Mój podziw do solidarności himalaistów pod znakiem zapytania. Denis Urubko złamał zasady w imię
indywidualnego sukcesu??? Jak to ocenić? Pewno mu się uda ale czy to jest fer w stosunku do całej ekipy? Przecież jest tylko częścią zespołu. Życzę mu sukcesu a głównie udanego powrotu.
Stanisław, nie dajmy się omamić medialnym "sensacjom". Też początkowo byłem zadziwiony zachowaniem Denisa. Ale znajomi na innych forach otworzyli mi oczy na inne strony tego wydarzenia.
Popatrz na cały kontekst tej wyprawy, który umykał uwadze laików. To Urubko był bezsprzecznie najmocniejszym ogniwem w tej wyprawie. Ustępował mu nawet Bielecki (sporo młodszy od niego), który w "polskiej zimie" chyba nie ma sobie równych pod względem wytrzymałości, techniki, zdolności aklimatyzacji itd. Denis odwalał niesamowitą katorżniczą robotę. Tylko dwa fakty: to on był na szpicy, gdy poszli po Revol, to on osiągnął najwyższy pułap tej wyprawy (ok. 7600). Ergo: miał niesamowitą motywację zdobycia szczytu. W trakcie wyprawy dawał do zrozumienia, że postępy są marne i maleją szanse na zdobycie góry.
Na 26 lutego zapowiadano okno pogodowe, a po nim spore opady śniegu, które mogły nie dać szansy na następną próbę. Denis po prostu chciał je wykorzystać. Wspólny atak zaproponował Bieleckiemu - ten odmówił. Wyjście Urubki nie było więc skazaną na niepowodzenie szarżą.
I wreszcie sedno: być może działanie Denisa było paradoksalnie najbardziej "etyczne". Dla niego zima kończyła się wraz z końcem lutego. Każde ewentualne późniejsze zdobycie szczytu byłoby - jak by to powiedzieć - "mniej zimowe" i narażone na uzasadnione lub nie wątpliwości światowej konkurencji. Patrz: kwestionowane przez śp. Tomka Mackiewicza wejście Moro na Nangę w zeszłym sezonie.
Tak to moim zdaniem wygląda z trochę innej perspektywy. Co o tym myślisz?
P.S. I żeby było jasne: też nie uważam (chyba podobnie jak Ty), żeby na temat etyki na K2 mógł się wypowiadać tylko ktoś, kto był na K2.