Cześć
Mitku przecież masz klimę w samochodzie a lodówkę w domu, choć mógłbyś otworzyć w samochodzie okno, a żywność przechowywać w piwnicznym lochu... tylko po co? Ciagle nie mogę zrozumieć postawy świadomego umartwiania się w imię wspomnień... Zadajesz pytanie dlaczego jeżdżę rowerem w górach... jeżdżę, bo lubię a i rozwiązania w rowerze/amortyzowana rama, hydrauliczne hamulce tarczowe, 27 przełożeń.../ mi to ułatwiają...
Mam ale zdecydowanie wole otworzyc okno a w drugim wogóle nie mam bo to prawie zabytek;) a lodówke trzeba zmienic bo ciągłe rozmrażanie mnie wkurza strasznie:) Tylko co z tego wynika. Ciągle piszecie o zmuszaniu o umartwianiu - czy ja cos takiego napiasałem gdziekolwiek. Czy kogokolwiek do czegokolwiek zmuszam. Sporo w Waszych postach nadinterpretacji. Moje posty to tylko sugestie innych rozwiązań. To tak jak pisal Andrzej namawianie. Czy tego Mi nie wolno? Przeciez jak ktos nie chce to nie musi nawet tego czytać prawda.
Reaguje ostro bo jak Ewa pisze, że ją inni na stoku zaczynają obchodzic dopiero wtedy jak: zrujnują komuś zdrowie, tojest to rozumowanie dla mnie groźne po prostu. Napisałem na skiforum, że jak sie patrzy na własne dziecko szybujące dwa metry nad ziemią głową w dól bo jakis kołek nie mógł wyhamowac w strefie wyciągu, to sieoptyka troche zmienia.
Przeciez On tez nie chciał - tylko nie umiał, nie zwrócił uwagi na oznakowanie, nie pomyslał i nie miał odruchu zwolnienia w streie niebezpiecznej - a mógł zabić prawda?
Tego typu bezmyslne zachowania widuje się na codzień. Nie wynikają one ze złej woli tylko z niwiedzy i braku umiejetności.
Każdy z Was widział napewno sytuację pikującego w kolejkę narciarza lub narciarki z okrzykiem "nie umiem hamować" i szerokim, może lekko przepraszającym usmiechem na twarzy. W większość wypadków śie na tym smiechu kończy ale bywaja takie że kończy sie na wózku. I co - nic nie robić bo to przymuszanie, atak na świętą wolność osobistą jednostki.
Pogódźcie się więc drodzy koledzy z tym atakiem bo Ja jestem wytrwały.
Podnosisz zarzut nieszanowania autorytetów a przecież samo dysponowanie przewagą siły, umiejętności, wiedzy... nie uprawnia do bycia autorytetem...
Autorytetem jest się o tyle o ile prezentowane wartości znajdą uznanie u osoby drugiej ale to nie znaczy, że dla innych automatycznie jesteśmy autorytetem...
A prezentowanie swojej postawy jako jedynego, właściwego wzoru do naśladowania i przymuszanie innych do uznania tego jest przejawem arogancji....
Autorytetem się nie nazwałem tylko opisałem to co tak cząsto w naszym kraju widzę. Nie mam aż takich ambicji. Uważam, żę mam cos do przekazania i staram sie to przekazać. Jeżdżę na nartach juz prawie czterdzieści lat i wiele razy zrobiłem sobie kuku, którego można było uniknąć bo - tak jak napisał Kuba - poza wyjątkowymi przypadkami to my sami jesteśmy sobie winni jak cos nam się stanie. I nawet gdy tylko jeden koleś uzna żę mam w swojej pisaninie rację cos w podejściu do narciarstwa zmieni i dzięki temu nie wyląduje na stole lub na wózku to warto narażac sie na przesmiecze posty.
Pozdrawiam serdecznie
PS
A o co chodzi z tym POzdrawiam - często tak mi wychodzi jak szybko piszę ale to chyba nic obraźliwego?
Cześć
Andrzeju….przecież wiadoma rzecz, że w pogłębianiu wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie życia nie ma i nie może być nic złego. Dlaczego usilnie zarzucacie mi, że jestem temu przeciwna?? Musiałabym być chyba niespełna rozumu. Problem utknął moim zdaniem w zupełnie innym punkcie. Od Mitka niestety bije totalny brak zrozumienia, a czasem wręcz arogancja dla tych, którzy z jakichś powodów nie podnoszą swoich umiejętności (w tym przypadku narciarskich) do takiego stopnia, by móc zasłużyć na miano Narciarza. Nie dla każdego uprawianie tego pięknego sportu staje się życiową pasją...Nie w każdej dziedzinie życia człowiek musi stawać na uszach i być na tyle dobrym, by zasługiwać na sympatię i szacunek. I nie mieszajcie do tego powszechnej edukacji bo to zupełnie odrębna sprawa, która ma zasadniczy wpływ na poziom życia…i bez której pewnie większość nie mogłaby nawet pomarzyć o nartach. Trzeba po prostu zachować zdrowy rozsądek i tyle.
Być może Mitek narysował sobie taki obraz nieświadomie i w rzeczywistości jest wyrozumiałym gościem, ale poprzez to w jaki sposób się czasem wyraża…no niestety, reakcje są takie a nie inne.
Trochę pokory by się przydało…
To Ty ewo nie rozumiesz i nadinterpretowywujesz moje posty. Mityczny Narciarz - czy chociaż raz w cąłym tym temacie użyto poza waszymi postami tego okreslenia? Ja nie uzyłem go napewno. Nie chodzi o umijetności mityczne ani jakiekolwiek. Chdzi o to zby mieć świadomość, że na nartach granicy między radosną zabawą a tragedią jest tak cieniutka jak w MirkaN przykładzie. To tak samo jak w jeździe samochodem jest zabawa ale musi byc pełna świadomość granic bo inaczej zabawa może przeistoczyć się w tragedię w ciągu chwili.
Jak chcecie to mogę opisac mnóstwo przypadków, o których myslę i może to pozwoli na lepsze zrozumienie o co mi chodzi.
Pokora nie w moim stylu. Jeżeli solidną argumentacją wytkniesz mi błędy pokajam się - obiecuję. Ale od nadstawiania drugiego policzka dla zasady czy w imię jakichś idei, jestem bardzo daleki.
Za godzine jadę w GóryŚwietokrzyskie więc bądźcie ostroznie jeżeli planujecie weekendowy wypad bo jeszcze się znienacka pojawię i zaczne zmuszać do przyjęcia jedynej słusznej drogi
Pozdrowienia serdeczne
Użytkownik Mitek edytował ten post 11 wrzesień 2009 - 11:54