Wczoraj padło na Czechy, czyli Beskid Śląsko-Morawski. Trasa fragmentami już nam znana, na Malý Javorový jechaliśmy ostatni raz dwa lata temu w zimie. Tym razem pętlę zmodyfikowaliśmy o przejazd przez Javorový vrch, Šindelná, Kalužný vrch i w końcu wypych na Kozubovą. Poza tym, że było cholernie zimno (średnia temperatura 6°, najniższa 3°) było również cholernie pięknie. Uwielbiam jesień w górach...
PSX_20211017_173509.jpg 191,52 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164402.jpg 187,8 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164615.jpg 147,46 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_173428.jpg 180,83 KB 3 Ilość pobrań
PSX_20211017_164746.jpg 313,24 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164325.jpg 326,54 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164536.jpg 422,1 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164509.jpg 261,45 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_184015.jpg 417,52 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164720.jpg 288,93 KB 3 Ilość pobrań PSX_20211017_164911.jpg 342,92 KB 3 Ilość pobrań
Finalnie wyszło 40 km i 1160 m podjazdu.
Ps. Wypych miał 32-35%, był wstrętny, ze sporymi luźnymi kamieniami, ale oczywiście mój szanowny małżonek wyjechał go i nawet na chwilkę wszedł w 4 strefę tętna
I jak ktoś zauważy, to jeden z kolegów opitolił trasę na gravelu.
Użytkownik bacteria edytował ten post 18 październik 2021 - 11:03