Oj całkiem rozumiem, to kwestia poczucia ryzyka w różnych sytuacjach, czy niech będzie realnego ryzyka. Odbieramy je w różnym stopniu i do tego dostosowujemy swoje postępowanie. Progi ludzie mają inne. Kupujesz ubezpieczenie narciarskie za granicą?
CześcKask jest potrzebny tylko wtedy, gdy się przywala w coś głową, jak się nie przywala to jest zbędny. Podobnie jak ubezpieczenie jest potrzebne wtedy, gdy coś się stanie, a szczepionka wtedy, gdy mielibyśmy się zarazić i ponieść niefajne konsekwencje.
I tak sobie patrzę, jak w innym wątku jedni atakują, inni się opierają, a tutaj bywa odwrócenie ról.
Mitek, nie ma statystyk, że osoby bez kasku stwarzają większe zagrożenie, bo i taki argument pada gdzieniegdzie. Podobnie bywa argument, że osoby w kaskach rowerowych skłaniają np kierowców do bardziej ryzykownych zachowań i rowerzystów, czy narciarzy również. Kiedyś szukałem opracowań i rzeczywiście takowych nie ma, więc to teoria, która z mojego punktu widzenia jest dziwna. Natomiast są statystyki, że w razie urazu ryzyko poważnych obrażeń jest dużo większe bez kasku i tylko z tego punktu widzenia taka osoba w razie urazu zajmuje zasoby opieki zdrowotnej, które mogłyby się przydać gdzie indziej. Sytuacja rzadka, sądzę że trudno to przeanalizować w badaniu, ale wygląda rozsądnie.
Jack, a brałeś pod uwagę, że w kasku możesz się gdzieś tak zaklinować, że cię nie wyciągną i zostaniesz na zawsze?
Stary znowu - wybacz - jakbyś nie rozumiał co piszę albo nie czytał.
Jeszcze raz - ostatni. Nie jeżdżę w kasku na nartach po trasach w normalnym narciarskim ruchu bo to jest zbędne. Równie dobrze mógłbym rozważać zakładanie kasku idąc po Cole do Żabki - ten sam stopień zagrożenia.
Nie będę przecież chodził w kasku po ulicach, chyba, że do tego stopnia paranoi "na bezpieczeństwo" również dojdziemy. Gdy przewiduję podwyższony stopień ryzyka mam sprzęt ochronny i go używam. Kask na nartach mam ze sobą zawsze. Na rowerze jeżdżę w kasku ponieważ nie czuję się na tyle pewnie aby być przekonanym o swoim bezpieczeństwie. Kask mam na głowie choć - zwłaszcza w takie dnie jak dzisiaj (trzeba w czapeczce pod kaskiem bo śnieg pada, pot się leje, masakra) - jest to wysoce upierdliwe.
Pozdrowienia serdeczne
Cześć
Tak zawsze kupuję dodatkowe ubezpieczenia dla całej grupy z rozszerzeniem na jazdę gdzieś poza trasą bo... czasami się zdarza. Wiesz... miałem na nartach sporo zdarzeń z poważnymi upadkami, kontuzjami itd. Brałem udział w akcjach ratowniczych na stoku łącznie ze zwożeniem ciała włącznie. Musiałem opiekować się ludźmi w bardzo różnych warunkach z zupełnym brakiem widoczności (zupełnym to znaczy, nie wiesz czy jedziesz czy stoisz jak nie poruszysz nartą w bok) i nie mogło im się nic stać. Mam "obczytane" bardzo dużo literatury górskiej i narciarskiej ze szczególnym uwzględnieniem relacji z wypadków - zwracam uwagę zwłaszcza na te,które wydarzały się w rejonach łatwych czy nawet na trasach - to bardzo edukacyjne.
W górach nie ma zabawy czy to jest Matterhorn czy Białka - nie ma różnicy - góry to góry. Itd. Itp...
Staram się uświadomić wszystkim, że posiadanie czy nieposiadanie zabezpieczeń jest tylko jednym (i to wcale nie najważniejszym) elementem wpływającym na nasze bezpieczeństwo. daleko ważniejsze jest umiejętne poruszanie się po stoku, dbałość by w warunkach rekreacji wśród ludzi jeździć z naprawdę dużym zapasem, umiejętna ocena stoku i warunków oraz dobranie techniki do ich pokonania oraz ... to wydaje mi się bardzo ważne i często w ogóle nie rozumiane i niestosowane - sztuka rezygnacji.
Sztuka rezygnacji czyli:
- czuję, ze już jestem trochę zmęczony ale jeszcze raz sobie zjadę
- warunki się zmieniły i mało widać i śnieg pada ale przecież dam radę, znam stok itd.
- zrobiło się dużo ludzi i jeżdżą nieprzewidywalnie ale przecież nie pójdę na browar bo karnet bije itd...
Pozdrowienia serdeczne