Skocz do zawartości


Zdjęcie

Carving i klasyka,


  • Nie możesz napisać tematu
  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
27 odpowiedzi w tym temacie

#1 o_andrzej

o_andrzej
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 05 luty 2009 - 16:37

Na jakie forum czy tez grupe newsowa bym nie zagladnal, wszedzie tam, wczesniej czy pozniej, dyskutuje sie zawziecie na ten temat. Na ogol starajac sie przeciwstawiac jedno drugiemu. Carving versus klasyka, przy czym "klasyka" oznacza na ogol cos mglistego, z lekkim zapaszkiem starosci, demode, a "carving" - wiadomo, niesie ze soba powiew mlodosci i nowoczesnosci. Niewielu jest takich, ktorzy staraja sie widziec wady i zalety obu technik, je uprawiac i cieszyc sie nimi na codzien. Mysle, ze ja do nich naleze. Z ogromna wiec satysfakcja znalazlem w grupie newsowej pl.rec.sport.zimowe wypowiedz blackone, zapalonej narciarki, legendy tej grupy. Rzadko sie zdarza, by czytajac przemyslenia i uwagi kogos innego zagadzamy sie z nim do konca. Tym razem tak wlasnie sie stalo. Blackone (vel Gosia) naprawde zna sie na narciarstwie. Tym carvingowym i tym klasycznym. Przywyciagowym i pozatrasowym freeridzie. Przyznam, ze od dawna imponuje mi. Do czego to doszlo, by mloda kobieta rodem z bynajmniej nienarciarskiego Sopotu imponowala mnie, staremu Krakusowi, prawie Goralowi, ktory narciarstwo, a w ogolnosci gory, wyssal bez mala z matczynego mleka. Ale tak wlasnie jest.

Cytuje wiec:

> A w koncu jak to jest - uczyc lukow na krawedziach, czy uczyc smigu
> > na poczatek ?
> >
> > Zawsze mam wrazenie ze bez klasycznej techniki to sobie potem nie
> > poradza na powazniejszych stokach ..

Wtrace swoje 3 grosze - spostrzezenia po okolo 10 latach carvingowania
i (dopiero) 4 sezonach jezdzenia pozatrasowego.
Wszystko jest wazne, ale to wlasnie zeslizg jest ta technika, ktora
amatorzy powinni uzywac tam gdzie jest trudno, wasko, bardzo stromo
czy zatloczono, w glebokim sniegu, na nierownym czy pozniej poza trasa
w puchu.
Carving jest do szybkiego "bujania" sie w idealnych carvingowych
warunkach - trasa jak lotnisko, malo ludzi, zero wybojow - cos
pieknego. Tylko gorzej z tym, ze niektorzy fanatycznie zapatrzeni w
carving jako _jedyna_ sluszna technike nie przyjmuja tego do
wiadomosci i "leca" 90km/h w tlumie po wyboistym stoku - z
konsekwencjami niestety nie tylko dla siebie.

Ja bym zaczynala od uczenia klasycznego smigu - zawsze aktualny. A
jezdzi sie pozniej i tak technika mieszana - zaleznie od warunkow,
sniegu i ...napotkanych przeszkod na trasie. Najwiekszym bledem by
bylo uswiadamiac kogos, ze TYLKO carving jest sluszna technika.

Mam zla wiadomosc dla wszystkich zagorzalych przeciwnikow zeslizgu;-)
Skret zeslizgiem w miekkim sniegu (czy na trasie, czy offpiste) na
dobrych nartach FR jest rownie przyjemny (a w puchu znacznie
przyjemniejszy) niz skret carvingowy na slalomkach na betonie.
I co lepsze - nie trzeba osiagac wielkich predkosci, by to poczuc.
  • 0

#2 J@n

J@n
  • Administrator
  • 9837 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Narty:black crows atris
  • Imię :Jan
  • Ulubiony stok:FIS w Szczyrku

Napisano 05 luty 2009 - 18:59

podpisuję się pod tym tekstem obiema nartami, a nie mógłbyś drogi Andrzeju użyć całego swojego czaru i przekonać tą vel Gosie by do naszego grona dołączyła?
  • 0
Dołączona grafika
pozdrawiam Jan narciarki i narciarzy, początkujących i zaawansowanych, a także ośrodki narciarskie: Szczyrk , Wisła , Istebna , Ustroń , Zwardoń , Koniaków , Korbielów , Zawoja , Rabka , Zakopane , Bukowina Tatrzańska , Krynica , Karpacz , Szklarska Poręba , Czarna Góra , Tatrzańska Łomnica , Szczyrbskie Jezioro , Stary Smokovec , Jasna , Winterberg, Willingen, Neuss, Zell am See , Saalbach , Hinterglemm , Mayrhofen , Tux , Hintertux , Stubai , Sölden , Obergurgl , Ischgl , Obertauern , St. Anton, Zürs, St. Christoph, Stuben, Lech, Oberlech, Valluga, St. Jakob, Venet, Fiss, Ladis, Serfaus, Zams, Hochsölden, Kühtai, Hochoetz, Livigno , Wolkenstein , Selva , Santa Christina , Sankt Ulrich , Arabba , Colfosco , Canazei , Pozza di Fassa, Belvedere, Marmolada, Alpe Lusia, Bellamonte, Passo San Pellegrino, Falcade, Latemar, Obereggen, Catinaccio, Pera, Moena, Cortina , Sulden , Gressoney , Cervinia , Kronplatz , Coumayeur , Sestriere , Alagna Valsesia, Macugnaga, Monterosa, Gressoney, Zermatt , Saas Fee , Saas Grund, Hohsaas, Grächen , Aletsch , Crans Montana , Verbier , Thyon 2000, Les Collons , Rosswald , Belalp , Leukerbad, Bettmeralp, Fiesch, Fiescheralp, Brig, Visp, Zinal, Grimentz, St. Luc,  Samnaun, Serre Chevalier, Vialattea, Val dIsere , La Mongie , Montgenevre , Alpe dHuez , Les Duex Alpes , Sybelles , Tignes , Val dIsere , Les Arcs , La Plagne , Val Cenis, Termignon, Val Frejus, Champagny , Courchevel , Meribel , Les Menuires , Val Thorens , Orelle, La Grave , Oz , Saint Sorlin , Chamonix , Megeve , Flaine , Morzine , Les Portes du Soleil, Galibier, Thabor, Valloire, Valmeiniere

