Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy mozna sobie ulatwiac bez granic?


  • Nie możesz napisać tematu
  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
165 odpowiedzi w tym temacie

#1 o_andrzej

o_andrzej
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 08 wrzesień 2009 - 20:07

Mitek nakrecil swietny temat na skiforum. Mitku - wielkie brawa! Nie zagladam tam zbyt czesto, ale cos mnie tknelo i znalazlem co znalazlem. Problem jest szeroki i bardzo fundamentalny, przynajmniej dla mnie i dla mojego swiatopogladu. Swietna dyskusja sie wywiazala. Po raz pierwszy od dluzszego czasu mialem ochote wypowiedziec sie na skiforum. Nie wiem czy ma sens powielanie jej w naszym gronie. Mysle, ze nie, ze warto i nalezy to zrobic na skiforum, choc ja tego nie zrobie.

Temat jak rzeka, zawiera wiele potencjalnych watkow i podwatkow i bynajmniej nie sprowadza sie do przejscia, lub nie, owych symbolicznych 200 m do stacji wyciagu. I nie tylko narciarstwa dotyczy.

Nie chce rozwijac tego co sadze w tym temacie, ale w duzym uproszczeniu stwierdze, ze moje stanowisko jest bardzo, bardzo bliskie Mitkowego. Choc wykazuje znacznie wiecej tolerancji dla tzw. sztruksowcow, pod ktorym to symbolicznym pojeciem-uproszczeniem zawieram cala postawe wobec narciarstwa.
  • 1

#2 Gość_MirekN_*

Gość_MirekN_*
  • Gość

Napisano 09 wrzesień 2009 - 06:38

Nie chce rozwijac tego co sadze w tym temacie, ale w duzym uproszczeniu stwierdze, ze moje stanowisko jest bardzo, bardzo bliskie Mitkowego. Choc wykazuje znacznie wiecej tolerancji dla tzw. sztruksowcow, pod ktorym to symbolicznym pojeciem-uproszczeniem zawieram cala postawe wobec narciarstwa.

Nie czytam ,nie czytałem i nie będę czytał ale bardzo nie lubię jak ktoś różnicuje ludzi ze względu na sposób podejścia do ich pasji.
Jeżeli ktoś "prosto od biurka" po odpowiednim przygotowaniu przedsezonowym na odpowiednio przygotowanym sprzęcie w super technicznych ciuchach lubi mieszkać na stoku i pasjonuje go "sztruksowa" jazda (z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa) na górce 300m to o...y się od niego. On ma prawo mieć z tego frajdę. Dla mnie to też Narciarz.
  • 0

#3 Ewa

Ewa
  • Użytkownik
  • 588 postów
  • Płeć:Nie powiem

Napisano 09 wrzesień 2009 - 08:31

Można sobie ułatwiać, to się w skrócie nazywa postęp...
Pytanie podobne można postawić producentom np. nart....Chyba nie chcielibyśmy smigać na tym co 25 lat temu...Generalnie chodzi o to aby sobie ułatwiać i tak już skomplikowane i stresujące życie. Gdyby było mnie stać na hotel na stoku, najnowszej generacji sprzęt to przyznam, że skorzystałabym.

I cieszę się, że ośrodki stają się coraz bardziej nowoczesne...bo być może, kiedyś będzie mi dane skorzystać z wachlarza oferowanych atrakcji.

A jeśli chodzi o mnie, to mam takie kryteria: rodzaj wyciągu (boję się kotwic), trudność/szerokość trasy, jak najmniejsza ilość ludzi. Ciągle jeszcze niepewnie jeżdżę i wolę dozować sobie partiami emocje

A w kwaterze interesuje mnie wc w pokoju :)


Taka prawda o mnie :)
  • 1

#4 filinator

filinator
  • Użytkownik
  • 418 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 09 wrzesień 2009 - 08:50

A ja kocham sztruks-nie lubię brejowatych stoków.Tak samo kocham puch,a nie lubię zsiadłego,starego śniegu.
Wolę wygodną kwaterę na stoku,zamiast codziennego dojeżdżania( przynajmniej bez problemu mogę walnąć tego browara po nartach,który to inaczej smakuje zaraz po, niż w odległym miejscu zakwaterowania.
Ułatwiam sobie jak mogę wygodną odzieżą warstwową,termiczną,bo w piankach i przemoczonej kurtce nie odczuwam większej przyjemności(zwłaszcza jak wieje).
Wolę sto razy bardziej usiąść na krześle niż kurczowo trzymać się wyrwirączki.
Na stoku jak jestem głodny-wybiorę karczmę z kominkiem,z talerzami i sztućcami niż bar na stojąco,z plastikami,bez toalet.
Chyba jestem hedonistą narciarskim :)
  • 1

