Trochę się pozmieniało w moich planach narciarskich.Miała być Szwecja skończyło się na Alpach Francuskich. Tytułowa Carmen to trasa oznaczona jako czarna w Puy Sant Vincent. Długo przyglądałem się nim zdecydowałem na podjęcie wyzwania. Nastąpiło to na dwa dni przed wyjazdem.
Carmen zweryfikowała moje umiejętności.Sprowadziła mnie do poziomu i oceniła mnie negatywnie
Udało się ją pokonać ale było to okupione dużym wysiłkiem.Dość powiedzieć że zakwasy w pośladkach
trzymały przez dwa dni. Po tym zjeżdzie uświadomiłem sobie że moje umiejętności nie wystarczają na tego typu trasy.Muszę jeszcze dużo nad sobą popracować. CARMEN to najtrudniejsza trasa w moim narciarstwie.Chciałbym jeszcze do niej wrócić lepiej przygotowany.To niespełna 600 m ale najtrudniejszy zjazd w moim narciarskim życiu. Obiecałem sobie wrócić tu i zrobić to porządnie. Dobrze że nie skończyło się to poważniejszym urazem.Nigdy nie myślałem że mięśnie pośladków mają tak duże znaczenie a to one zdecydowanie mnie zawiodły. Ma ktoś receptę na ćwiczenie właśnie tej grupy mięśni? Będę wdzięczny za wskazówki jak ćwiczyć i jak oswoić się ze stromym zboczem.
Pozdrawiam . 
P.S tym wyjazdem zamykam sezon i po małej przerwie wznawiam przygotowania do następnego pod kątem stromych tras.
Albo inaczej 
