2/ kasn/nie kask : ale w takiej sytuacji (od razu , gdy pojawila sie w lokalnym szpitalu) nalezy wykonac CT - i wtedy, jezeli jest krwiak, to zwykle nie ma czasu na transport - nawet odrzutowcem to godzina lotu,
To ja mam wrażenie po przeczytaniu tego artykułu, że mąż trochę pomógł i jeszcze wyciągnął wtyczkę....
Z resortu w Kanadzie Mont Tremblant sprowadzono ją do szpitala w Montrealu, który, rozumiem, mógł podjąć się trepanacji - tak ja to rozumiem.
A mąż zdecydował o transporcie na Manhatan, do Nowego Jorku?
Wydłużył czas pomocy.
Z kolei znam przypadki, kiedy już np na wakacjach na Karaibach ktoś umarł, stwierdzono już smierć mózgu, a transport do USA odbył się „proforma”, bo ubezpieczenie pokrywa transport medyczny- kupę kasy to kosztuje. Natomiast już nie płaci za transport zwłok.
Czyli jest możliwość, że smierć mózgu zdiagnozowali na miejscu w Kanadzie?
Ale to nie jest zgodne ze standardem, bo wymaga to odstępu czasowego, chyba, że CT głowy pokazało nieodwracalne zmiany.
Z tym pozostawieniem na stoku to rozumiem, bo sama podpisywałam papier o odmówieniu zgłoszenia się do pierwszej pomocy. Ale zanim ski patrol pojawił się z drukiem, to mogłabym się oddalić w dowolne miejsce.
Jak kobieta się wywróciła „na instruktora” to nie znaczy, że nie mogła walnąc się mocno w głowę upadając.