#3 Gość_jarek_*

Gość_jarek_*
  • Gość

Napisano 05 luty 2009 - 21:23

Czytałem kilka mądrych tekstów tej Pani .... ten do takich, moim zdaniem również się zalicza.

Carving to takie magiczne słowo, tajemnicze, mające rozpalać wyobraźnie i pchać ku nieznanemu.
To tylko styl, sposób pokonywania stoku na nartach ale skoro da si ę przy tym zarobić to niech zionie tajemnicą i.... takim rodzajem nowoczesności /inności etc. .
Umieć więcej to nie jest na pewno źle.
Taliowne narty spowodowały, że nauka narciarstwa stała się łatwiejsza, szybsza , może nawet przyjemniejsza ale nie może to oznaczać, że mamy być ich niewolnikami (nart).
Każda technika ma swoje zastosowanie i przeznaczenie do stosowania w konkretnych warunkach.

Sztuką jest perfekcyjna jazda przy użyciu jednej techniki.
Jeszcze większą sztuką jest jazda różnymi technikami w zależności od okoliczności.

j.
  • 0

#4 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 05 luty 2009 - 21:57

podpisuję się pod tym tekstem obiema nartami, a nie mógłbyś drogi Andrzeju użyć całego swojego czaru i przekonać tą vel Gosie by do naszego grona dołączyła?


Probowalem, choc co sa warte czary starego pryka dla mlodej kobiety. ;) Gosie znam od wielu lat, jako ze takze dzialam w owej grupie. To jej "spirytus movens" z naciskiem na movens. Pamietajcie, ze grupy dyskusyjne (news) pojawily sie na dlugo przed forum. To ostatnie jest owocem www, ktore tak naprawde rozwinelo sie dopiero w nowym wieku. Gdy pisalem pierwsze posty na pl.rec.sport.zimowe vel Gosia byla tam juz od dawna.
  • 0

#5 Gość_MirekN_*

Gość_MirekN_*
  • Gość

Napisano 06 luty 2009 - 10:47

....................
Carving jest do szybkiego "bujania" sie w idealnych carvingowych
warunkach - trasa jak lotnisko, malo ludzi, zero wybojow - cos
pieknego. Tylko gorzej z tym, ze niektorzy fanatycznie zapatrzeni w
carving jako _jedyna_ sluszna technike nie przyjmuja tego do
wiadomosci i "leca" 90km/h w tlumie po wyboistym stoku - z
konsekwencjami niestety nie tylko dla siebie.

Ja bym zaczynala od uczenia klasycznego smigu - zawsze aktualny. A
jezdzi sie pozniej i tak technika mieszana - zaleznie od warunkow,
sniegu i ...napotkanych przeszkod na trasie. Najwiekszym bledem by
bylo uswiadamiac kogos, ze TYLKO carving jest sluszna technika.

Znam Gosię wirtualnie i podobnie jak Andrzej uwielbiam czytać jej relacje.
Co do carving/klasyka to "lecieć" 90km/h można też na krechę.
Nigdy nie negowałem konieczności nauczania podstaw a i śmigiem trzymałem się na górnym odcinku Mosornego za Andrzejem (choć kolanko bolało) .
Nie ma szkoły narciarskie nawet wśród tych "zatwardziale carvingowych" ,które podstaw nie mają w swoich programach nauczania. Krynicaski to robi nawet warsztaty śmigowe.
Problemem jest to ,że większość tych "carvingowców" nigdy nie przeszło żadnego szkolenia.
To samouki, zbieracze grzybków, gorylki itd... to właśnie ta grupa + narty race = horor.
Dorośli wstydzą się szkolić a propaganda sprzed 6-7 lat "wsiadasz i jedziesz a narty same skręcają" też zrobiła swoje.
Pozdrawiam Gosię zatwardziały krawędziowiec Mirek
  • 0

#6 devastator

devastator
  • Użytkownik
  • 21 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 luty 2009 - 00:48

