Cześć
Przy założeniu, że nie liczymy się z kosztami nauczenia dziecka porządnej jazdy pomysł jest rzeczywiście dobry. Dla mnie jednak te koszty są decydujące. Moim marzeniem było aby dzieci/dziecko trenowało narciarstwo wyczynowo. Oczywiście celem takiego treningu nie było nauczenie porządnej jazdy ale sukces sportowy. Znając realia zrezygnowałem od razu, choć Kacper lubił startować w zawodach ale jako niezrzeszony miał jak to się mówi w plecy na wejściu. Mimo to wyniki były obiecujące tak do 11 roku życia bo później rozjazd pomiędzy dzieckiem trenującym wyczynowo a jeżdżącym sobie dla przyjemności nawet ten miesiąc w sezonie robi się przepaścią. Dzieci zajęły się profesjonalnie innym sportem, na szczęście znacznie tańszym i poświęciliśmy ponad dziesięć lat życia.
Jeżeli chodzi o nauczenie porządnej jazdy to nie miałem z tym problemów z oczywistych względów ale dziwi mnie postawa Jana, który ma i środki i parcie ale odmawia fachowości np instruktorom włoskim samemu powodując raczej cofanie się niż rozwój.
Pozdrowienia