#5 zuzanna

zuzanna
  • Użytkownik
  • 56 postów

Napisano 09 wrzesień 2009 - 11:47

A ja kocham sztruks-nie lubię brejowatych stoków.Tak samo kocham puch,a nie lubię zsiadłego,starego śniegu.
Wolę wygodną kwaterę na stoku,zamiast codziennego dojeżdżania( przynajmniej bez problemu mogę walnąć tego browara po nartach,który to inaczej smakuje zaraz po, niż w odległym miejscu zakwaterowania.
Ułatwiam sobie jak mogę wygodną odzieżą warstwową,termiczną,bo w piankach i przemoczonej kurtce nie odczuwam większej przyjemności(zwłaszcza jak wieje).
Wolę sto razy bardziej usiąść na krześle niż kurczowo trzymać się wyrwirączki.
Na stoku jak jestem głodny-wybiorę karczmę z kominkiem,z talerzami i sztućcami niż bar na stojąco,z plastikami,bez toalet.
Chyba jestem hedonistą narciarskim :)


Mysle,ze mozemy razem jezdzic na narty :) :)
chyba rowniez jestem narciarskim hedonista.... no moze hedonistka :)
  • 1
Zuza

#6 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 09 wrzesień 2009 - 16:08

A ja mysle, ze tamat jest powazny i nie sprowadza sie do tego czy lubie/nie lubie wygody w czasie pobytu na nartach albo czy lubie/nie lubie jezdzic po sztruksie. Nie polega tez na wartosciowaniu: lepszy - gorszy poszczegolnych kategorii narciarzy. Intencja Mitka, o ile dobrze go zrozumialem, bylo troska o zbyt wygodnickie podejscie do narciarstwa pociagajaca za soba szereg roznych niebezpieczenstw: dla tych wygodnickich, ale dla ich ewentalnych ofiar tez. W duzym uproszczeniu, by nie traktowac wyjazdu na narty jako formy aktywnosci fizycznej, do ktorej wystarczy wstac od biurka, podwiesc sie mozliwie najblizej dolnej stacji wyciagu, ubrac w stosowne sprzety i zjechac po mozliwie najlepiej wyglancowanym, niezbyt trudnym terenie. Takie podejscie generuje wypadki, bo szybko okazuje sie, ze narciarstwo, nawet takie polkowe i pozornie latwe, jest wymagajacym i urazogennym sportem, wymagajacym niezlej kondycji i przygotowania, ktorego sie lekcewazy i ktorego sie z braku czasu (braku najczesciej pozornego) nie realizuje.

To jeden aspekt sprawy, byc moze najwazniejszy. Ale jest inny, jak dla mnie rownie wazny, egzystencjalnej natury. :crazy_pilot: Czym dla kogo jest narciarstwo? Czy tylko forma rekreacji, zdrowym spedzaniem czasu na swiezym powietrzu, gdzie liczy sie przede wszystkim wygoda, latwosc i przyjemnosc czy tez jest pasja, przygoda, niepokojem, spalaniem adrenaliny, ktore na ogol idzie w parze z ciezkim wysilkiem, potem i wyrzeczeniami, z dazeniem do coraz lepszej rezultatow, by nie powiedziec - doskonalosci, a wszystko to przezyte we wspanialym gorskim otoczeniu, bialym sniegu i skrzacym sie w nim sloncu. W tym podejsciu mniej wazne jest przygotowanie tras, takie swiezo ratrakowane sztruksy wydaja sie banalne i nudne, nie liczy sie odleglosc od wyciagu - podejscie kilkuset metrow nie ma zadnego znaczenia - nawet ew. niewygody kwatery wydaja sie nieistotnym utrudnieniem. W takim podejsciu zupelnie nie ma znaczenia, tzw. apreski, bo zmeczeni po calym dniu nie mamy ani czasu ani ochoty na inne rozrywki. Liczy sie tez sama jazda, a scisle jej jakosc. W kazdy swoj zjazd staramy sie wlozyc makismum umiejetnosci, staramy sie by byl on nienaganny technicznie, nie odpuszczamy zadnego z nich, kazdy z nich wydaje nam sie byc ostatnim w zyciu. Slowem, wkladamy w kazdy z nich cale nasze serce.

