W zasadzie kiedy zaczynałem pisać o podróży na krzesłach wiedziałem, że nie zostawicie na tym suchej nitki inaczej mówiąc, że nie mogło się to inaczej skończyć niż krytyką.
Nie będę bronił tego "projektu", sam gdy zobaczyłem co się święci mało zawału nie dostałem. Pomyślałem jednak, że skoro tak robią, nie od wczoraj pewnie, to nie ma co panikować. Najpierw pokazali i powiedzieli dzieciom co trzeba robić na "krześle pokazowym" a potem pojechali. Na dole ich 2 gości pakowało na górze jeden odbierał. I tyle.
Mam też taką teorie po tym zdarzeniu, że prędzej wypadnie z krzesła niemyślący, wygłupiający się 8 latek, lub skoczy z niego świadomie 12 latek, niż stanie się to z przejętym, zafascynowanym 4 czy 5 latkiem. No, ale to tylko moja teoria wyssana z palca, oparta na takim fakcie iż ja w wieku 14 lat skakałem z krzeseł z kolegami
Wiem nie ma się czym chwalić, a może jest ?
Mieszkam w miejscu gdzie przez 7 miesięcy w roku jest śnieg a wyciągi w sezonie zimowym otwarte są przez pół roku. Swoimi mniej lub bardziej sensownymi opowieściami chciałem Wam po prostu przybliżyć życie tutaj, które jest delikatnie mówiąc ździebko różne od polskiego. Wiem, że większość rzeczy jest nie do pojęcia. Tak jak akcja z krzesłami. Bez zdjęć prędzej byście mnie zjedli niż uwierzyli.
To tak jak Wam powiem, że dzieci w przedszkolu od 6 miesiąca do 6 lat są w jednej grupie. I taka grupa ma np. w planie pójść dziś do lasu robić kiełbaski i chleb na ognisku. Do lasu czyli do "dzikiego" lasu, nie na polankę czy do wiaty. Na dworze pada deszcz ze śniegiem poziomo, jest -2C a chmury są na wysokości dachów. Co robią?
Idą wszyscy. Po 4 godzinach wracają, przemoknięci, przemarznięci, brudni, śmierdzący, ale zadowoleni.
Idę o zakład, że w PL rodzice po takiej akcji zabili by wychowawców a dyrektorka przedszkola jutro była by bez pracy.
Tutaj jest to norma. Plan jest napięty i nie ma dnia bez 4 godzin na dworze.
A na koniec dodam, że mój fan motorsportu ostatnio był chory/przeziębiony półtorej roku temu. Widzicie związek?
mógł bym tak długo snuć te opowieści dziwnej treści, ale w sumie rozumiem. Różnica jest tak duża, że jak nie zobaczysz na własne oczy to to nic nie znaczy.
Pozdrawiam
Michał