Wybierałem się do Ricków już od jakiegoś czasu, nęcony szczególnie piękną mapą tras narciarskich, a i z chatki mam stosunkowo blisko?Pojechałem w piątek, na skróty, przez Różankę, wzdłuż Dzikiej Orlicy/niespodziewanie malowniczej i szerokiej górskiej rzeki/, by do Czech dostać się przejściem turystycznym w Niemojowie /mostek nad Dzika Orlicą o nosności do 9t?ot i przejście/?Po kilkudziesięciu kilometrach dojechałem do Ricków, niestety parking główny był pełen i musiałem zaparkować na jednym z kilku parkingów satelitarnych, skąd ski-busem/10 koron/ dotarłem do parkingu głównego, a tu już tylko dwieście metrów dzieliło mnie od ?Ski Centrum Ricky??Idąc ze sprzętem ?z buta? wzdłuż dobrze urządzonego ?małpiego gaju?/drzewa starannie zabezpieczone, platformy i urzadzenia budzące zaufanie i zaopatrzone w liny asekuracyjne?/, właściwie gdyby nie to, że nie zawróciłem?to bym zawrócił?i to byłby błąd, bo Ricky to starannie rozplanowany skiareał. W jednym miejscu znajdują się kasy, serwis narciarski, trzysalowa nowoczesna, samoobsługowa jadłodajnia/oczywiście ze śmiesznymi cenami/?obok jest jeszcze przeszklony bar, i inne budki z jedzeniem, piciem?z tego też miejsca odjeżdża czteroosobowa kanapa i szybki talerzyk, by dowieźć nas w jedno miejsce, na wierzchołek Zakletego /990mnpm/. Z góry prowadzą trzy trasy: czarna, czerwona i niebieska.Czarna tylko od połowy- czarna, i choć pracujące dośnieżanie, wykopane spore muldy i często latajace ludki ze sprzetem lub bez, były niejakim utrudnieniem, to sama trasa przygotowana była dobrze i była dość przyjemną. Czerwona, trochę z oznaczenia przesadzona, ale częściowo lód podnosił skalę trudności. Te dwie trasy pozwoliły mi się wyjeździć, zwłaszcza, że kolejki do krzesła praktycznie nie było, a orczyk świecił pustkami?Pojechałem również na niebieska by sprawdzić, bo choć informacja przy kasie, w moim luźnym tłumaczeniu, zanaczyła tyle, że na niebieskiej to najlepiej na starych nartach jeździć, ale u Czechów znaczenia często na opak?to jednak było dosłowne?trzy czwarte trasy pokryte było wystającymi kamieniami, przetarciami nie do ominięcia- slizgi do roboty, ale co tam fajnie było?Polecałbym to miejsce z czystym sumieniem każdemu, gdyby tylko wiecej śniegu było?a i dla dzieci, również na dole w centralnym miejscu, jest wygrodzone, bezpieczne pole z liną wyciągającą z patykami do chwytania?
Ceny: karnet całodzienny-460 koron, zupa, piwo i kawa razem 70 koron?
Adres: http://www.skiricky.cz
A o gilu bym zapomniał?po którymś zjeździe, zadowolony odbieram telefon od żony i w pośpiechu jej klaruję o pogodzie, o śniegu i warunkach w Riczkach, a ona mi na to: ?dobra, dobra, ale powiedz mi co jedzą ?gile??. ? Jakie gile??-pytam. ?Jak to jakie, zwykłe?wiesz, czy nie?, bo ze swojego dzwonię? Odpowiedziałem? ?myślę, że może jakieś głogi, może słoninę,no nie wiem, zresztą gila dawno nie widziałem?. ?No to cześć!?-żona zakończyła?
Po przyjeździe do domu zobaczyłem na podłodze, pomiędzy jagodami jakimiś a słoniną- osowiałego?gila.Pewnie wyrżnął w szybę, kiedy wziął przeszklone drzwi tarasowe za jakąś furtę, a za pomyłkę teraz pokutuje?pokutował do wieczora, po czym na patyku wyniosłem go pod świerki, podreptał trochę i poleciał gdzieś.Dawno gila nie widziałem?
-adam