Tak kiedys sie na nartach jezdzilo, a przynajmniej do tego dazono, tak nas starych wiarusow uczono. Pionierskie czasy narciarstwa zjazdowego? Moze, ale prawdziwe. Teraz to sie zmienilo. Narciarstwo zjazdowe, to typowe przywyciagowe, stalo sie masowe i popularne. Liczy sie przede wszystkim wygoda i latwosc, elementy, ktore kiedys lekcewazono, a nawet starano sie osmieszac i plenic. Pamietam do dzis okrzyki instruktorow, a pozniej i moje: "nie zwozic sie, jezdzic", co oznaczalo, by jechac bardziej dynamicznie i na ogol przejsc z dlugiego czy sredniego skretu w smig. Nieuchronny proces zwiazany z postepujaca masowoscia jakiejs dziedziny dzialalnosci czlowieka. Cos, co poczatkowo jest elitarne, wymaga dlugiej inicjacji, szkolenia, mozolnego uczenia sie, stajac sie popularne i masowe, odpuszcza wymagania i kryteria. Wprowadzenie nart karwingowych, ktore ulatwiaja sam skret, a zwlaszcza jego zapoczatkowanie, pomoglo w procesie owej pauperyzacji. Przekonano ludzi, ze jazda na nartach jest latwa i przyjemna, zachecono, by zadowolili sie podstawowym poziomem, a nie zachecono, ze idac dalej, czyli wchodzac glebiej w arkana "sztuki", co czesto wymaga duzo czasu i wlozonego wysilku, rozszerzamy swoje horyzony, osiagamy znacznie wyzszy poziom doskonalosci, a zatem i poziom nirwany. :stres: Tak, bo im lepiej cos wykonujemy, tym wiecej satysfakcji z tego czerpiemy. W tym sek, ze nie przekonamy sie o tym wczesniej, nie osiagajac odpowiedniego poziomu. Ba, czesto mamy tendencje do negowania potrzeby owych wyzszych poziomow: "po co mi to, przeciez dla mnie ma byc to tylko przyjemnosc". Istotnie, jest, ale o ilez mniejsza niz moglaby byc. :) A przy okazji wchodzenia na coraz wyzsze stopnie wtajemniczenia nasze narciarstwo staje sie coraz bardziej bezpieczne dla nas i innych. Wszystko to, jak dla mnie, jest smutna konstatacja oczywistych i nieuchronnych procesow. Mimo wszystko szkoda. Nawet nie tego, ze popularyzuje sie inne wartosci, ale ze nie stawia jako wzorca tych pierwszych, pionierskich, do ktorych powinno sie dazyc jak do nieosiagalnego idealu.

Przy okazji mitkowego watku na skionline wylonil sie interesujacy watek o ratrakowaniu, w ktorym KubaR, i nie tylko, napisal wiele interesujacych rzeczy. Cenie u Kuby spokoj i sile perswazji i brak zacietrzewienia, o ktory mylnie go kiedys posadzilem. BTW nigdy nie zauwazylem ratrakow jezdzacych w ciagu dnia w Alpach. Czasem zdarzalo sie to na zamknietych, np. przygotowywanych do zawodow, trasach.

Wylonil sie tez podwatek o BMI. Poboczny, ale ksztalcacy. Moj nie jest zly, ale troche sie o to staram.

I jeszcze jedno na koniec. Watek pojawil sie na skiforum, a zapaczatkowal go nie przez wszystkich lubiany Mitek. Co mysle o niektorych zwyczajach skiforum i o niektorych jego uczestnikach, pisalem wielokrotnie. Z Mitkiem nieraz zdarzalo mi sie mocno podyskutowac, raz nawet ostro, zbyt ostro z mojej strony, za co go zreszta przeprosilem. Mozna nie zgadzac sie z kims czy cala grupa ludzi, nie palac do nich symaptia (BTW Mitka lubie :)), ale trzeba zachowac maksimum obiektywizmu i ostroznosci, by urazy nie wziely gore nad rozumem, by nie wylac dziecka z kapiela. Watek uwazam za bardzo celny, wielowarstwowy, a dyskusje prowadzona na skiforum za stojaca na wysokim poziomie.

Użytkownik o_andrzej edytował ten post 09 wrzesień 2009 - 16:27

  • 1

#7 filinator

filinator
  • Użytkownik
  • 418 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 09 wrzesień 2009 - 16:42

No cóż Andrzeju.Poziom dyskusji wysoki bo mąciciel ma bana,więc agresji zero.
Co do pionierskich czasów,to za młody jesteś,żeby je pamiętać,bo to czasy przedwojenne.
Dotarł do nas ten luksus,że buduje się stacje narciarskie,a nie stawia tylko pojedynczego wyciągu,a że konkurencja jest ostra-każdy się stara jakoś do sieie przyciągnąć narciarzy.Wygodnie nie znaczy od razu źle,nie po pioniersku.
Zresztą jak ktoś chce-proszę bardzo,coraz popularniejszy staje się ski touring.Tam nie ma ratraków,ani sztruksu.
Ten Twój przymus odpowiedniej jazdy,kojarzy mi się z "musisz",a nie "chcesz".
Znam to zbyt dobrze ze skał.Takie smutasy,rzucające na wszystkie strony sprzętem i mięchem,bo mu nie przyżarło i odpadł.Ile razy słyszałem,że cały wyjazd szlag trafił,bo nie zaliczył takiej a takiej drogi,pomimo wspaniałych widoków,pogody itp.Pozostanę przy swoim,wolę się czasem pozwozić,niż katować,bo tak trzeba.
Unikam wekendów,bo tłumy,ale wybiorę Białkę w sobotę niż Suchą Dolinę,bo lubię mój sprzęt i o niego dbam,a wystające korzenie i przetarcia z kamorami zostawię pionierom.Podejście w końskich kupach,wyjazd starym psującym się orczykiem też mnie odraża,zwłaszcza że za tą "infrastruktórę" każą płacić jak w Wierchomli....
  • 1

#8 skiman6

skiman6
  • Użytkownik
  • 619 postów
  • Imię :adam

Napisano 09 wrzesień 2009 - 20:57

Witam
"czy można..." - choć pytanie postawione gdzieś indziej, a do nas tylko przeflancowane, odpowiem, podzielając opinię Ewy, Zuzanny, Mirka i Filipa, że można, że jeżeli ktoś ma takie możliwości i chce, to może, to jego wybór...co prawda, można też wyruszyć pod koniec lata w kierunku gór, by tam zdążyć przed śniegami wystrugać sobie narty i zbudować szałas, by nie być posadzonym o korzystanie z ułatwień...
...a ja przed wyjazdem najpierw wybieram rejon, w który chcę pojechać, potem obiekt w którym zamieszkam, możliwie jak najbliżej rejonu, często jeżdżę do 3 Dolin, gdzie narty zakładam za progiem i pod próg ten wracam i wolę zaraz potem przelecieć się po stacji w normalnych butach niż walić butami narciarskimi choćby i 200 m, nawet jeśli tak i godniej jest, choć jeśli nie mam wyboru, zjeżdżając na przykład poza trasą w miejsce odległe i pozbawione komunikacji- walę z buta, bo nie mam wyboru...
A jeżeli chcę do Natury, by pierwsze ślady na śniegu zostawić, to próbuję,od zeszłego sezonu, skiturować... zakładam na narty foki, biorę plecak i idę, ale to ...ciężką przyjemnością jest...
-adam
  • 1
Dołączona grafika

#9 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 09 wrzesień 2009 - 21:51

Filipie, Adamie, nie zrozumieliscie mnie. Nigdzie nie pisalem o masochizmie. :crazy_pilot: Tak jak Wy zdecydowanie wole nowoczesny, szybki wyciag od wyrwiraczki, niewielka odleglosc od wyciagu, choc nie ma nic przeciwko podejsciu na nogach. Buty narciarskie woze w plecaku, narty w pokrowcu i moge tak maszerowac kilometry. Na Goryczkowa czesto wychodze na piechote, bo tak lubie. NIe jezdze na dlugich olowkach, ale stosunkowo krotkich slalomkach. Nie przepadam za wyprasowanymi stokami, fakt, wole takie lekko zmuldzone, z niezbyt ubitym sniegiem, najlepiej swiezym, ale jezdze i po tych wyglancowanych, gdy nie ma innych. Z drugiej strony nie przepadam za trudnymi mocno zmuldzonymi czarnymu trasami i unikam duzych muld z miekkim sniegiem. Nie szukam freeride'owych szalenstw, nie mowiac o ekstremach. Skitury tez mi nie podchodza, bo sa dla mnie zbyt mozolne i za malo w nich zjezdzania. Ja po prostu napisalem, ze procz wygodnickiego, latwego zjezdzania, ktore mnie nudzi jest jeszcze to ambitniejsze, bardziej zaangazowane i staralem sie opisac, troche przesadzajac, o co w nim chodzi. I przypomniec, ze kiedys, nie tak dawno, juz po wojnie, jakies 30-40 lat temu to byly idealy narciarskie.

Ale to co przede wszystkim chcialem przekazac, jak widze bez sukcesu, to uswiadomienie, ze narciarstwo zjazdowe, to typowe wyciagowe, nie powinno byc komfortowym "spacerkiem", ze powinnismy mierzyc wyzej, uczyc sie wiecej, nie zatrzymywac na latwym zwozeniu sie. A to kosztuje: czasu i energii.

Adamie, dlaczego mozolnie podjezdzasz rowerem na gorskich trasach? Moglbys wyjezdzac wyciagiem i zjezdzac na rowerze. Sam pisales o potrzebie potu, wysilku, cierpienia. Tylko na rowerze?

Podam maly przyklad. Na koncu kotla Goryczkowego mozna jechac stosunkowo latwym objazdem w lewo, mozna tez wybrac trudniejszy wariant na wprost, w waskim lejku. Zawsze staram sie zjechac tym trudniejszym. I czesto widze, ze nie jestem w tym wyborze samotny.
  • 1

#10 Gość_MirekN_*

Gość_MirekN_*
  • Gość

Napisano 10 wrzesień 2009 - 07:21

Ja po prostu napisalem, ze procz wygodnickiego, latwego zjezdzania, ktore mnie nudzi jest jeszcze to ambitniejsze, bardziej zaangazowane i staralem sie opisac,

Nie pasuje mi "ambitniejsze" ale zgadzam się z "bardziej zaangażowane" . Cały czas twierdzę, że jeżeli dla kogoś "szczytem" marzeń jest fajnie jeździć po ubitym i robi to z zachowaniem wszelakich prawideł to wara Nam od Niego. Jego Everest jest taki a Nam nic do tego . Nie uszczęśliwiajmy Go na siłę. Twój post bardziej by pasował na rozpoczęcie wątku :crazy_pilot: . Dla mnie Mitek (przy całym szacunku) kojarzy się z napisanymi wcześniej postami, z których dolatuje tęsknota za czasami gdy narciarstwo było dla nielicznych i wydaje mi się ,że najlepiej by się czuł w czasach gdy "system" reglamentował przepustki do strefy nadgranicznej :stres: było tam wtedy pusto, dziko i elitarnie.
ps. zastrzegam, że nie czytałem ostatnie dyskusji o swoje wywody opieram na polemikach z Mitkiem ze skiforum z postów o masowości narciarstwa i o tym co mu w tym przeszkadza.
  • 0

#11 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 wrzesień 2009 - 10:49

Cały czas twierdzę, że jeżeli dla kogoś "szczytem" marzeń jest fajnie jeździć po ubitym i robi to z zachowaniem wszelakich prawideł to wara Nam od Niego. Jego Everest jest taki a Nam nic do tego . Nie uszczęśliwiajmy Go na siłę.


Nie chodzi o uszczesliwianie, ale pokazanie mozliwosci. Troche tak jak nauka w szkole, zachowujac w porownaniu odpowiednie proporcje rzecz jasna. :crazy_pilot: Mozna zakonczyc nauke na podstawowce i uwazac, ze to do zycia wystarczy. Niektorzy zreszta na tym poprzestaja i osiagaja wielkie sukcesy, zwlaszcza finansowe. :stres: A taki Gates np. nie ukonczyl studiow, a mimo to stworzyl najpopularniejszy system na swiecie i jest bodajze najbogatszym czlowiekiem na Ziemi. Niektorzy co prawda twierdza, ze Microsoft jest jaki jest, czyli slaby, wlasnie dlatego, ze Gates nie skonczyl studiow, braklo mu wiedzy. Mimo wszystko panuje przekonanie, ze warto kontynuowac nauke i po podstawowce. Niekoniecznie az do osiagniecia habilitacji, ktora w odniesieniu do nart odpowiada czemus w rodzaju tytulu instruktor wykladowca. No wiec ja zachecam do osiagniecia w narciarstwie poziomu dyplomu studiow wyzszych, czyli umiejetnosci swobodnej jazdy w kazdym terenie z odpowiednim dopasowaniem optymalnej techniki jazdy. :) Troche to musi potrwac, wymaga pracy i cierpliwosci, ale jaka satysfakcja.
  • 1

#12 Ewa

Ewa
  • Użytkownik
  • 588 postów
  • Płeć:Nie powiem

Napisano 10 wrzesień 2009 - 13:27

To, czy ktoś chce lub nie poszerzać swoją wiedzę w jakiejkolwiek dziedzinie życia, jest jego suwerenną decyzją, kwestią ambicji, predyspozycji, sytuacji ekonomicznej i nie wiem jeszcze czego... Ktoś kto ma za sobą szkolenia wielopoziomowe w przykładowym narciarstwie, funkcjonuje w tym światku mniej lub bardziej zawodowo, nigdy nie zrozumie tego, co nie poszedł w podobnym kierunku...
A narciarstwo to cudowna pasja, tylko nie każdy może ją posiąść w takim stopniu o jakim mowa. Dlaczego? Patrz wyżej...Dla większości to po prostu sposób na spędzenie wolnej soboty, czy niedzieli... często na pożyczonym sprzęcie, ciuchach itd. Oni nie logują się na forach narciarskich, nie czytają branżowych wydawnictw, nie wyczekują z wypiekami na twarzy pierwszego płatka śniegu...

