Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nasza glupota na nartach,


  • Nie możesz napisać tematu
  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
22 odpowiedzi w tym temacie

#1 o_andrzej

o_andrzej
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 17 wrzesień 2009 - 12:46

Temat mi sie wysnul z innego watku i dotyczy glupoty. Naszej glupoty. Na pewno zdarzylo Wam sie zrobic cos glupiego w zyciu, czego sie wstydzicie i na pewno zdarzylo Wam sie to tez na nartach. Ciekawe czy sie przyznacie?

Nie dotyczy to samych upadkow, zawinionych czy tez nie, czasem bardzo spektakularnych, bo tutaj kazdy moglby wymienic cala serie i nie ich skutkow, niekiedy niemilych, jak zlamania czy zwichniecie. No chyba, ze byly wynikiem naszej glupoty. Podam kilka swoich przykladow, choc akurat w narciarstwie nie ma tego wiele. Duzo jej wiecej w innych dziedzinach mojej aktywnosci aktywnosci. :crazy_pilot:

Kurs pomocnikow instruktora na Turbaczu, bardzo dawno temu. Wymyslilem sobie, zeby pojezdzic po lesie, miedzy krzakami. Skoro dobrze sobie radze na nieprzetartym stoku, dlaczego nie posmigac miedzy drzewami. Po kilku skretach wyrznalem mocno biodrem w drzewo i na tym zakonczylem moje freeride'owe ciagoty.

Kalatowki, Suchy Zleb, wyciag orczykowy, jakies 10 lat temu. Postanowilem sie zlapac orczyka z wyrwanym wlaciwym orczykiem, czyli tym zaczepem w ksztalcie T i lina. Zamiast spokojnie poczekac na taki kompletny, zlapalem sie za sam kielich. Wydawalo mi sie to logiczne do czasu gdy pofrunalem w powietrze, jako ze w tym miejscu lina ciagnaca szla dosc wysoko. I tak rozpaczliwie zwisajac dojechalem w bezpieczne miejsce, gdzie moglem sie juz puscic. "Glupio zrobinem" odezwalem sie do obslugujacego na gorze. "Bardzo glupio" - ospowiedzial. :stres:

Zjazd z Goryczkowej, na Buli, w waskim trudnym lejku, po ktorym skreca sie w prawo juz na polane Goryczkowa, te z szalasem i wyzerka. Chcialem sie popisac i pojechalem dosc dynamicznym smigiem w trudnym zmuldzonym terenie. Wszystko szlo doskonale, tylko w koncowce przestalem panowac nad nartami i doslownie o centymetry minalem, i to mocno hamujac, starszego pana, ktory spokojnie tam sobie stal. Jego komentarz byl miazdzacy: "myslalem, ze tu mozna stac..." albo cos w tym rodzaju.

Val di Sole, latwy zjazd do Madonny. Na polku grupka cwiczacych maluszkow z instruktorem zjezdzajaca w poprzek stoku. Zamiast cierpliwie odczekac postanowilem znalezc luke i przeciac kordon maluchow. Najwrazniej cos sobie zle wyliczylem albo maluszek nie pojechal tak, jak to sobie wyobrazilem, bo tylko z najwyzszym trudem uniknalem z nim zderzenia. Skutki latwo sobie wyobrazic, choc pewnie probowalbym go zlapac w ramiona.

Pewnie znalazloby sie tego wiecej, ale tyle na poczatek. Kto nastepny?
  • 0

#2 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5127 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 17 wrzesień 2009 - 13:08

Cześć
1. Szczyrk lata 80. Jazda lasem trawersem i przejeżdżanie tuz za ludźmi jadącymi orczykiem z krzykiem.
2. Skakanie na skoczniach z absolutnie płaskim wybiegiem
3. Szczyrk lata 80. Zjazd na jajo z Akwarium na dól Jedynka. Trasa absolunie nieprzygotowanan i na ściankach nie było praktycznie żadnej sterowności ani mozliwości zahamowania bo garby lodowe po metrze. (Na plus rozstawieni byli ludzie ostrzegający, że jedzie wariat).
4. Zabawa w węża płuznego z osobami o mniejszych umiejętnościach. Generalnie nie polecam tej zabawy a juz po alkoholu to wyjątkowa głupota. Przeciążenia na prowadzących sa miejscami bardzo duże a możliwość ruchu żadna.
Jeszcze cos tam jest w zanadrzu ale tak sie zastanawiam czy komus nie podsune pomysłu na odjazdową zabawę więc sobie daruję.
Pozdro
  • 0

#3 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 17 wrzesień 2009 - 13:21

Temat mi sie wysnul z innego watku i dotyczy glupoty. Naszej glupoty. Na pewno zdarzylo Wam sie zrobic cos glupiego w zyciu, czego sie wstydzicie i na pewno zdarzylo Wam sie to tez na nartach. Ciekawe czy sie przyznacie?

