Do Zieleńca zawitałyśmy w piątek (10.12) wieczorem, śnieg sypie, wiatr się zrywa, narciarzy prawie nie widać (tzn. tak ich mało było)
Sobota wita nas śnieżycą, mgłą, pogoda nie nastraja optymistycznie, ale co tam... dla prawdziwego narciarza podobno nie ma złej pogody (poza odwilżą ha ha). Ruszamy na stok, przy kasie miła niespodzianka: karnet od 9-16 na wszystkie kanapy kosztuje 45 zł

Przygotowana psychicznie na tłumy narciarzy, toż to weekend w końcu jest, jestem zaskoczona brakiem kolejki pod wyciągiem( w Beskidach byłyby już pewnie dantejskie sceny ). Przypuszczam, że to warunki drogowe zniechęciły dojeżdżających narciarzy... Później niewielkie kolejki tworzyły się pod tym cudem techniki, jakim jest ta pomarańczowa kanapa, rezygnujemy więc z ciepełka, marzniemy na odkrytych kanapach ale w zamian mamy puste trasy i 0 kolejek

Śnieg sypie cały czas, mocno wieje, śniegu masa ale radocha jest choć warunki trudne...
Niedziela bardzo podobna z tym, że doszła jeszcze niesamowita mgła, co budzi moje przerażenie, że dla mnie już po jeździe będzie (błędnik szaleje

). Na szczęście na górze okazuje się, że nie jest tak źle. Na trasach dużo puchu, dalej sypie, ludzi coś jakby więcej, ale o kolejkach strasznych nie ma mowy. Córka truje, że chce na parapecie jeździć, dzielnie odpieram ataki ale w końcu poddaję się... "Sprzedaję" ją na 3 godziny instruktorce, a więc jestem free, można poszaleć! Tym bardziej, że mgła gdzieś sobie poszła. Wybieramy się jeszcze po kolacji na jazdę nocną, niestety mam misję: uwiecznić wyczyny mojego dziecięcia na parapecie, więcej fotografuję niż jeżdżę...
Zasypiamy przy szumie armatek śnieżnych i ratraków...
Poniedziałkowy ranek wita nas lepszą pogodą: wiatr jakby ustał, śnieg nie sypie (tylko z armatek), mgły 0 i nawet słońce na chwilę wyjrzało zza chmur
Warunki rewelacja: twardo, szybko, ratraki się sprawiły! Pusto, ludzi brak w końcu to poniedziałek... Normalnie nudy...

nie było na co ponarzekać, masakra! A tak fajnie się marudzi w kolejce do wyciągu: że ludzi dużo, że stoki nie przygotowane, że pogoda do bani, rozczarowałam się paskudnie...
Ale za to wyjeździłam cudnie

O 16 żegnamy się z Zieleńcem i snujemy plany powrotu w marcu!
Sorry za brak ładu i składu w relacji, ale weźcie, proszę, pod uwagę, że to moja pierwsza narciarska relacja
z czasem się wprawię he he
nawet zdjęć kilka machnęłam!
P111210_11.38_01.jpg 24,51 KB
37 Ilość pobrań
P111210_12.16_01.jpg 25,21 KB
46 Ilość pobrań
P121210_11.37.jpg 54,77 KB
54 Ilość pobrań
P121210_12.14.jpg 24,52 KB
54 Ilość pobrań
P121210_19.42_01.jpg 33,91 KB
51 Ilość pobrań
P131210_09.53.jpg 32,85 KB
49 Ilość pobrań
P131210_12.48_01.jpg 52,41 KB
46 Ilość pobrań
P131210_13.01.jpg 73,53 KB
39 Ilość pobrań