Sam z takich korzystam, tu nawiązuję do opisu Andrzeja, bo akurat od Krakowa do Oświęcimia przez Tyniec przez Zator jest względnie ruchliwa droga dla samochodów, natomiast droga wałem Wisły jest w dużym stopniu asfaltowa i nie ma dobrej alternatywy, po drugiej stronie jest różnie, cześć gruntowa, a obok alternatywy asfaltowe o małym ruchu, tu nawet nikt nie piśnie, bo jest wybór dla wszystkich. Właśnie o ten wybór chodzi. Żeby był. W sumie ogólnie mało piszczę, bo objechać dodatkowe 10 km to zwykle nie problem przy długich trasach. A wtedy asfalt jakiś się znajdzie.
CześćTrasy asfaltowe są super dla rowerów szosowych, a jest ich coraz więcej. Na ogół jest alternatywa, nawet wzdłuż wiślanej trasy, są drogi gruntowe, a jadąc z Krakowa do Tyńca można się przetelepać przez górkę pychowicką. Więc jako użytkownik roweru szosowego nie rozumiem utyskiwania i poczucia wyższości. Natomiast zgodzę się, że są buce i prymitywy, jak w każdej działce. Niezależnie od tego czym i gdzie jedzie. W ogóle ludzie agresją reagują na jakiekolwiek zwrócenie uwagi. Jakieś poczucie niskiej wartości czy co?
Wiesz, z tymi ścieżkami dla rowerów szosowych to jest tak...
Dróg asfaltowym o niewielkim ruchu są setki jeżeli nie tysiące km i korzystają z nich np. moi kumple na szosówkach. Natomiast te ścieżki są najczęściej budowane w taki sposób, że szosówka zanim się rozpędzi musi hamować bo jest np. krawężnik, gwałtowna zmiana kierunku, nagle pojawia się kostka itd.
To trochę podobna sytuacja jak opisywane przeze mnie inwestycje na Wierzycy. Rzeka nie jest łatwa ale podjęto tam inwestycje kajakowe za sporą kasę. W takiej Starej Kiszewie na przykład wybudowano port kajakowy z eleganckim basenem, pomostami, wiatami w samym centrum miejscowości. Co z tego jednak gdy pomosty nie mają pochylni, przybijać musisz do stalowych lub betonowych nabrzeży, przeciągać kajaki po żwirowych alejkach i betonowych krawężnikach (np. przenoski w Starogardzie). Podobno w trakcie budowy obsługujące rzekę firmy kajakowy chciały absolutnie nieodpłatnie pełnić role konsultacyjną przy budowie infrastruktury i nikt z nimi nie chciał rozmawiać. Finał jest taki, że chcąc oszczędzić sprzęt musisz i tak nieść kajaki lub przeciągać po trawnikach bo przygotowane do tego celu alejki i pomosty zupełnie się do tego nie nadają.
Szkoda.
Pozdrowienia
A po co sciezki rowerowe zalewac asfaltem?
Mamy tutaj mnostwo Rails to trails - sciezki zbudowane na bazie dawnych polaczen kolejowych - zadna nie jest wyasfaltowana, jest dokladnie ubita, deszcze nie rozmywaja, od czasu do czasu tworza sie zaglebienia, ktore sie naprawia i jest swietnie
Pseuowyczynowcy na swoich superlekkich cudach naatury moga sobie pojezdzic na drogach, gdzie nie ma zbyt duzego ruchu, chyba takze w Pl......
A sciezki dla rowerzystow niech zostana w miare blliskie naturze