Wylot na przedluzony dlugi $th of July weekend zaczal sie troche nietypowo
- rano pracowalem w przychodni, gdy zaczal sie roznosic zapach przysmazanej izolacji....
Zjawily sie 3 wozy strazackie z obstawa policji i innych sluzb....
dokonczylem prace i ok 5 [po poludniu wylecielismy do Salt Lake z polaczeniem w Denver
Z denver mielismy wyleciec ok 8:20 wieczorem...zaczalem dostawac texts z powiadomieniem, ze nasz lot jest opozniony i wylatujemy o 8:45....9:05......9:30....9:55, 10:30...10:45 i wreszcie piec minut po polnocy
Ostatnia wiadomosc otrzymalem ok 10:00 wieczorem lokalnego czasu. Wiec dla swietego spokoju popatrzylem na tablice odlotow, a tam odlot o..... 10:30. Wiec mowie do zony: nareszcie cos przyspieszyli, idziemy do gate bo chyba zaraz zaczna robic boarding...
Rzucilem wiec jeszcze raz okiem na odloty, a tam .....10:30 , ale rano!!!!!!!!!
W sumie 15 h opoznienia...
wiec w taxi , do hotelu ( a zdobyc hotel tez nei bylo latwo bo tysiace pasazerow bylo w takiej samej sytuacji)..
Hotel, spanko, rano z powrotem na lotnisko..
Zalecielismy do SLC po 12 w poludnie i w samochod (gdyz corka odebrala rower wypozyczony dla mnie)
Lubie te niezmierne przestrzenie pol-dzikiego Zachodu.....
cdn