Ja piszę: nie ma sensu kupować zimówek w mieście na tydzień dwa - naucz się jeździć wolno jak trzeba.
Podobnie jak jedziesz w góry na tydzień - po co??
Na wszelki wypadek. Naucz się podstaw jazdy i tyle.
Podstawy jazdy samochodem mam dobrze opanowane. Najlepszy dowód, że w swoim długim życiu kierowcy (40 letnim) miałem bardzo niewiele wypadków, w tym żadnego z mojej winy. Odpukać.
Twierdzę, że opony zimowe jak najbardziej jest sens zakładać. Nawet w dużym mieście. Dlaczego? Bo opona letnia zachowuje się fatalnie na śniegu, nawet jadąc wolno. Typowa letnia ma np. kilkakrotnie dłuższą drogę hamowania na śniegu w stosunku do typowej zimówki. Nawet jak będzie tylko kilka dni śnieżnych w zimie to jazda na letnich oponach jest po prostu niebezpieczna. Alternatywą, rozsądną, jest kupno dobrych opon całorocznych. Trochę, ale tylko trochę zmienia perspektywę napęd 4x4. Ale to wciąż margines w stosunku do napędów na jedną oś. Namawianie do nie zmieniania opon na zimowe dowodzi albo niewiedzy albo głupoty.
Cześć
Stwierdzenie "naucz się" nie było kierowane do Ciebie.
Rozumiem, że opony zimowe zakładamy nie dlatego, że jest taka realna potrzeba tylko dlatego, że jest zima?
Niestety jest to bzdura w wypadku gdy mamy zimy z dodatnią temperaturą i deszczem. Każda opona zimowa spisuje się bardzo źle na deszczu wydłużając drogę hamowania czasami nawet o kilkadziesiąt procent oraz obniżając sterowność. Podobnie na suchej nawierzchni 0 chyba że jest solidny mróz. Wolę więc pojechać zdecydowanie wolniej przez dwa czy trzy dni - bo mniej więcej tyle jest dni przez ostanie zimy ze śniegiem w moim mieście niż ryzykować całą zimę niepewną jazdę. Nikogo do niczego nie namawiam i znana mi jest ludowa prawda, że na groby jedziemy na zimówkach "na wszelki wypadek".
Jak spodziewam się warunków zimowych zawsze jestem wyposażony w pojazd i opony, które zachowują się w tych warunkach ponadprzeciętnie. Nigdy w życiu nie zakładałem łańcuchów, nawet nie wiem jak to się robi.
Pozdrowienia