Niestety na przygotowanym stoku zaczęły łapać (nawet sobie pomyslałem, że trza to skorygować na dole) i jak w końcu złapały to od niedzieli mam urwane przywodziciele w udzie. Co ciekawe zjeżdżać się z tym da (zjechałem ) ale chodzić już nie całkiem .
Oj Kuba, Kuba, przeciez jestes juz duzym chlopcem. Ja jestem jeszcze straszym , a tez niestety wciaz eksperymentuje. Np. wyszukuje sobie jakis "oryginalny" wariant przy utwardzonej trasie. Taki mini freeride. Roznie sie to konczy. Po jednym z nich, w Kasinie, gdy postanowilem urozmaicic sobie traske zjezdzajac wzdluz wyciagu do dzisiaj pozostalo sporo rys od kamieni.
A propos tepienia krawedzi. Ostatnio rozmawialem o tym z fachowcem z Windsportu. Takie prawdziwe tepienie wykonuje sie na odcinku 10-15 cm z przodu i troche krotszym z tylu. Juz na odcinku krawedzi tzw. "czynnym". Uspokaja to narte, niezalapuje byle kiedy krawedzi, ale tez jest mniej chetna do skrecania na krawedzi. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze nie nie ma potrzeby tak mocnego tepienia. Mnie pomoglo przytepienie duzo krotsze, 5-7 cm, czesciowo na fragmencie aktywnym (tam gdzie krawedz styka sie ze sniegiem) i bardziej z przodu. Narta nie stracila skretnosci, a pozbylem sie niebezpiecznych zaciec i szarpan. Szkoda, ze nie wpadlem na to przed owym prasnieciem, o ktorym wyzej pisalem.
Oj Andrzej, Andrzej - jestes duzym chlopcem a na takie glupoty dajesz sie nabierac
kastrowanie nowoczesnej narty przez tzw detunning jest karygodne - niweczy zalety narty taliowanej
tak jak Kuba ( bo Kuby zawsze maja racje czy nie??) pisal - niewielkie podniesienie krawedzi jest to wlasciwy sposob na uspokojenie narty.
w koncu SL-ka zostala zaprojektowana, skonstruowana i zbudowana w jednym celu - skret ponad wszystko. detunning pozbawia te narte wlasnie agresywnosci wejscia i trzymania skretu
Użytkownik jan koval edytował ten post 14 kwiecień 2012 - 15:46