Tak właśnie, narta zarysowała nartę lub krawędzią uderzyła o kamień i od tego się zaczęło. Warstwa pokrywająca zaczęła odchodzić no a później coraz gorzej.
@AdamSlask, właśnie słyszałem o tej żywicy epoksydowej, będę próbował. Znajomy wspominał o sylikonie/poxipolu, żeby woda się nie dostawała.
Polecam już na samym początku jak się zobaczy uszczerbek zacząć coś reanimować, ja niestety trochę późno się ocknąłem.
Znajomy miał nosa. Silikon lub poxipol/poxilina byłyby chyba dobrym rozwiązaniem. Ostatnie z wymienionych są właśnie na bazie żywicy epoksydowej.
Tylko teraz tak: silikon - chyba najlepiej dekarski, bo twardszy niż "łazienkowy" i odporny na temperatury. Zaleta: dostaniesz go w różnych kolorach, więc dopasujesz do nart. Wada: silikonu tak łatwo nie uformujesz. Oczywiście nałożysz go na "ranę", ale już nie wkomponujesz tak, jakbyś miał do "załatania" jakąś szczelinę.
Natomiast poxipol lub poxilinę dostaniesz chyba tylko w brunatnych kolorach - to wada. Ale za to nałożysz ją, odczekasz do wyschnięcia a następnie - co najważniejsze - możesz naddatek uformować drobnym pilnikiem lub papierem ściernym. I jest nadzieja, że tym sposobem można całkiem nieźle "zakamuflować" uszkodzenie. Nie jestem pewien, ale te środki chyba można po wyschnięciu próbować pomalować.
Koszt obu rozwiązań podobny: 20-30 PLN za paczkę poxiliny/poxipolu lub tubę silikonu.
Uwaga: nigdy tego nie robiłem! Jedynie teoretyzuję; być może najlepiej byłoby po prostu zanieść sprzęt do serwisu. Może być tak, że te techniki "samoklejenia" to zwykła partyzantka niewarta zachodu Generalnie chciałem pomóc