Posiadam te ksiazke w swojej kolekcji. Przeczytalem ja, o ile mozna tu w ogole mowic o czytaniu, bardziej pasuje slowo "przegladac" lub "ogladac", i moje ogolne wrazenia sa pozytywne. Zwlaszcza druga czesc jest bardzo dobra i sugestywna. Bardzo ladnie polega na czym polegaja roznego rodzaju skrety, glownie karwingowe (ciete, na krawedzi, jak kto woli
), jakie odciazenie stosujemy, jak prowadzimy barki, co sie dzieje z biodrami (zauwazylem interesujace dygresje czynione na ten temat m.in. przez Ole
), itp. Zdecydowanie warto te ksiazke miec i czasami do niej wracac. Ponizej zas doczepilem uwagi, ktore wyslalem kiedys w ramach spontanicznej akcji do redakcji. Glownie krytyczne, co nie zmienia mojej pozytywnej opinii o ksiazce. Moze sie tak pisanina komus przydac. A wiec:
Kilka uwag dotyczących książki "Narciarstwo czyli jak poprawić?"
Podoba mi się, zwłaszcza jej druga część dotycząca samych nart i techniki jazdy. Poniżej podam kilka krytycznych uwag, sugestii i komentarzy, ale ogólnie książkę uważam za dobrą.
Pierwsza część dotyczy opisu ćwiczeń poprawiających nasze przygotowania do narciarskiego sezonu. Ćwiczenia są pokazane bardzo poglądowo, nie ma mowy, by czegoś tu nie zrozumieć. Nie jestem jednak w stanie ocenić ich wartości, bo nigdy się do sezonu w tak metodyczny i celowy sposób nie przygotowywałem. Wolałem przygotowanie ogólne, typu rower, pływanie czy zajęcia sportowe na sali gimnastycznej. Myślę, że ta część jest troche zbyt obszerna.
Po ogólnym i sensownym na mój gust wstępie do techniki jazdy, nowej filozofii jeżdżenia, przechodzimy do opisu nart, ich podziału, doboru. Za przykłąd posłużyła kolekcja Rossygnola, przypuszczam, że wynikająca ze sposoringu firmy. Nie wiem czy to dobry kandydat, jako ze jest dość nietypowy. Właśnie ów "oversize'ing", czyli ponadprzeciętne, w stosunku do innych firm, poszerzenie nart w talii mocno go wyróżnia. Typowa slalomka konkurencji ma wymiary ok. 115/65/100, a Rossygnol - 124/70/112. Zwłaszcza zwraca uwagę ponadprzeciętnie szeroki tył z wiadomymi konsekwencjami w jeździe (narta niechętnie pójdzie w ześlizg). Trudno dyskutować podział nart, sytuacja na rynku zmienia się, zmieniają się nazwy poszczególnych grup. Ten wprowadzony w książce wydaje się rozsądny. Natomiast razi opis niektórych nart. Te dotyczące Bandit SC80 i S2 PARK są nic nie mówiącym handlowym bełkotem żywcem wziętym z opisu producenta.
Wyjaśniono jaki wpływ na zachowanie narty ma jej szerokość pod butem, ale nic nie napisano na temat wpływu na jazdę szerokości dziobu i piętki. A wystarczyłyby 2-3 zdania. Szkoda, że w definicji promienia skrętu nie dodano słowa "w przybliżeniu", bo tak naprawdę to łuk jaki tworzy boczna krawędź narty dociśniętej do podłoża, jest częścią elipsy, nie koła. Można było też dopisać powszechnie stosowaną definicję promienia: promień łuku, jaki wykona narta pochylona o 45 stopni do podłożą i dociśnięta na całej długości. Ale to są drobiazgi, tym bardziej, że później podano bardzo precyzyjną definicję promienia narty jako pierwiastek kwadratowy?, itd.
Wg. mnie źle opisano elastyczność nart. W ogóle nie wprowadzono kluczowego pojęcia we współczesnych nartach: sztywności poprzecznej. Nieprawdą jest, zwłaszcza w slalomkach, że narty wyczynowe są bardzo twarde podłużnie. Wystarczy wygiąć pierwszą lepszą slalomkę, np. Voelkl SL, by się przekonać, że podłużnie jest ona całkiem miękka.
W części dotyczącej porad jak dojechać, szkoda że nie wspomnieliście ani słowem o możliwości skorzystania z biura podróży. Osobiście, od kilku lat tak właśnie jeżdżę w Alpy, po latach jeżdżenia samochodem, i bardzo sobie ten sposób wyjazdu cenię.
Anatomia skrętu narciarskiego. Ogólnie rzecz biorąc, wg. mojej skromnej opinii: świetne. Tłumaczenie, opisy, super obrazki. Wszystko bardzo sugestywne, rozsądne, bez popadania w skrajności i mody. Jestem po lekturze "Narciarza Doskonałego", do którego często sięgam, dlatego tym bardziej mogę docenić wysoką wartość i rzetelność tego, co w zakresie anatomii skrętu prezentuje książka. Ale kilka łyżek dziegciu jednak by się znalazło.
Piszecie, że tułów powinien być skierowany prostopadle do kierunku jazdy, choć dodajecie, że w krótkim skręcie, tułów ustawiony jest nieco w dół stoku (str. 101). Nic nie piszecie o śmigu karwingowym, gdzie tułów cały czas ustawiony jest w dół stoku, a narty mimo to jadą śladem ciętym. Wspominacie o antycypacji (nie nazywając jej i bardzo dobrze, bo to by zaciemniło obraz, ale macie ją na myśli), ba, na niektórych obrazkach wręcz ją demonstrujecie (str. 138), choć jeszcze gdzie indziej każecie się jej oduczyć (str. 136). Po prostu jesteście niekonsekwentni. Piszecie o jeździe ciętej, ale na str. 99 sami zachęcacie do ześlizgu w trudnych warunkach. I tu mam największe zastrzeżenia natury, nazwijmy to koncepcyjnej. Wg. mnie nie da się rozdzielić jazdy klasycznej i karwingowej (ciętej). W zależności od sytuacji, warunków, śniegu, itp. stosujemy jedną lub drugą i ich kombinacje. Wiem, że książka pisana jest dla średniozaawansowanych, że lepiej za wiele nie mącić im w głowach, ale wywód musi być konsekwentny i logiczny. Inaczej pojawią się wątpliwości. Należało wyraźnie podkreślić, że piszecie tylko o technikach karwingowych, a o elementach jazdy klasycznej, ześlizgowej wspominacie tylko okazjonalnie. A na końcu należało wspomnieć, że to co prezentujecie w książce dotyczy tylko pewnego ważnego aspektu narciarstwa, że po to nauczyć się jeździć w trudnym terenie musimy opanować i inne techniki i sporo się jeszcze nauczyć i pomęczyć, że typowym skrętem karwingowym tam nie pojedziemy.
Wcięcie w biodrach jest tylko jedną z możliwości lepszego dociśnięcia krawędzi. Można też, alternatywnie, bardziej pochylić do środka skrętu całą sylwetkę. Opisuje to ładnie K. Szczęsny w jednej ze swoich książek.
Bardzo szkoda, że do książki nie jest dołączona płytka z demonstracjami. Bardzo by to podniosło jej wartość.
Tyle sugestii z wyrazami zachęty na przyszłość by pójść dalej. W inne, bardziej zaawansowane techniki, z elementami wziętymi z "Narciarza Doskonałego", takimi jak początkowy kąt sterujący, a więc wyjaśnienie dlaczego jazda wielu zawodników nie jest czysto karwingowa, z efektem wirtualnego garbu, itp. I oczywiście z płytką demostrującą to wszystko. Powodzenia.
Użytkownik o_andrzej edytował ten post 31 marzec 2010 - 16:23