Miała być Wisła, ale jakoś brakowało mi determinacji, aby wstać wcześnie w ten pochmurny dzień. Pijąc rano kawę zauważyłem, że moje koty spoglądają przez okno w kierunku stoków Śląskiego Mont Ventoux. W zasadzie ...
Wyciągając się do góry zauważyłem ze smutkiem, że nawet na te wysokości dotarła odwilż.
Za to pusto, więc można było pokręcić swobodnie.
Coś dla siebie mogli znaleźć nawet fani jazdy sportowej.
Sam nie wiem jak, ale pokręciłem 3 godziny. I to chyba nie był ostatni raz w tym sezonie.