Ja się tam generalnie zgadzam, tylko mnie ciągle męczy ten "śmig". Poprawnie wykonany śmig hamujący jest fajny, ale wymaga naprawdę sporo koordynacji i nie wiem, czy jest sens męczyć tym początkujących - im wystarczy moim zdaniem zwykły "szurany" skręt równoległy. Śmig natomiast pozostawiłbym dla bardziej zaawansowanych, a zamiast tego podszkolił ludzi jazdy na krawędzi.
Kwestia jest taka, że ludzie często kończą naukę w momencie, kiedy już jako-tako jeżdżą. Jeśli w tym okresie nauczy się ich chociaż podstaw jazdy na krawędzi, to potem będzie im łatwiej i nie będą robić na stoku za "pokraki" (jak wyglądają właśnie ludzie, którzy biorą się za próby carvingu bez przygotowania teoretycznego). Przesuwając carving na późniejszy okres nauczania ryzykuje się, że osoba ucząca się nigdy nie dojdzie do tego etapu - opanuje jakoś śmig (co jest raczej czasochłonne, więc i to niekoniecznie), więc będzie sobie jakoś radzić na stokach i daruje sobie dalsze szkolenia - przez co carvingu będzie się uczyć najprawdopodobniej samodzielnie... A jak to się kończy - to wystarczy popatrzeć na nasze stoki...
  • 0
Mam Linuxa i robię problemy

#7 Pit

Pit
  • Administrator
  • 5366 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:ZPY
  • Narty:Dynastar Course 178
  • Imię :Piotr
  • Ulubiony stok:Szczyrk

Napisano 10 luty 2009 - 12:44

Faktycznie, jest w tym sporo prawdy i nie sposób się nie zgodzić. Jednak troszeczkę jak dla mnie "carv" został zjechany. Za dużo krytyki, choć zgodzić się muszę, że co jazdy warunki muszą być oki
Lotnisko i mało ludzi daje nam i innym bezpieczeństwo. Jednak z drugiej strony nie ma co się wzbraniać przez stylem "carv" i odciągać jego naukę na czas pózniejszy lub bardzo pózny.
Zawsze jest to dodatkowt stopień wtajemniczenia i powinno wilka ciągnąć do lasu. Ciekawość jest motorem napędowym w tym przypadku.
Sumując "carv" po stokroć tak, ale w odpowiednim czasie, po dobrym szkoleniu i w warunkach jak to mówią policjanty:
dostosowanych do warunków jazdy
  • 0

"Trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu"

forum narciarskie, narty, narciarstwo, narciarskie,carving, ski, narty, narty forum, ski-forum, forum narty, dobór nart, ośrodki narciarskie, narciarstwo klasyczne, kaski, freeride, forum narciarskie, artykuły górskie, fotki z gór, gogle narciarskie, urazy, lodowce alpejskie, porady, Tatry, kijki narciarskie, wyjazdy na narty, opinie, stoki narciarskie, Dolomity, skoki narciarskie, orczyki, race, bielizna termiczna, muldy. Porady ekspertów i instruktorów szkół narciarskich. Skala umiejętności narciarskich, kurtki narciarskie, Adam Małysz, buty, zawody, freestyle, dziecko na stoku, zawody Pucharu Świata alpejskiego., wiatr, foki, porady w doborze nart, okulary z filtrem, Beskidy, nauka jazdy na nartach, Podhale, wyciągi, relacje, wiązania narciarskie, rękawiczki narciarskie, kamery, dekalog FIS, śnieg, Sudety, Alpy, górskie wyprawy, Kamil Stoch, portal narciarski, skocznie narciarskie, skipass, wspinaczka, dyskusje narciarskie, kontuzje, opady śniegu, Karkonosze, gondole, ubezpieczenia narciarskie, narty,


#8 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 luty 2009 - 13:36

Dorzuce jeszcze jedna wypowiedz Gosi. Niektorzy z nas uczesticza tez w pl.rec.sport.zomowe, ale zapewne nie wszyscy. Gosia kilka lat temu wyprowadzila sie do Norwegii, gdzie warunki do uprawiania naraciarstwa, nie tylko zjazdowego, sa nieco lepsze niz w Polsce. ;) Trzeba jednak lojalnie dodac, ze tam moga sobie pozwolic na freeride. Wydaje sie on tam byc naturalny i spontaniczny. W Polsce terenow do freeride trzeba dopiero szukac, np. ryzykujac mandat w zjezdzie poza trasa na Kasprowym.

"ja bym dodala jeszcze jedno, co juz kilka razy wspominalam w innych
watkach:
amatorski carving sam w sobie nie jest niebezpieczny, ale zaczyna
stanowic powazne zagrozenie, gdy sie go uwaza za jedyna sluszna
technike i stosuje w nieodpowiedni sposob;-)
Czy narciarskie szkoly ucza teraz czegos innego niz carvingu? Czy
zapracowani narciarze chca sie uczyc czegos innego niz carving, gdy
maja do wykorzystania 5-10 dni na nartach w roku? Czy uczacy sie teraz
jezdzic slyszeli w ogole o czyms innym niz carving?
A jak jezdzic carvingiem tutaj:
http://www.prsz.com/galeria/v/blackone- ... 1.JPG.html
alpejskie stoki w srodku sezonu;-)))

