Ale realizować je mogą w pełni tylko osoby, które to robią w pełni świadomie i z pełną kontrolą - czyli muszą znać kanon. Jak go nie znają są po prostu mistrzami tylko we własnych oczach a ich mistrzostwo kończy się wtedy gdy zrobią sobie albo komuś krzywdę. Widziałem takich mistrzów zbyt wielu i w wielu akcjach udzielałem pomocy poszkodowanym...
NIGDY, nie ma bezpiecznego narciarstwa przy rachitycznym pługu na Parteczniku.Cześć Mitek,
Z tym się naturalnie nie zgadzam. Logicznie rzecz biorąc, nie każdy rodzi się mistrzem. Do tego dochodzi faktor fizyczny: siła, kondycja, koordynacja ruchowa itd... Świadoma i kontrolowana jazda to dla mnie tylko i wyłącznie umiejętność dostosowanie swoich aktualnych umiejętności (techniki - byc morze najsłabszej nawet, kanonu?) wynikających z doświadczenia i swojego (aktualnego!) stanu fizycznego do okoliczności obiektywnych na stoku - stromizny, stanu pokrywy śniegowej itd...
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Bylem świadkiem również wielu wypadków, ale wszystkie były nie z brawury, a raczej z nie dostatecznego poziomu physis, nie zależnie od umiejętności i warunków. Dlatego dbajmy o kondychę!
Cześć
Logicznie rzecz biorąc, każdy rodzi się mistrzem tylko większości się po prostu nie chce i się marnują.
Logicznie rzecz biorąc, ktoś kto nie ma świadomości, wiedzy ani umiejętności nie może podejmować żadnych racjonalnych decyzji, bo nie może w żaden sposób prawidłowo ocenić sytuacji i dlatego ma dwa wyjścia:
1. Nauczyć się.
2. Darować sobie.
To drugie wyjście - trudno sztuka rezygnacji - jest bardzo często niedoceniane, niestety.
Pozdrowienia serdeczne