Prowokator :crazy_pilot:
Ja sobie przypominam jedną - z minionego sezonu. W Penken (Zilllertal) na już rozjechanej trasie postanowiłem się zwieźć śladem ratraka. Za którymś zakrętem się okazało, że ten ratrak wiózł ludzi do armatki na zamkniętą trasę, a przy tym stoi tak, że go nie ma jak ominąć. Trochę się spociłem przy podchodzeniu w głębokim śniegu :stres:
  • 0
pozdrawiam
Jarek

#4 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 17 wrzesień 2009 - 14:30

Jeszcze cos tam jest w zanadrzu ale tak sie zastanawiam czy komus nie podsune pomysłu na odjazdową zabawę więc sobie daruję.


Ja tez sobie cos zachowalem i tez sobie daruje. :)


Prowokator :stres:


Nie tyle prowokator co pacyfikator. :) Zamiast bezproduktywnie dyskutowac o etymologii slowa "glopota", czy np. "ludobojstwo", lepiej przejsc do konkretow. I przyznaje, ze to byl glowny cel zalozenia nowego watku. :crazy_pilot:
  • 0

#5 Pit

Pit
  • Administrator
  • 5366 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:ZPY
  • Narty:Dynastar Course 178
  • Imię :Piotr
  • Ulubiony stok:Szczyrk

Napisano 17 wrzesień 2009 - 20:16

No panowie, ale grzechy :crazy_pilot: :stres:

Intensywnie szukam u siebie, ale będzie ciężko :)
  • 0

"Trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu"

forum narciarskie, narty, narciarstwo, narciarskie,carving, ski, narty, narty forum, ski-forum, forum narty, dobór nart, ośrodki narciarskie, narciarstwo klasyczne, kaski, freeride, forum narciarskie, artykuły górskie, fotki z gór, gogle narciarskie, urazy, lodowce alpejskie, porady, Tatry, kijki narciarskie, wyjazdy na narty, opinie, stoki narciarskie, Dolomity, skoki narciarskie, orczyki, race, bielizna termiczna, muldy. Porady ekspertów i instruktorów szkół narciarskich. Skala umiejętności narciarskich, kurtki narciarskie, Adam Małysz, buty, zawody, freestyle, dziecko na stoku, zawody Pucharu Świata alpejskiego., wiatr, foki, porady w doborze nart, okulary z filtrem, Beskidy, nauka jazdy na nartach, Podhale, wyciągi, relacje, wiązania narciarskie, rękawiczki narciarskie, kamery, dekalog FIS, śnieg, Sudety, Alpy, górskie wyprawy, Kamil Stoch, portal narciarski, skocznie narciarskie, skipass, wspinaczka, dyskusje narciarskie, kontuzje, opady śniegu, Karkonosze, gondole, ubezpieczenia narciarskie, narty,


#6 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5127 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 17 wrzesień 2009 - 22:50

:) Cześć

No panowie, ale grzechy :crazy_pilot: :stres:

Intensywnie szukam u siebie, ale będzie ciężko :)

Ciężko sie przyznac wszystkim?! :)
Pozdro

Użytkownik Mitek edytował ten post 17 wrzesień 2009 - 22:51

  • 0

#7 Pit

Pit
  • Administrator
  • 5366 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:ZPY
  • Narty:Dynastar Course 178
  • Imię :Piotr
  • Ulubiony stok:Szczyrk

Napisano 18 wrzesień 2009 - 06:38

Ciężko oj ciężko, jak to w życiu bywa.
Ale wracając do tematu, to jest pewna taka głupota, choć chyba okazała się mądrością, tak mi się wydaje. Taka głupota niewykonalna!
Dawno temu pojechaliśmy raz pierwszy na lodowiec.
I oczywiście jak to pierwszy raz plan był taki by włazić i zjechać z samej góry. Na dzień dobry, nie znając stoku ni w ząb !
Stoimy przy stacji, ludzi zero, aż dziw bierze. Ale jak ludzi mało to dobrze, ucieszeni wsiadamy sami praktycznie na wyciąg który rusza.
Oj będzie jazda, oj będzie.

W połowe zaczyna się robic dziwnie mglisto, im wyżej tym ciekawiej, za chwilę nie widac już kanapy wracającej a przeciez była jeszcze 4 metry obok :)

No nic, przecież nie zejdziemy teraz na piwko.
Za 3 minuty już nie widać nic, sami siebie mało co widzimy siedząc na tej samej kanapie.
Zsiadamy z kanapy, widoczność do gogli tylko, stok zupełnie nieznany, nawet nie wiemy gdzie podejść by zacząć jechać. Ludzi zero !!

Normalnie pampersy by się przydały :crazy_pilot:
Gość w budzie na stacji górnej zdziwiony: co łoni tutaj robią ( Was machen sie )
Ruszamy, bo zjechać trzeba tak czy inaczej. Caly czas głupota, głupota i głupota. I nagle co to ?

Stoi dwóch małych chłopców, których widać z odległości ja wiem, jednego metra wcześniej nic, zero !
Pytamy ich czy wiedzą gdzie zaczyna się zjazd. A oni ni w ząb, bo to nie słowianie. Olka pyta po angielsku, nic, zatkało ich.
Ale dlaczego tak bardzo wystraszeni? Na szczycie dwóch 6 latków, samych..Olka i ja !!
Normalnie zaczyna się włączać światełko we łbie i pada pytanie: co się stało że oni tu sami, wystraszeni, stoją i nie chcą się ruszyć, a mgła normalnie jak, bo ja wiem...jak na "Autostopowiczu", albo i jeszcze gorsza! Tylko patrzeć jak ten w budzie to Rutger Hauer!


Puenta, bo nudzę już!!

Okazuje się że oni wjechali tam z mamą swoją, mieli jechać za nią, ale ona spadła z urwiska jak ich prowadziła do krawędzi stoku. Zniknęła im jak jakiś pieprzony David Copperfield !

I dlatego tak stali, a że urwisko jakieś 5 metrów, to jej nie widzieli. Wylazła za jakies 10 min. sama w cięzkim szoku.
Ona w szoku, my w jeszcze większym z pytaniem: spieprzamy stąd na kanapę powrotną, czy jedziemy na dół, nie widząc nic, nie znając trasy we mgle jak ja pierdziu ??

No i jesteśmy tutaj z Wami :stres: :)

Taka głupota niewykonalna jak pisałem!!
  • 0

"Trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu"

forum narciarskie, narty, narciarstwo, narciarskie,carving, ski, narty, narty forum, ski-forum, forum narty, dobór nart, ośrodki narciarskie, narciarstwo klasyczne, kaski, freeride, forum narciarskie, artykuły górskie, fotki z gór, gogle narciarskie, urazy, lodowce alpejskie, porady, Tatry, kijki narciarskie, wyjazdy na narty, opinie, stoki narciarskie, Dolomity, skoki narciarskie, orczyki, race, bielizna termiczna, muldy. Porady ekspertów i instruktorów szkół narciarskich. Skala umiejętności narciarskich, kurtki narciarskie, Adam Małysz, buty, zawody, freestyle, dziecko na stoku, zawody Pucharu Świata alpejskiego., wiatr, foki, porady w doborze nart, okulary z filtrem, Beskidy, nauka jazdy na nartach, Podhale, wyciągi, relacje, wiązania narciarskie, rękawiczki narciarskie, kamery, dekalog FIS, śnieg, Sudety, Alpy, górskie wyprawy, Kamil Stoch, portal narciarski, skocznie narciarskie, skipass, wspinaczka, dyskusje narciarskie, kontuzje, opady śniegu, Karkonosze, gondole, ubezpieczenia narciarskie, narty,


#8 KubaR

KubaR
  • Użytkownik
  • 185 postów

Napisano 18 wrzesień 2009 - 07:39

Temat mi się podoba :crazy_pilot:

Każdy chyba ma przygarść takich opowieści. Oczywiście jak chyba kiedyś każdy zaliczyłem jazdę slalomem między orczykami, jazdę na krechę z przełączki do szyjki i dalej na kasprowym, różne wariactwa typu wojna z kolegami każdy na każdego (kto kogo wywali albo wyrzuci do lasu). Że ja przeżyłem okres młodości to jakiś cud.

Kilka rzeczy darzę sentymentem, choć niewątpliwie głupotą są:
- zjazdy po imprezie (zakrapianej) po nocy z okolicznych schronisk do domu,
- kiedyś bieganie a potem zjazdy z czołówką w kieszeni (bo przecież prawei codziennie latam i drogę znam a jasno) - a akurat chłopy drzewo z lasu kradły i zostawiły w poprzek drogi - nie macie pojęcia jak długo się szuka śrubek od wyrwanych wiązań w śniegu i krzakach,
- wyjazd w Alpy w początku lat 90-tych co prawda z pożyczonymi detektorami lawinowymi, ale jak doszło do ich użycia to dialog wyglądał tak: "Michał, daj baterie" "Baterie? Jakie baterie? przecież Ty miałeś kupić!" No i paradowaliśmy z tymi ortovoxami (bez baterii) chyba tylko po to, żeby trawestując praszczura mojej żony móc powiedzieć: "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy świadoni, Ortovoxy mają",
- na tym samym wyjeździe wędrówki jeszcze nocą po nieznamym lodowcu po omacku (polskie płaskie baterie zwykły świecić circa 20 minut w czołówce) - jak z dziesięć lat później jechałem tam za dnia to mnie się czapka na włosach podniosła,
- i również na tym samym wyjeździe dość frywolne podejście do nawigacji co poskutkowało spotkaniem się z zespołem wspinaczkowym w takim żlebie, było miłe, tylko się wszyscy nieźle naglowiliśmy coby się pomieścić i nie poprzecinać im liny krawędziami,

Natomiast jednej rzeczy się nie mogę oduczyć - kiedy chodze pomagać Beskidzkim kolegom w pomiarach nie biorę kasku. Od listopada do marca właściwie zawsze zjeżdżam po ciemku (zanimi się urwę z roboty, podjadę do Zawoji, wyjdę na Markowe, podejdę pod Bronę, wykopię dziurę, popiszę, pójdziemy jeszcze coś oblookać, zjadę na Markowe robi się ciemno). No i zawsze założenie jest takie, że pojedzie się wolno i ostrożnie, a w rzeczywistości to pełna rura na dół (bo czas goni, ale przedewszytskim to po lesie nie da się jeździć powoli, bo to nie radocha). Ponieważ już mi się udało odbić od drzewa razy kilka, złapałem się w metalowe odciągi od słupów, skakałem na maską pozostawionego samochodu przez budujących schronisko to dwa lata temu kupiłem sobie lekki kask wspinaczkowy. I do tej pory nie wziąłem go ANI RAZU!!!! Był ze mną w innych górach, nawet zawedrował za koło podbiegunowe na Akkę, a tam gdzie sobie najrealniej mogę zrobić kuku nigdy. Dlaczego? Nie mam pojęcia, na stoku zawsze mam kask. Jakiś taki atawizm chyba.... Ale się poprawię.....(to mówiłem ja Kuba) (głos zza kurtyny: jak co roku, jak co roku....).

Pozdrawiam,

Kuba
  • 0

#9 Ewa

Ewa
  • Użytkownik
  • 588 postów
  • Płeć:Nie powiem

Napisano 18 wrzesień 2009 - 07:55

:) Cześć

No panowie, ale grzechy :) :)

Intensywnie szukam u siebie, ale będzie ciężko :stres:

Ciężko sie przyznac wszystkim?! :)
Pozdro


Ja spośród Was mam najmniejszy staż narciarski i nie mam za bardzo o czym pisać... No ale robię to gdyż nie chcę być posądzona a jakieś ukrywanie się czy cuś. A Mitek gdzieś oświadczył, że zdwaja swoje możliwości w swoim upierdliwstwie więc lepiej zrobić co trzeba i niech da święty spokój :) hihi!Niniejszym informuję, że poza kilkakrotnym stawaniem na stoku w miejscach niedozwolonych (tylko na początku mojej kariery), zbyt gwałtownym hamowaniem przez co nie raz za mną jadący musieli szybko reagować, by nie doszło to bliskiego kontaktu; zdarzało mi się również parę razy tak cudownie zejść z krzesła, że inni na tym cierpieli... :crazy_pilot: To co wymieniam to są błędy początkującego, nieporadnego, uczącego się jeszcze narciarza, które każde pewnie ma na swoim kącie. Poza tymi wymienionymi nie przypominam sobie by coś większego mi się przydarzyło. Aaaaa...mam. Skusiłam się na wyjazd na narty z moim bratem i jego kumplem, pojechaliśmy w taki rejon, że ja ciężko dawałam sobie tam radę. Nie dostosowałam swoich możliwości, chciałam być dzielna a w rezultacie o mało nie doszło tam do poważnych kontuzji. Żadnej przyjemności nie miałam tylko pełno stresów.
Napewno więcej tego nie zrobię.
To tyle...więcej grzechów nie pamiętam...
Pozdrawiam
Ewa.
  • 0