Ze tak powiem, bylam niemalze fanatykiem carvingu i slalomek, gdy
kupilam swoje pierwsze narty carvingowe. Probowalam jezdzic
carvingowo, gdzie sie tylko dalo i po czym sie dalo. Polskie
czasopisma i nartowe strony internetowe pisaly przeciez TYLKO o
carvingu (moze pisza dalej - nie wiem, bo nie mam teraz dostepu do NTN
itp.), w sklepach prawie same slalomki i inne slalomko-podobne szybkie
pojazdy. I co mysli taki czytajacy te tendencyjne czasopisma? Wiec...
skoro wszedzie mowia TYLKO o carvingu, to znaczy, ze to jedyna sluszna
technika, nieprawdaz? Skoro nie potrafi zjechac carvingiem calej
czarnej trasy, a tylko niebieska, to chyba cos zle jezdze, no nie? No
wiec "trzeba" probowac, choc nogi sie trzesa, przerazenie w oczach,
ale trzeba probowac, by osiagnac to, co podobno jest normalne i
oczywiscie w epoce nart carv. Malo takich delikwentow na stokach? No
bo przeciez zeslizgiwanie sie jest "be" i niemodne, i jak nie pojade
tej czarnej trasy carvingiem, to znaczy ze w ogole nie umiem jezdzic
wedle nowych standardow;->

Oczy mi sie otworzyly szerzej na inne rownorzedne techniki/style jazdy
po przeprowadzce do Norwegii. "Kazdy" carvingowo jezdzic potrafi a...
prawie nigdzie nie pisza/nie dyskutuja o slalomkach."
  • 0

#9 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 11 luty 2009 - 13:10

Problemem jest to ,że większość tych "carvingowców" nigdy nie przeszło żadnego szkolenia.
To samouki, zbieracze grzybków, gorylki itd... to właśnie ta grupa + narty race = horor.

Mirku, to nie tak. Też jestem samoukiem (2 h z instruktorem i nic więcej), też mam narty race. A zapewniam Cię, że nie znajdziesz podstaw, żeby mnie nazywać siewcą horroru na stoku. Najwyżej siewcą koszmaru, pokazującym, jakie błędy techniczne można robić
Owszem, zdarzało mi się jeździć za szybko. Ale to na stoku, na którym było pięć osób na kilometr i każdą było można ominąć w odległości kilkudziesięciu metrów. Teraz już nie, bo chyba doszedłem do etapu, w którym nie muszę niczego udowadniać nawet sobie
Więc jeśli już, to: grupa + narty race - rozum = horror

Dorośli wstydzą się szkolić a propaganda sprzed 6-7 lat "wsiadasz i jedziesz a narty same skręcają" też zrobiła swoje.

Nie wstydzą się. Tylko jak ktoś może jeździć na nartach maksymalnie przez dwa tygodnie w roku, to chce się tym przede wszystkim bawić. Wiem, jak się zachować na stoku, umiem kontrolować prędkość w każdych warunkach, zatrzymać się czy skręcić w dowolnym kierunku w dowolnym momencie. Może z czasem będę jeździł ładniej i lepiej, może zostanę na obecnym poziomie. Nieważne. Ja kocham jeździć na nartach, bawię się świetnie nawet gdy z powodu wciśniętej na siłę do buta skręconej nogi zamiast uciekać na Harakiri ledwo nadążam za żoną zjeżdżającą lekkim pługiem po niebieskiej trasie. Chyba o to przede wszystkim chodzi?
Pewnie na szkoleniach mógłbym się nauczyć zjeżdżać tak pięknie jak niektórzy z tych, których widuję na stokach. Tylko po co miałbym na to tracić czas i (niemałe) pieniądze? Stenmarkiem i tak już nie będę.
  • 0
pozdrawiam
Jarek

#10 Gość_MirekN_*

Gość_MirekN_*
  • Gość

Napisano 11 luty 2009 - 14:11

To nieporozumienie tekst nie dotyczył ludzi , którzy jasno się określają, napisałeś

Tylko jak ktoś może jeździć na nartach maksymalnie przez dwa tygodnie w roku, to chce się tym przede wszystkim bawić.

i to wyjaśnia całą sprawę bezpieczna rekreacja = pochwała. Ja pisałem o grupie osób , które aspirują w/g samych siebie do miana super narciarzy. (wiem ,że nie wynikło to bezpośrednio z tekstu ale tak miało być). To grupa uważających się za wszystko wiedzących z prawem do pouczania innych i uzurpowaniem sobie prawa do twierdzenia "jeźdzę szybko ale bezpiecznie". Spotykam takich ludzi bardzo często na stoku. To nieuleczalne przypadki i tylko szkoda ,że to co prezentują jest przez część narciarzy odbieranych jako "jazda karwingowa".
Ja też traktuję narty jako rekreację. A to ,że lubię się doszkalać, czasami coś "potestować" i to ,że "spinam się" nawet na niebieskich to chyba nic złego
  • 0

#11 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 11 luty 2009 - 15:34

Ja też traktuję narty jako rekreację. A to ,że lubię się doszkalać, czasami coś "potestować" i to ,że "spinam się" nawet na niebieskich to chyba nic złego

Mam nadzieję, że nic złego. Ja też chętnie się uczę i próbuję nowych rzeczy. Daj mi dodatkowe dwa tygodnie w roku na nartach, a zapiszę się na kurs
  • 0
pozdrawiam
Jarek

#12 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 11 luty 2009 - 19:06

Nie wstydzą się. Tylko jak ktoś może jeździć na nartach maksymalnie przez dwa tygodnie w roku, to chce się tym przede wszystkim bawić. Wiem, jak się zachować na stoku, umiem kontrolować prędkość w każdych warunkach, zatrzymać się czy skręcić w dowolnym kierunku w dowolnym momencie. Może z czasem będę jeździł ładniej i lepiej, może zostanę na obecnym poziomie. Nieważne.


Jarku. Popelniasz pewien blad rozumowania. MSZ warto i nalezy wciaz sie doskonalic, nie tylko w narciarstiwe zreszta. Uczac sie i doskonalac, byc moze tracisz nieco na zabawie, choc jedna z drugim mozna swietnie polaczyc, np. mozna sie bardzo starac powiedzmy przez 2 godziny, a przez pozostale zjezdzac na luzie jak sie chce i jak mi sie najbardziej podoba. Dlaczego jednak warto sie troche powysilac nawet kosztem mniejszej frajdy? Bo tylko w ten sposob masz szanse osiagnac wyzszy stopien wtajemniczenia po to, by czerpac potem z niego jeszcze wieksza radosc. Po prostu lepiej cos robiac, wiecej umiejac, tym wieksza radosc z tego czerpiesz. Ba, nie probujac osiagnac tych wyzszych stopni, czesto z trudem i mozolem, nawet nie dowiesz sie co tracisz.

W narciarstwie zjazdowym, tym banalnym trasowym jest kilka elementow, ktore sprawia, ze czuje cos w rodzaju nirwany. Po pierwsze swiadomosc, ze caly czas panuje nad nartami, ze one mnie wszedzie i zawsze sluchaja. Podobna frajde odczuwam jezdzac na rowerze, zwlaszcza na trudnych gorskich zjazdach. Mysle, ze to samo czuja np. surferzy czy windsurferzy, a wiec uprawiacze sportow, ktorych nie dane mi bylo dobrze wyprobowac. Narty sa przedluzeniem moich nog, czuje je tak jak wlasne stopy, gdy boso poruszaja sie w piasku. Ale narty nie beda mnie sluchaly, jesli nie opanuje dostatecznie szeregu technik skretu i jazdy, nie opanuje ich w pocie czola, nudnie cwiczac te same ewolucje w zmiennych warunkach. Drugi powod do nirwany daje umiejetnosc krotkiego skretu, tego karwingowego jak i tego klasycznego. Gdy wchodzisz w rytm, gdy czujesz rodzaj rytmicznego odbijania sie z bandy na bande (po lekturze
"Narciarza Doskonalego" wiem, ze chodzi o jezdzie po wirtualnej muldzie), gdy tak zapominasz sie w tym swoistym tancu naprawde czujesz, ze zyjesz. I znow, nie osiagniesz tego stanu bez zmudnych i nudnych cwiczen. Nawet majac do dyspozycji tylko dwa tygodnie w roku.

Mysle, ze obaj z MIrkiem mamy podobne podejscie do narciarstwa. Nie odpuszczamy zadnego zjazdu, nawet takiego banalnego. Tzn. Mirek nie odpuszcza, bo jak na razie ja tylko czekam na badanie serwcowe
  • 0

#13 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 15 luty 2009 - 19:10


Nie wstydzą się. Tylko jak ktoś może jeździć na nartach maksymalnie przez dwa tygodnie w roku, to chce się tym przede wszystkim bawić. Wiem, jak się zachować na stoku, umiem kontrolować prędkość w każdych warunkach, zatrzymać się czy skręcić w dowolnym kierunku w dowolnym momencie. Może z czasem będę jeździł ładniej i lepiej, może zostanę na obecnym poziomie. Nieważne.

Jarku. Popelniasz pewien blad rozumowania.

Myślę, że raczej mamy inne punkty siedzenia

MSZ warto i nalezy wciaz sie doskonalic, nie tylko w narciarstiwe zreszta.

Ale ja się z tym zgadzam! Więcej - robię to. Przy każdej okazji, czasem dobrowolnie, czasem z przymusu. Efekty momentami nawet mnie samego zaskakują. Bo np. okazuje się, że ze skręconą nogą tę samą niełatwą czerwoną trasę pokonuję znacznie pewniej i płynniej niż miesiąc wcześniej (co oznacza różnicę kilku dni na nartach) w pełni sprawny (i w lepszych butach).
Wyjaśnisz to? Jestem ciekaw, czy Twoje wnioski będą podobne do moich

Uczac sie i doskonalac, byc moze tracisz nieco na zabawie, choc jedna z drugim mozna swietnie polaczyc, np. mozna sie bardzo starac powiedzmy przez 2 godziny, a przez pozostale zjezdzac na luzie jak sie chce i jak mi sie najbardziej podoba.

Ja jestem przypadek patologiczny. Mnie staranie się bardzo (lub trochę mniej) też bawi. Na luzie zjeżdżam wtedy, gdy oglądam widoki
Natomiast wzdrygam się na dźwięk słowa "szkolenie". I już rozumiem syna, który płakał i zapierał się rękami i nogami, że on nie chce jeździć z instruktorem...

Dlaczego jednak warto sie troche powysilac nawet kosztem mniejszej frajdy? Bo tylko w ten sposob masz szanse osiagnac wyzszy stopien wtajemniczenia po to, by czerpac potem z niego jeszcze wieksza radosc. Po prostu lepiej cos robiac, wiecej umiejac, tym wieksza radosc z tego czerpiesz. Ba, nie probujac osiagnac tych wyzszych stopni, czesto z trudem i mozolem, nawet nie dowiesz sie co tracisz.

To jest oczywista oczywistość. A ja i tak węszę tu sprzeczność
Przecież nie dowiem się próbując. Dowiem się osiągając. Ale jest możliwe, że nie osiągnę. Wtedy się okaże, że poświęciłem radość i zabawę na rzecz próbowania... Moim zdaniem to byłaby największa strata.

W narciarstwie zjazdowym, tym banalnym trasowym jest kilka elementow, ktore sprawia, ze czuje cos w rodzaju nirwany. Po pierwsze swiadomosc, ze caly czas panuje nad nartami, ze one mnie wszedzie i zawsze sluchaja. Podobna frajde odczuwam jezdzac na rowerze, zwlaszcza na trudnych gorskich zjazdach. Mysle, ze to samo czuja np. surferzy czy windsurferzy, a wiec uprawiacze sportow, ktorych nie dane mi bylo dobrze wyprobowac. Narty sa przedluzeniem moich nog, czuje je tak jak wlasne stopy, gdy boso poruszaja sie w piasku.

A możesz w przybliżeniu określić, po ilu dniach na nartach osiągnąłeś ten etap? Ja w tym roku skończę 45 lat. Załóżmy, że mam do tego podobny dryg jak Ty, będę ćwiczył równie intensywnie i nie będzie mi się żyło trudniej niż teraz, czyli będę mógł spędzać na nartach 14 dni w sezonie, a mój dotychczasowy staż to 50 dni. Ile lat będę miał, gdy narty staną się częścią mnie?
Bo w to, że Twojego obecnego poziomu nie mam szans osiągnąć bez rewolucyjnych postępów medycyny w przedłużaniu ludzkiego (aktywnego) życia, to chyba nie wątpisz?

Ale narty nie beda mnie sluchaly, jesli nie opanuje dostatecznie szeregu technik skretu i jazdy, nie opanuje ich w pocie czola, nudnie cwiczac te same ewolucje w zmiennych warunkach. Drugi powod do nirwany daje umiejetnosc krotkiego skretu, tego karwingowego jak i tego klasycznego. Gdy wchodzisz w rytm, gdy czujesz rodzaj rytmicznego odbijania sie z bandy na bande (po lekturze "Narciarza Doskonalego" wiem, ze chodzi o jezdzie po wirtualnej muldzie), gdy tak zapominasz sie w tym swoistym tancu naprawde czujesz, ze zyjesz.

Mnie się wydaje, że są różne nirwany. Nie wiem, czy mówimy o tym samym - ale ja np. pamiętam, jak pierwszy raz zamiast starych ołówków założyłem RC4 Race SLC (to nie literówka!) z wypożyczalni i nagle się okazało, że na skręt potrzeba znacznie mniej miejsca, narta nie ucieka na śliskim i w ogóle ta trasa jest znacznie łatwiejsza niż przed chwilą. Narciarza tak szczerzącego zęby to chyba tam nigdy nie widzieli. A ja na koniec wykonałem jeszcze taniec podobny do tego, co robią zawodnicy w slalomie na ostatnich tyczkach przed metą, tych ustawianych już prawie w jednej linii. Myślę, że gdyby mi wtedy tam jakąś Velikankę postawili, to też bym z niej zjechał

I znow, nie osiagniesz tego stanu bez zmudnych i nudnych cwiczen. Nawet majac do dyspozycji tylko dwa tygodnie w roku.

Na żmudne się zgadzam. Na nudne - nie

Mysle, ze obaj z MIrkiem mamy podobne podejscie do narciarstwa. Nie odpuszczamy zadnego zjazdu, nawet takiego banalnego. Tzn. Mirek nie odpuszcza, bo jak na razie ja tylko czekam na badanie serwcowe

Ale Wy możecie sobie na to pozwolić - macie góry o rzut beretem. Mnie ostatnio syn sprowadził do pionu deklaracją: "Jak tata ma się denerwować, to ja już dziś nie chcę jeździć". Przy okazji jego wywrotki próbowałem go nauczyć wstawania bez wypinania narty i zirytowałem się, że nie robi tego, co mu mówię. Fakt, kiepski byłby ze mnie nauczyciel, ale to inna bajka. Pomyślałem sobie "kurdę, facet, o co ci chodzi? chcesz, żeby chłopak za wszelką cenę robił to, czego ty nie zrobiłeś w jego wieku, i to nawet jeśli tego nie chce?"
  • 0
pozdrawiam
Jarek

#14 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 16 luty 2009 - 11:30

Natomiast wzdrygam się na dźwięk słowa "szkolenie". I już rozumiem syna, który płakał i zapierał się rękami i nogami, że on nie chce jeździć z instruktorem...


Jak zwal tak zwal. Tez nie przepadam za roznego rodzaju kursami, wole sie doskonalic sam. Ale bez pomocy z zewnatrz, bez obserwacji i oceny kogos fachowego, istnieje ryzyko, ze powielasz pewne bledy. Mysle, ze najlepszy jest zloty srodek. Kilka (2-3) kursow na poczatek, samodoskonalenie sie i kilka godzin z kims doswiadczonym po kilku latach.

To jest oczywista oczywistość. A ja i tak węszę tu sprzeczność
Przecież nie dowiem się próbując. Dowiem się osiągając. Ale jest możliwe, że nie osiągnę. Wtedy się okaże, że poświęciłem radość i zabawę na rzecz próbowania... Moim zdaniem to byłaby największa strata.


Tzw. kazuistyka. Naciagane rozumowanie. Prawdziwe jest tylko to, ze nie probujac na pewno nic nie osiagniesz. Tak jak w kawale zydowskim, gdy Icek prosi Pana Boga o duza wygrana w lotku. Prosi, prosi... i nic. Po ilus tam modlitwach wreszcie odzywa sie do niego Pan Bog: "Ty Icek daj mi szanse - Ty kup los".

A możesz w przybliżeniu określić, po ilu dniach na nartach osiągnąłeś ten etap? Ja w tym roku skończę 45 lat. Załóżmy, że mam do tego podobny dryg jak Ty, będę ćwiczył równie intensywnie i nie będzie mi się żyło trudniej niż teraz, czyli będę mógł spędzać na nartach 14 dni w sezonie, a mój dotychczasowy staż to 50 dni. Ile lat będę miał, gdy narty staną się częścią mnie? Bo w to, że Twojego obecnego poziomu nie mam szans osiągnąć bez rewolucyjnych postępów medycyny w przedłużaniu ludzkiego (aktywnego) życia, to chyba nie wątpisz?


Moj przypadek jest dosc nietypowy. Zaczalem jezdzic bardzo wczesnie w wieku 14 lat, nie liczac wczesniejszych zjazdow z gorki na pazurki. W wieku 21 lat bylem juz instruktorem narciarskim. Ale potem jezdzilem dosc sporadycznie, zdarzaly sie kilkuletnie przerwy. Nie jestem jakims super narciarzem, ale nad nartami panuje w kazdych warunkach. Prawda jest, ze zaczynajac cos robic pozno, bedac juz doroslym, trudniej dochodzi sie do doskonalosci. Niektorym nie udaje sie to nigdy. Jako kontrprzyklad zawsze podaje przypadek mojego narciarskiego guru, Stanislawa Tadki. Bardzo dawno temu uczyl mnie narciarstwa na kursie pomocnikow intruktorow. Zaczal jezdzic na nartach w 35 roku zycia! Wczesniej sie nie dalo: powojenna bieda, klopoty rodzinne. W wieku 45 lat byl juz uznanym autorytetem w polskim swiatku narciarskim, instruktorem wykladowca, jak dla mnie - supernarciarzem. Jezdzil skutecznie i pieknie.

Mysle, ze w kazdym wieku warto sie doskonalic. Moze nie uda nam sie osiagnac doskonalosci, ale na pewno uda sie poprawic stan obecny. A po co to robic? Powtorze, bo nawet niewielka poprawa naszych umiejetnosci owocuje glebszymi i bardziej wyrafinowanymi doznaniami, wieksza frajda. Po prostu stajemy sie szczesliwsi. ;)

Ale Wy możecie sobie na to pozwolić - macie góry o rzut beretem. Mnie ostatnio syn sprowadził do pionu deklaracją: "Jak tata ma się denerwować, to ja już dziś nie chcę jeździć". Przy okazji jego wywrotki próbowałem go nauczyć wstawania bez wypinania narty i zirytowałem się, że nie robi tego, co mu mówię. Fakt, kiepski byłby ze mnie nauczyciel, ale to inna bajka. Pomyślałem sobie "kurdę, facet, o co ci chodzi? chcesz, żeby chłopak za wszelką cenę robił to, czego ty nie zrobiłeś w jego wieku, i to nawet jeśli tego nie chce?"


15-20 lat temu ten argument byl mocny. I dzis ma pewne znaczenie. W kazdy weekend mozemy (my, Krakusy, Slazacy, ...) jezdzic na narty. Niektorzy robia nawet wypady w tygodniu, czasem po pracy na wieczorne zjezdzanie. Ale prawdziwe narciarstwo zjazdowe zaczyna sie w Alpach, a tam odleglosc od miejsca stalego zamieszkania nie ma wiekszego znaczenia. Kazdemu w Polsce daleko. Kiedys lekcewazylem np. warszawskich narciarzy. Wirtualne narciarstwo - mowilem. Podobnie zreszta mowiono o nas Krakusach jako zeglarzach. Ale czasy sie zmienily. Dzis jezdzi sie i poprawia swoje narciarskie umiejetnosci przede wszystkim na kilkudniowych wyjazdach alpejskich. O ile oczywiscie nas na nie stac. ;)

Jarku, znasz mnie. To co napisalem nie jest bynajmniej krytyka Ciebie, a raczej forma blogowania, przekazu moich pogladow. A przekaz jest jednoznaczny: procz czerpania frajdy z narciarstwa starajmy sie tez poprawiac nasze umiejetnosci, nawet kosztem samej przyjemnosci. Dlaczego? Bo istnieje duza szansa, ze wtedy frajda bedzie jeszcze wieksza.
  • 0

#15 Tadeusz T

Tadeusz T
  • Użytkownik
  • 404 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Narty:Dynastar CR74 pro 178 cm, Voelkl Racetiger SL 165 cm

Napisano 16 luty 2009 - 14:25

... procz czerpania frajdy z narciarstwa starajmy sie tez poprawiac nasze umiejetnosci, nawet kosztem samej przyjemnosci. Dlaczego? Bo istnieje duza szansa, ze wtedy frajda bedzie jeszcze wieksza.


Pewnie jestem masochistą, ale dla mnie nauka, poprawianie umiejętności to sama radość i "frajad z narciarstwa". Nawet jak jeszcze nie wychodzi. Bo może na następnym wyjeździe już zacznie i wtedy będzie największa narciarska nirwana i satysfakcja.
Przez ostatni wyjazd non stop katowałem się nauką - postępy bardzo umiarkowane, a byłem szczęśliwy i jestem przekonany, że gdybym tylko jeździł "dla przyjemności", wcale nie był bym bardziej zadowolony z wyjazdu.
  • 0
Tadek
Forum narciarskie kochamnarty :-))

#16 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 16 luty 2009 - 14:56

... procz czerpania frajdy z narciarstwa starajmy sie tez poprawiac nasze umiejetnosci, nawet kosztem samej przyjemnosci. Dlaczego? Bo istnieje duza szansa, ze wtedy frajda bedzie jeszcze wieksza.

Ośmielę się zauważyć, że to są słowa Andrzeja. Ja wprawdzie się pod nimi (z niewielkim zastrzeżeniem co do kosztów) podpisuję, chociaż On nie chce tego zauważyć , ale jednak.

Pewnie jestem masochistą, ale dla mnie nauka, poprawianie umiejętności to sama radość i "frajad z narciarstwa". Nawet jak jeszcze nie wychodzi. Bo może na następnym wyjeździe już zacznie i wtedy będzie największa narciarska nirwana i satysfakcja.
Przez ostatni wyjazd non stop katowałem się nauką - postępy bardzo umiarkowane, a byłem szczęśliwy i jestem przekonany, że gdybym tylko jeździł "dla przyjemności", wcale nie był bym bardziej zadowolony z wyjazdu.

I super. Ja staram się poprawiać przy każdej okazji, ale nie pójdę na cały dzień na oślą łączkę ćwiczyć ?krakowiaka? (dzięki za link;)) - wolę się kilka razy wywalić na jakichś muldach albo zakopać poza trasą. Dla każdego inny raj
  • 0
pozdrawiam
Jarek

#17 Tadeusz T

Tadeusz T
  • Użytkownik
  • 404 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Narty:Dynastar CR74 pro 178 cm, Voelkl Racetiger SL 165 cm

Napisano 16 luty 2009 - 15:56

....
I super. Ja staram się poprawiać przy każdej okazji, ale nie pójdę na cały dzień na oślą łączkę ćwiczyć ?krakowiaka? (dzięki za link;)) - wolę się kilka razy wywalić na jakichś muldach albo zakopać poza trasą. Dla każdego inny raj


Jarku, źle mnie zrozumiałeś. Jak gdzieś znajdę muldy, to natychmiast w nie wjeżdżam i uczę się jazdy po muldach, bądź jazdy w świeżym śniegu jeśli taki się pojawi. Ilość rodzajów techniki, w których chciałbym być lepszy jest nieograniczona.
Też nie wyobrażam sobie całego dnia na oślej łączce. Mówiąc prawdę, nawet 15 minut. Wszystko ćwiczę na trasach. Od zielonych do czarnych. Najchętniej czerwonych, choć podstawa to zmiany.
Co do "krakowiaka" to jak byłem sam, to kilka przejazdów całych tras zaliczyłem, ale jak jeżdżę z synem to mam na "krakowiaka" szlaban, bo syn się wstydzi ze mną jeździć!!!!
  • 0
Tadek
Forum narciarskie kochamnarty :-))

#18 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4204 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 16 luty 2009 - 16:26

Co to jest "krakowiak"? Na nartach, bo ten ludzki to wiem.
  • 0

#19 Pit

Pit
  • Administrator
  • 5366 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:ZPY
  • Narty:Dynastar Course 178
  • Imię :Piotr
  • Ulubiony stok:Szczyrk

Napisano 16 luty 2009 - 17:59

Co to jest "krakowiak"? Na nartach, bo ten ludzki to wiem.


Chodzi o tego krakowiaka.
  • 0

"Trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu"

forum narciarskie, narty, narciarstwo, narciarskie,carving, ski, narty, narty forum, ski-forum, forum narty, dobór nart, ośrodki narciarskie, narciarstwo klasyczne, kaski, freeride, forum narciarskie, artykuły górskie, fotki z gór, gogle narciarskie, urazy, lodowce alpejskie, porady, Tatry, kijki narciarskie, wyjazdy na narty, opinie, stoki narciarskie, Dolomity, skoki narciarskie, orczyki, race, bielizna termiczna, muldy. Porady ekspertów i instruktorów szkół narciarskich. Skala umiejętności narciarskich, kurtki narciarskie, Adam Małysz, buty, zawody, freestyle, dziecko na stoku, zawody Pucharu Świata alpejskiego., wiatr, foki, porady w doborze nart, okulary z filtrem, Beskidy, nauka jazdy na nartach, Podhale, wyciągi, relacje, wiązania narciarskie, rękawiczki narciarskie, kamery, dekalog FIS, śnieg, Sudety, Alpy, górskie wyprawy, Kamil Stoch, portal narciarski, skocznie narciarskie, skipass, wspinaczka, dyskusje narciarskie, kontuzje, opady śniegu, Karkonosze, gondole, ubezpieczenia narciarskie, narty,


#20 Gość_MirekN_*

Gość_MirekN_*
  • Gość

Napisano 16 luty 2009 - 19:16

Chyba o trgo

- w celu mocniejszego włożenia biodra do środka skrętu, kładziemy zewnętrzną dłoń na biodrze pchając je do wewnątrz skrętu, drugą rękę wyciągamy przed siebie i wskazujemy nią kierunek jazdy - ćwiczenie to jest popularnie nazywane "krakowiakiem";

>
  • 0



Podobne tematy

  Temat Autor Podsumowanie Ostatni post



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych