Wykorzystując pobyt w Gliwcach, postanowiliśmy ze znajomymi wyskoczyć gdzieś w sobotę na narty. Warunek był jeden - żeby była kanapa (jedna osoba po kontuzji). Padło na ośrodek w Bili. Powiem szczerze nie znałem tego miejsca, nawet nie obiło mi się o uszy. Bila jest położona 70 km od granicy, jadać autostradą A1. Chcąc jechać dłużej dwupasmówką trzeba zakupić winietę jednodniową, albo w Ostrawie odbić i pojechać równolegle do drogi 56. Od miejscowości Frydek-Mistek jest już tylko jedna droga do Bili. Sama Bila to bardzo mała miejscowość. Po dwóch stronach drogi są trasy (łącznie 5,5 km) z tym, że po jednej stronie jest kanapa i talerzyk, z drugiej tylko orczyk i chyba talerzyk(i). Kanapa jest 4 osobowa i po dostaniu się na górę mamy do wyboru 2 trasy czerwone i jedną niebieską.
Czerwona trasa FIS zaczyna się dosyć ostro, potem wypłaszczenie, znowu ostrzej i tak dalej. Wszystkie 3 trasy mają taką charakterystykę. Na moje (a jeżdżę bardzo średnio) trasa FIS jest trudniejsza od trasy B w Czarnej Górze. Dodatkowo, żeby dojechać do kanapy trasą niebieską, trzeba pokonać ostatnie 50 m o dosyć mocnym nachyleniu. Było widać jak osoby początkujące "walczą tam o życie" dlatego nie polecam tego środka dla osób zaczynających przygodę z narciarstwem.
Co do cen, parking bezpłatny, karnety: 4h -390 koron, całodniowy 480. Można płacić kartą. Natomiast w barze tylko gotówka, ale można płacić złotówkami. WC zadbane i bezpłatne. Stosunkowo mało Polaków, jednak w kolejce do kanapy można było usłyszeć od czasu do czasu rodaków. W godzinach 11 -13 do kanapy była spora kolejka, ale czas oczekiwania to 5-7 minut. Po 14 zrobiło się wyrazie luźniej. Zresztą alternatywą był talerzyk, do którego nie było kolejki.
My trafiliśmy na średnie warunki, plus 5 stopni, także śnieg ciężki i tępy. No i zaczęły się robić muldy. Jednak dla mnie jako osoby z północy każdy dzień na nartach jest cenny.
Niestety zdjęć nie umiem robić, także tylko dwa ;-)
Załączone pliki
Użytkownik nomo edytował ten post 06 luty 2017 - 23:11