#10 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5127 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 18 wrzesień 2009 - 08:33

Cześć
Tak Kuba. Szukanie nart po lesie to jest to, oj zdarzałao się w dobie pasków. Bo przeciez nie będę jeździł z paskami. Wiązania skręcone na chama, jak sie okazywało uwalniały noge wtedy kiedyb trzeba jednak i jak w dzień problemu ze znależieniem nart nie było to w nocy już co innego. Nie mówie juz o tym jak niebezpieczna była taka lecąca narta.

Jedną z akcji, które wymysliliśmy juz z zoną była jazda na nartach za samochodem. W sumie zabawa niezła i dośc bezpieczna ale na normalnych drogach w normalnym ruchu wyprzedzanie gości z dwoma narciarzami na sznurku robi wrażenie na kierujących wierzcie mi.

Jedna z większych głupot był tez zjazd z Turbacza ( Kuba nie wiem czy to nie była ta zima) z plecakiem 40kg i drugą para nart na plecach. Zjeżdżały praktycznie wszystkie dzieci będące na obozie z ja osłaniałem tyły grupy. W głupocie swojej obiecałem, że wezmę sprzęt jednaj czy dwu osobom, które uznają że wolą schodzić. I tak wylądowałem gdzieś w 2/3 zjazdu z 8 parami nart. Jakoś dotarłem na Długą Polane gdzie była zbiórka ale chyba nigdy nie byłem tak wyczerpany jak wtedy. Po prostu nie byłem w stanie ustac na nogach a nie mogłem upaść.

Parę lat temu tak mi sie poukładało, że pojechałem na pierwszy wjazd w sezonie do Włoch szkolić wogóle bez przygotowania. Drugiego dnia nie byłem w stanie dojśc w nocy do kibla (około 4 metrów). Resztę nocy zajęły mi masaże i jakos się odrestaurowałem ale nauczka jest.

To co piszesz Pit o mgle to wcale nie jest jakaś rzadkośc. Dlatego właśnie taki jestem upierdliwy w sensie przygotowania sie topograficzno-sprzetowego nawet do narciarskiej rekreacji. Moja zona kiedys we Włoszech jadąc zignorowała taki pas mgły i wjechała weń dośc szybko. Straciła orientację natychmiast i tez tak jak wspomniana przez Ciebie Pani spadła jakieś 5 metrów poza trasę. Nic jej się nie stało i też wspominamy to jako zabawny terenowy sok ale niewiele brakowało.
Ja miałem takie sytuacje dwa razy i wierzcie mi byłęmabsolutnie przekonany że wszystkow 100% kontroluję a nagle nie ma pod nartami sniegu po prostu i lecisz. W takich warunkach po prostu nie ma jazdy tylko schodzenie , najlepiej wzdłuz linii tyczek.

O róznych alkoholowych ekscesach na nartach nie ma co wspominać. Mogę jedynie napisać, że Sylwestry i 1 stycznia w Szczyrku "to se ne vrati"

Pozdro

PS
Powienieneś dodać Andrzej nagłówek, że naśladownictwo surowo wzbronione.
  • 0

#11 KubaR

KubaR
  • Użytkownik
  • 185 postów

Napisano 18 wrzesień 2009 - 09:36

To co piszesz Pit o mgle to wcale nie jest jakaś rzadkośc. Dlatego właśnie taki jestem upierdliwy w sensie przygotowania sie topograficzno-sprzetowego nawet do narciarskiej rekreacji.


Mgła nawet na przygotowanych stokach daje popalić, zwłaszcza powyżej granicy lasu, i tam gdzie znakowanie jest nieco luźniejsze niż u nas. Prawdziwe jaja zaczynają się w terenie. Przy takim Whiteoucie się nawet łamię i włączam GPS'a (coby się móc po swoich śladach wrócić, lub nawet do trafienia gdzieś) aczkolwiek niestety GPS nie zastąpi "czucia terenu" (typu trafienie w jeden pas śniegu wyprowadzający na przełączkę z której da się zjechać do doliny obok). Czasami w terenie trzeba stosować rózne techniki coby nie wpaść w coś albo nie spaść całkiem. Nawet takie jak macanie sondą przed sobą czy puszczanie "myszki" (obciążony woreczek na dłuższym repiku, G3 nawet tak skonstruowało swoją linkę do cięcia śniegu przy próbach lawinowych by się z niej myszkę dało zrobić).

Pozdrawiam,

Kuba

P.S. Raz w życiu, na Kebnekaise, była tak mgła, że wyciągnięty kijek się zamazywał. Do dziś nie wiem czy bylismy na szczycie czy gdzieś obok :crazy_pilot:
  • 0

#12 Osetia

Osetia

    "Królowa Trolka"

  • Użytkownik
  • 1987 postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:SO
  • Imię :Trolka

Napisano 18 wrzesień 2009 - 10:20

ok... to i ja coś sobie postaram przypomnieć... :)

- jazda w młodzieńczych latach po alkoholu - podobnie jak u reszty nie ma się czym chwalić...

- jako nastolatka pojechałam z grupą znajomych ze szkoły na narty do Szczyrku, oni już świetnie jeździli, a ja myślałam, że świetnie jeżdżę, wjechaliśmy na Golgotę, przy fatalnych warunkach, oni zjechali, a ja myślałam, że tam ducha wyzionę! Czy wjechałam po raz drugi z nimi? (ich to był już trzeci wjazd) Oczywiście, że tak! Na tyłku jechałam chyba połowę stoku, krzycząc w panice utarty zdrowia i/lub życia własnego i tych wszystkich, którzy uciekali przede mną!

- kiedyś na Czantorii brykałam jak młoda koza i strzelałam popisy, skoków i podskoków na sztucznie zrobionej skoczni. Byłam tak samo pełna finezji, jak i pewności siebie, brakowało tylko wyobraźni i zdrowego rozsądku. Za którymś podskokiem i nieutrzymaniem nart zahamowałam... w czułym objęciu choinki... bolało...

-mgła na lodowcu (już o tym było cyt. Pit), dodam tylko, że w całym tym zdarzeniu udało mi się jeszcze "błysnąć" i po tym jak dzieci nie odpowiedziały na pytanie w języku angielskim, powiedziałam do Pana P, bo w domu jesteśmy podzieleni językowo na angielski i niemiecki: Piotr, oni chyba nie znają angielskiego, zapytaj ich po niemiecku... i wtedy zobaczyliśmy wczołgującą się mamę... horror

więcej nie powiem :crazy_pilot: i nie składam pustych obietnic za wyjątkiem pierwszego grzechu, że więcej się to nie powtórzy :) :stres:

Ola
  • 0

#13 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 18 wrzesień 2009 - 14:39

Piszecie troche o alkoholu. Nie mialem z nim klopotow na nartach, bo jesli cos pije alhoholowego, to po nartach, nie liczac drobnego bombardino czy piwka w trakcie jezdzenia, ktore nie zostawia w mojej glowie sladow. Ale zdarzylo mi sie niestety kilka jazd rowerowych po Krakowie po spozyciu... wielu piw. I to w okolicy 50-ki. Wstyd. Podobnie z jazda samochodem we Francji. Tam mi zdarzylo kilka razy jechac po sporej dawce wina. Tez ciezki wstyd. Zdecydowanie nie do polecenia. Jedno co mnie troche usprawiedliwia to psychika. Po alkoholu powolnieje, staje sie ostrozniejszy i czujniejszy, jadac samochodem robilem to dosc wolno, zadnych ulanskich fantazji. Ale i tak plama byla i jest.

We mgle nieraz zdarzylo sie jezdzic, zwlaszcza na Kasprowym. I w siarczystym mrozie, takim ponizej -25 st. Ale wynikalo to nie tyle z glupoty co z wielkiej checi do jezdzenia bez wzgledu na okolicznosci. W tamtych czasach (druga polowa lat 60-tych, poczatek 70-tych) latwo bylo pomylic we mgle droge na Kasprowym i wyladowac (doslownie, bo bylo tam bardzo stromo) po stronie slowackiej (Cicha Dolina). Ale ani mnie ani zadnemu z moich znajomych sie to na szczescie nie zdarzylo.

Paski od wiazan zakladalem, ale zdarzalo sie je zerwac.

Jedno mi sie jeszcze przypomnialo. "Bieg zjazdowy" z Buli na Kasprowym. Od mniej wiecej polowy Buli puszczalismy sie szusem w dol, na polanke gdzie zaczyna sie nartostrada do Kuznic. Kolega (dzis profesor medycyny) rozwalil niewinnie zjezdzajacego trawersem faceta, a ja o maly wlos nie odcialem sobie glowy, bo z niewiadomych powodow rozwieszono w poprzek trasy stalowa line, wlasnie na wysokosci szyji szusujacego narciarza. Coz, mielismy wtedy po 17 lat.
  • 0

#14 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5127 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 18 wrzesień 2009 - 16:29

Cześć

We mgle nieraz zdarzylo sie jezdzic, zwlaszcza na Kasprowym. I w siarczystym mrozie, takim ponizej -25 st. Ale wynikalo to nie tyle z glupoty co z wielkiej checi do jezdzenia bez wzgledu na okolicznosci. W tamtych czasach (druga polowa lat 60-tych, poczatek 70-tych) latwo bylo pomylic we mgle droge na Kasprowym i wyladowac (doslownie, bo bylo tam bardzo stromo) po stronie slowackiej (Cicha Dolina). Ale ani mnie ani zadnemu z moich znajomych sie to na szczescie nie zdarzylo.

Andrzeju ale chyba nikt nie uważa jazdy we mgle czy padającym sniegu albo przy solidnym mrozie jako głupotę. To po prostu normalne narciarstwo.
Pozdrawiam serdecznie
  • 0

#15 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 19 wrzesień 2009 - 16:54

Andrzeju ale chyba nikt nie uważa jazdy we mgle czy padającym sniegu albo przy solidnym mrozie jako głupotę. To po prostu normalne narciarstwo.


Totez nie zaliczylem tego do glupoty. Ale rzecz nie jest oczywista. Wiele z owych dawnych jazd na Kasprowym odbywalo sie troche na sile. Rozsadek podpowiadal by odpuscic, bo wialo, byla mgla czy byl siarczysty mroz. Na dole w Kuznicach juz wtedy podawano rzetelnie jakie warunki panuja na gorze. Ale kto by sie tam nimi przejmowal, np. silna mgla. Jezdzic sie chcialo. Czy nasze jezdzenie na sile bylo juz glupota czy tylko brakiem rozwagi, nie wiem, ale granica jest niewyrazna. Co innego gdy trudne warunki lapia Cie w drodze, co innego, gdy swiadomie je wybierasz.
  • 0

#16 newbie46

newbie46
  • Użytkownik
  • 59 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:.com.au
  • Narty:K2Silencer/Salomon
  • Imię :Antek

Napisano 09 październik 2009 - 15:09

Jest 1 styczen 1979, zima stulecia. Tak ja wtedy okreslono. Jestem umowiony na Gasienicowej w schronisku ze znajoma z Warszawy.
Na Kasprowym jestem niewiele po 8 mej rano. Jest pusto prawie niema narciarzy. Taras zasypany ledwie mozna drzwi otworzyc.
Z jazdy wyciagami dzis napewno "nici". Ale jestem juz na gorze no i co. Ide a raczej pcham do przeleczy po pas w sniegu.
Przyznam sie ze stalem tam przez jakies 10 minut zastanawiajac sie jechac czy wracac. Jednak perspektywa i "glod" swierzego sniegu
wziely gore. Dzisiaj uznalbym to za szalenstwo i igraszki z diablem , zawrocilbym i pewnie zjechal kolejka w dol.

Chyba rok czy moze dwa lata pozniej jedziemy z moim narciarskim druchem Goryczkowa w gore. Mniej wiecej w polowie trasy wyciagu
zatrzymujemy sie. Po okolo 20 minutach postoju zaczynamy wolno jechac w dol. No tak. Jest jakas awaria i zbieraja narciazy z krzeselek
na dole. Maciek spal na Kondratowej, z Goryczkowej to przynajmniej godzinny "spacer". No wiec wysiadamy zeby nie stracic wysokosci.
Najpierw zrzucilismy kije i plecaki. Potem trzeba bylo zawisnac na rekach i obrocic sie w kierunku jazdy zeby ladowanie bylo w miare bezpieczne
Udalo sie, choc powpadalismy w snieg po szyje. Jezdze z Mackiem co rok Goryczkowa ale tego numeru juz nie powtarzamy.


Pozdrawiam
  • 0

#17 marecki

marecki
  • Użytkownik
  • 1055 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Imię :Marecki
  • Ulubiony stok:Blisko Domu

Napisano 19 październik 2009 - 15:15

Witam, to może i ja się troszeczkę przyznam:

-jazda po lesie to była, jest i będzie głupotą :) no ale trudno się z niej wyleczyć i przyznaję że jeśli warunki pozwalają to popełniam ją bardzo często - nadal :)

-mam za sobą po jednym skoku z krzesełka na skrzyczne, ( oczywiście zimą i za czasów jednoosobowych krzeseł ) o ile na drugim odcinku to było bezpieczne gdyż wykonane prawie w najniższym punkcie o tyle skok na pierwszym już taki bezpieczny nie był ( na wysokości Hondrasek ) ale wszystko zakończyło się bezboleśnie

-zdarzyło mi również kilka zjazdów w miejscach, oczywiście pozatrasowych gdzie miałem poważne wątpliwości czy jechać, no ale jak się powiedziało "a" trzeba było powiedzieć i "b"

-jazda pod wyciągami, między narciarzami, przy okazji straszenie to głupoty które pewno wielu z nas popełniało i może czasami popełnia.
Na moim podwórku już wiem kto mi robił swego czasu w tym konurencję :) :) Mitek pozdrawiam :)

Pozdrawim
  • 0

#18 Osetia

Osetia

    "Królowa Trolka"

  • Użytkownik
  • 1987 postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:SO
  • Imię :Trolka

Napisano 19 październik 2009 - 15:19

Witam, to może i ja się troszeczkę przyznam:

-mam za sobą po jednym skoku z krzesełka na skrzyczne, ( oczywiście zimą i za czasów jednoosobowych krzeseł ) o ile na drugim odcinku to było bezpieczne gdyż wykonane prawie w najniższym punkcie o tyle skok na pierwszym już taki bezpieczny nie był ( na wysokości Hondrasek ) ale wszystko zakończyło się bezboleśnie
Pozdrawim


Marku...

a po co skakałeś z krzesełka? :) wyrywny taki jesteś? za wolno jechało i Cię nerwy poniosły czy się wzięło i zepsuło? :)

Ola
  • 0

#19 marecki

marecki
  • Użytkownik
  • 1055 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Imię :Marecki
  • Ulubiony stok:Blisko Domu

Napisano 19 październik 2009 - 15:55

Olu... jeden skok z poptrzeby :) ale nie z tej......., a drugi jak w temacie, z głupoty poprostu :)

Pozdrawiam
  • 0

#20 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5127 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 20 październik 2009 - 09:13

Cześć

Witam, to może i ja się troszeczkę przyznam:

-jazda po lesie to była, jest i będzie głupotą :) no ale trudno się z niej wyleczyć i przyznaję że jeśli warunki pozwalają to popełniam ją bardzo często - nadal :)

-mam za sobą po jednym skoku z krzesełka na skrzyczne, ( oczywiście zimą i za czasów jednoosobowych krzeseł ) o ile na drugim odcinku to było bezpieczne gdyż wykonane prawie w najniższym punkcie o tyle skok na pierwszym już taki bezpieczny nie był ( na wysokości Hondrasek ) ale wszystko zakończyło się bezboleśnie

-zdarzyło mi również kilka zjazdów w miejscach, oczywiście pozatrasowych gdzie miałem poważne wątpliwości czy jechać, no ale jak się powiedziało "a" trzeba było powiedzieć i "b"

-jazda pod wyciągami, między narciarzami, przy okazji straszenie to głupoty które pewno wielu z nas popełniało i może czasami popełnia.
Na moim podwórku już wiem kto mi robił swego czasu w tym konurencję :) :) Mitek pozdrawiam :)

Pozdrawim


Nie uważam, żeby jazda po lesie, w nocy, w trudnych warunkach itd. była głupota Marek jeżeli jest wynikiem świadomej i przmyslanej decyzji gościa, który po prostu umie. Mój Kacperion bardzo lubi jechac na pograniczu trasy i lasu bo tam zawsze sa fajne hopki a jak jest duzo świeżaka to sam go do lasu zabieram i jest świetna zabawa. Ostatnio na Praciakch wyciął pełne salto przy wjeżdżaniuz lasu na trasę, nie mógł sie wykopac że sniegu dobre parę minut. Jednoznacznie określił że to był czad. :)
W latach 80 czy na poczatku 90 jeżdżenie po lesie było często jadyna mozliwością dowiezienia nart w całości na dół, gdy pokrywa śniezna miała powiedzmy 10 cm.
Napewno pamietasz tą walke aby jednak po sniegu i trawie a nie po ziemi i kamieniach jechac.
Pozdrawiam
  • 0



Podobne tematy

  Temat Autor Podsumowanie Ostatni post



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych