O ile pod owczym pędem bym się nie podpisała/no jakoś w tym tłumie się nie widzę/ to pod stwierdzeniem-"samemu mi się nie chce" -już mogę. Przyznaję jeżdżę w okolice Zakopanego dość regularnie. Sama nigdy-choć korci mnie, żeby samotnej wyprawy gdzieś skosztować. Ale tu już nie lenistwo ze mnie wychodzi tylko bardziej strach...Pewnie wtedy trasy wędrówek przybrały by inny rysunek a w grupie trzeba się dopasować do pomysłów innych.
To trzeba grupe namowic. Moje "lenistwo intelektualne" dotyczy tez zwyklej niewiedzy. Dopoki Ci ktos nie powi albo nie zacheci - nie sprobujesz, a samemu zaczac trudno, bo nawet wyobrazni nie starcza. Mimo wszystko, odnosnie Tatr rzecz jest bardziej zlozona. MSZ Tatry od strony polskiej sa duzo ladniejsze i latwiej osiagalne. Z drugiej strony, mozliwosc latwego wjazdu/wejsca na Slowacje pojawila sie calkiem niedawno. Musimy sie do niej przyzwyczaic.
Ale tak naprawde, Tatry choc piekne, to nie jedyne gory w Polsce. Jest tego naprawde duzo. Spedzajac wakacje w moim domku planuje wycieczki z mapy. Ot, wybieram jakis interesujacy fragment gor w promieniu 50 km i szukam na mapie interesujacych tras. BTW kupilem ostatnio w Krakowie mnostwo pam turystycznych Compassu w ich sklepie firmowym za 5-6 zl sztuka. Skala 1:50000, oznaczenia dlugosci tras, wszystko w miare aktualne. No wiec wybieram sobie miejsce i planuje. Czasem trudno znalezc sensowne przejscie z domknieciem petli, bo trzeba jakos wrocic do samochodu, ale jakos sie udaje. Owa koniecznosc zamkniecia petli to zreszta jeden z powazych mankamentow takiej turystyki. Sporo interesujacych przebiegow musze odpuscic albo mocno ograniczyc. Trasa wybrana, pozostaje jeszcze przekonac zone do mojego pomyslu, co sie przewaznie udaje. I w droge. Roznie sie to konczy. Ostatnio np. musialem samotnie (zona czekala na przystanku) maszerowac 7 km po samochod (bo nie wyszedl autostop). Wlasnie wtedy postanowilem odejsc od wariantu petli i sprobowac inaczej. Ale przewaznie wszystko sie dobrze konczy. Niekiedy trasa jest mniej lub bardziej interesujaca, ale wszystkie gory polskie sa tak piekne, ze gdziekolwiek sie nie pojawisz jest OK.
Podobnie czyni wiele moich kolegow. Jeden z nich od lat instaluje sie na 2-3 tygodnie na Slowacji. Ostatnio w Liptowskim Mikulaszu. I moja metoda robi codzinne wypady, samochodowo-piesze, samochodowo-rowerowe lub czysto rowerowe (rowery tez zabieraja). Ceny kwater na Slowacji, choc drozsze niz kilka lat temu, dalej sa do przyjecia.
Jeszcze inny kolega, wynajmuje kwatere w Polsce, ostatnio w Jurgowie, blisko granicy slowackiej, i codziennie wyjezdza do Slowacji by tam wycieczkowac, glownie w Tatrach.
To kilka pomyslow alternatywnych w stosunku do zatloczonego Morskiego Oka czy pieszej kolejki na Giewont.