I dopóki taki człek nie zrujnuje komuś zdrowia na stoku poprzez swoje wyczyny, to dla mnie nie ma tematu...
Pozdrawiam,
Ewa.
  • 1

#13 KubaR

KubaR
  • Użytkownik
  • 185 postów

Napisano 10 wrzesień 2009 - 13:31

i wydaje mi się ,że najlepiej by się czuł w czasach gdy "system" reglamentował przepustki do strefy nadgranicznej :) było tam wtedy pusto, dziko i elitarnie.


To chyba nie Mitek tylko ja :crazy_pilot: Do dziś uważam, że najpiękniejszym okresem narciarskim w moim życiu był początek stanu wojennego - pustki na wyciągach, a później wjazdy na kasprowy kiedy przepychałem się wśród mnóstwa bardzo ważnych osób wyposażonych w przepustki aby okazać równie ważną legitymację szkolną z podstawówki.... Echh, to se uż ne vrati.....

Wracając do tego co napisałeś wczesniej - ja trochę Mitka rozumiem choć nieco w inny sposób. Nie przeszkadzają mi osoby które mają w oczach tylko sztruksik, mogą robić co im się żywnie podoba o ile nie zagrażają innym. Jeśli sobie ich wola, moga nawet jeździć na krechę i walić w betonowy mur. Ich wybór. Podobnie zupełnie nie przeszkadza mi 100 kg facet na 160 paro centymetrowych gigantkach, mogę mu tylko zazdrościć poczucia równowagi bo mnie by pewnie sponiewierało okrutnie. Zaczyna mi natomaist przeszkadzać, gdy osoby których edukacja narciarska zakończyła sie na owym sztruksie próbują wyznaczać trendy i zaczynają być wyroczniami dla innych. Narciarstwo niejako z definicji jest jazdą po "śniegu", a nie po "ubitym śniegu". To przeszkadzanie (mi) zresztą zaczyna się dla mnie poziomie zbliżonym do instruktora - paranoją jest dla mnie instruktor który poza trasą, czy w trudniejszych warunkach wygląda jak pokraka (a takowych widywałem). Mam pełny szacunek dla osób, które potrafią dać sobie radę w każdych warunkach ale mówią: ja lubię tylko przygotowany stok i inne warunki, poza trasą mnie nie interesuje. Z tego co pamiętam z dyskusji na SKiforum Ty jesteś właśnie taką osobą, która dokonała wyboru, nie dlatego, że musiała tylko dlatego, że umiała i mogła sobie swobodnie zawęzić preferencje. Ja już się chyba do tej kategorii nie łapię bo na ubitym stoku wyglądam cokolwiek pokracznie. To nie oznacza, że tych co nie wychodzą (nie umieją) poza sztruks uważam, za gorszych (*) tylko po prostu nigdy nie staną się dla mnie autorytetami narciarskimi bez względu na ich mistrzostwo na tymże sztruksie.

Pozdrawiam,

Kuba

(*) To też nie do końca prawda. Czasami, gdy patrzę na tych katujących stok w te i we wtę, przemknie mi mi przez głowę taka myśl, któą chyba najlepiej oddaje cytat z klasyka: "Niektórzy preferują owce nad kobiety...." Ale zaraz potem się rozglądam za szufladą by uszy za karę przytrzasnąć :stres:

K.
  • 1

#14 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 wrzesień 2009 - 13:59

To chyba nie Mitek tylko ja :crazy_pilot: Do dziś uważam, że najpiękniejszym okresem narciarskim w moim życiu był początek stanu wojennego - pustki na wyciągach, a później wjazdy na kasprowy kiedy przepychałem się wśród mnóstwa bardzo ważnych osób wyposażonych w przepustki aby okazać równie ważną legitymację szkolną z podstawówki.... Echh, to se uż ne vrati.....


Vrati se vrati. :stres: W 2005 na poczatku kwietnia wybralem sie z zona do Zakopanego na kilka dni. Wyjezdzilismy sie na pustym Kasprowym co niemiara. Powod owej pustki: zaloba po naszym papiezu. Ale uswiadomilem sobie to dopiero wsiadajac do prawie pustej kolejki. Do dzis mi troche wstyd. Dwie fotki:

Załączony plik  gasienicowa.JPG   34,49 KB   37 Ilość pobrań Załączony plik  goryczkowa.JPG   19,45 KB   34 Ilość pobrań

Drugi raz, tez na Kasprowym w 2007 bodajze. Od rana wialo, kolejka i wyciagi staly. Nic to, postanowilem sobie zrobic spacerek na Goryczkowa. Wypilem w chatce herbatke (niewzmocniona) i zbieralem sie do powrotu, gdy gruchnela wiadomosc, ze wyciagi rusza. I ruszyly. Ok. 12-ej. Warunki doskonale, snieg boski, ludzi niewielu.

Użytkownik o_andrzej edytował ten post 10 wrzesień 2009 - 14:42

  • 1

#15 o_andrzej

o_andrzej
  • Autor tematu
  • Użytkownik
  • 4192 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 wrzesień 2009 - 14:27

To, czy ktoś chce lub nie poszerzać swoją wiedzę w jakiejkolwiek dziedzinie życia, jest jego suwerenną decyzją, kwestią ambicji, predyspozycji, sytuacji ekonomicznej i nie wiem jeszcze czego...


Tak, suwerenna decyzja, ale warto przed jej podjeciem rozeznac sie i oprzec na pewnych wzorcach, nie mowiac o radach ekspertow. Podobnie jak mowimy uczniowi w szkole, ze warto rownac do prymusow, nie slabeuszy i ze nie warto konczyc nauki na stopniu podstawowym.

A narciarstwo to cudowna pasja, tylko nie każdy może ją posiąść w takim stopniu o jakim mowa. Dlaczego? Patrz wyżej...Dla większości to po prostu sposób na spędzenie wolnej soboty, czy niedzieli... często na pożyczonym sprzęcie, ciuchach itd. Oni nie logują się na forach narciarskich, nie czytają branżowych wydawnictw, nie wyczekują z wypiekami na twarzy pierwszego płatka śniegu...


Ewa, my sie logujemy. :crazy_pilot: A tacy okazjonalnie narciarze tez moga i powinni, chocby dla bezpieczenstwa swojego i innych, wciaz rozwijac swoje umiejetnosci. Przeciez nauczyciel nie mowi uczniowi: "wystarczy Twojej nauki, nie ma sensu uczyc sie wiecej", tylko bedzie go zachecal do dalszych postepow. Przyklad z uczniem i szkola moze nie jest idealny, ale jest niezly. Kazdy, nawet taki niedzielny narciarz moze robic postepy i sadze, ze warto go do tego zachecac. Czy z tych rad skorzysta, to juz inna sprawa.

W naszym swiecie pojawila sie niebezpieczna tendencja do rozwiazywania problemow przez zbyt daleko idace ulatwienia. Matematyka jest trudna w szkole, wiec zlikwidujmy mature, fizyka jeszcze trudniejsza - zlikwidujmy ja w ogole. Robisz duzo bledow ortograficznych, nic to, pewnie jestes dysgrafikiem (to moj przypadek, a zapewniam Cie, ze rzadko korzystam ze slownika). Po co sie doskonalic w narciarstwie? Przeciez ja tylko jestem niedzielnym narciarzem, ktory zjezdza wylacznie po latwych sztruksach? Uczyc sie, cwiczyc? To meczy, a ja chcialem sie rozerwac. I zamiast pokonywac przeszkody, osiagajac coraz wyzszy poziom wiedzy czy umiejetnosci, wolimy je omijac. Rzuce anegdotka, ktora opowiadala mi moja siostra, laryngolog pracujacy w szpitalu w Luksemburgu. Zapytala pacjentke, ktora miala wyrazne klopoty z ukladem krazenia dlaczego wiecej nie chodzi tylko wozi sie wszedzie samochodem. "Chodzic, przeciez to takie meczace" - odpowiedziala kobieta.
  • 1

#16 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 10 wrzesień 2009 - 14:41

Mitek nakrecil swietny temat na skiforum. Mitku - wielkie brawa! Nie zagladam tam zbyt czesto, ale cos mnie tknelo i znalazlem co znalazlem. Problem jest szeroki i bardzo fundamentalny, przynajmniej dla mnie i dla mojego swiatopogladu. Swietna dyskusja sie wywiazala. Po raz pierwszy od dluzszego czasu mialem ochote wypowiedziec sie na skiforum. Nie wiem czy ma sens powielanie jej w naszym gronie.

:crazy_pilot:

Mysle, ze nie, ze warto i nalezy to zrobic na skiforum, choc ja tego nie zrobie.

Ja też nie. A wątek fajny, ale pełno w nim rzeczy, których nie lubię:
- demonstrowanego (podkreślam, demonstrowanego) - nie wiem, czy świadomie - poczucia wyższości "prawdziwych narciarzy" nad tą całą resztą. Weźmy pokazanego jako przykład bezmyślności człowieka, który wywiózł rodzinę w góry, zgubił drogę, a gdy się okazało, że dalej nie dadzą rady, wezwał pomoc. Mam głupie pytanie - czym on się różni od doświadczonego taternika siedzącego na półce i błyskającego latarką 6/minutę? Bo dla mnie to takie samo "wlazłem i nie umiem zejść, ratujcie tyłki nasze".
- wrzucania do jednego wora. Po pierwsze to hasłowe 200 m do przystanku może się w terenie okazać kilkoma kilometrami do dreptania, bo 200 m to owszem, ale w linii prostej i pod warunkiem, że umiesz się wspinać po ściankach (z nartami na plecach). Po drugie - sytuacje są różne. Na przykład co innego, kiedy to ja mam dreptać te 200 m, a co innego wysłać żonę z synem (oni zwykle szybciej mają dość jeżdżenia) na zasuwanie w butach narciarskich pod górę wąską, śliską drogą bez pobocza.
- przekonania, że "ja wiem lepiej, co dla innych dobre". Było już o tym sporo w innym wątku, ale powtórzę: nirwanę każdy ma swoją. Jeżeli ktoś będzie mnie przekonywał, że warto poświęcić trochę przyjemności na rzecz zdobycia wyższych umiejętności, będę słuchał i może spróbuję. Ale jeśli spróbuje mi mówić, że powinienem, że tak należy - będzie gadał do ściany.

Użytkownik JarekS edytował ten post 10 wrzesień 2009 - 15:07

  • 1
pozdrawiam
Jarek

#17 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 10 wrzesień 2009 - 14:48

A narciarstwo to cudowna pasja, tylko nie każdy może ją posiąść w takim stopniu o jakim mowa. Dlaczego? Patrz wyżej...Dla większości to po prostu sposób na spędzenie wolnej soboty, czy niedzieli... często na pożyczonym sprzęcie, ciuchach itd. Oni nie logują się na forach narciarskich, nie czytają branżowych wydawnictw, nie wyczekują z wypiekami na twarzy pierwszego płatka śniegu...

Ewa, właśnie mnie zniknęłaś :crazy_pilot:
  • 1
pozdrawiam
Jarek

#18 JarekS

JarekS

    bezczelny dyletant

  • Użytkownik
  • 922 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Police (Zachodniopomorskie)
  • Narty:Fischer RC4 Race SC

Napisano 10 wrzesień 2009 - 15:02

Czasami, gdy patrzę na tych katujących stok w te i we wtę, przemknie mi mi przez głowę taka myśl, któą chyba najlepiej oddaje cytat z klasyka: "Niektórzy preferują owce nad kobiety...." Ale zaraz potem się rozglądam za szufladą by uszy za karę przytrzasnąć :crazy_pilot:

Kuba, niczego nie trzeba przytrzaskiwać. Myśli mają prawo być nieczesane :stres:
  • 1
pozdrawiam
Jarek

#19 Mitek

Mitek

    zwykły narciarz

  • Użytkownik
  • 5126 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa
  • Imię :Mitek

Napisano 10 wrzesień 2009 - 16:31

Cześć
Miałem nie zbaierać głosu ale nie mogę spokojnie czytać takich rzeczy:

I dopóki taki człek nie zrujnuje komuś zdrowia na stoku poprzez swoje wyczyny, to dla mnie nie ma tematu...

Więc jak zrujnuje Tobie to odwiedzę Cię a szpitalu i zapytam (jeżeli oczywiście będziesz w stanie odpowiedzieć) czy nie lepiej było mu wcześniej uświadomic że błądzi.

Andrzej dzięki - poczytałeś trochę ze zrozumieniem - wielki za to szcunek masz u mnie. Innym tez radzę się zastanowić nad przekazem a nie brać wszystko do siebie i w ten deseń odpowiadać.
Pozdrowienia

Użytkownik Mitek edytował ten post 10 wrzesień 2009 - 16:33

  • 1

#20 fan

fan

    TOEG

  • Użytkownik
  • 454 postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 10 wrzesień 2009 - 16:31

z szacunkiem dla wszystkich piszących w tym wątku...jakie Wy macie pisarskie ciągoty...walić takie elaboraty w zasadzie o niczym :crazy_pilot: ...bo to tak jakby teraz chcieć narzucić wszystkim korzystanie z jednej słusznej opcji...kiedyś juz tacy rządzili nami przez tyle lat...może już starczy...i żeby nie było...JESTEM BARDZO WYGODNYM CZŁOWIEKIEM,ALE PRZY TYM JESZCZE NIKOGO NIE ZRZUCIŁEM Z RUCHOMYCH SCHODÓW BO NA NICH STANĄŁ PRZEDE MNĄ....i większość tu piszących ma absolutną rację...że wybór miejsca,sposobu,kosztów itp wyjazdu na narty to sprawa bardzo indywidualna i nie tylko na narty...bo przecież w lato też byłoby w złym tonie dla co poniektórych jechać do Egiptu i nie nurkować na 60 m...a są tacy co chcą zanurkować na 6 m i co z nimi zrobić?

Użytkownik funcarving edytował ten post 10 wrzesień 2009 - 16:32

  • 1



Podobne tematy

  Temat Autor Podsumowanie Ostatni post



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych