Wydawało mi się, że dyskusja rozwinęła się od postu „Deczko inny” w którym stwierdził, że połowa użytkowników rowerów na szlakach to elektryki. Odnoszę się do jazdy po górkach nie po ścieżkach rowerowych w mieście.Cześć
Ja wolę pić piwo przewiezione na własnych plecach - lepiej smakuje.
No... jeżdżą po ścieżkach przeznaczonych dla rowerów, ubierają się jak rowerzyści, to chyba rowerzyści. A jak nie to zapraszamy na normalne drogi lub chodniki tak jak właścicieli, samobieżnych kółek, hulajnóg, motorów, samochodów, panie i panów z psami, rodziny z małymi dziećmi itd.
Pozdro
Wczoraj np. miałem szkolenie na które pojechałem rowerem. 18,5 km przejechałem w czasie 35 minut. Buty na zmianę wziąłem do plecaka, ale ciuchów na zmianę nie miałbym gdzie zmieścić, ani gdzie się przebrać. Przeszkadzało mi później, że przez 10 godzin śmierdziało ode mnie potem, innym uczestnikom szkolenia pewnie jeszcze bardziej. Na elektryku przejechałbym ten sam dystans w podobnym czasie, ale bez grama potu.
Cześć
Na rowerze też byś przejechał bez grama potu tylko trochę wolniej Witoldzie. Moja żona ćwiczy to od lat.
Używanie elektryka jako formy transportu - Ok jestem jeszcze w stanie zrozumieć ale po górach?? Przecież właśnie o to chodzi, żeby pokonać swoje słabości a nie podpierać się technologią.
Często mijam osoby jadące dość wolno na rowerach. Mijając zauważam, że to ludzie w wieku solidnie zaawansowanym (na oko 80 pękło). Dają radę!. Szacunek dla nich mam wielki ale jako, że pokłady szacunku mam ograniczone to jak widzę za chwilę gościa (na oko 35-40), który ubrany jak Majka na Vuelcie daje ognia to mnie litość bierze.
Nie przekonasz mnie Witku. Tak mam. Nigdy nie twierdziłem, że jestem normalny - wręcz przeciwnie. I jestem z tego poniekąd dumny.
Serdecznie pozdrawiam