Pytanie moje brzmi - co to jest za banda mordercow, ktora domaga sie trenowania psow (jak nisko moze zejsc pies zdeprawowany przez najgorsze zwierze na ziemi - czlowieka) na zywej zierzynie, oraz udzialu DZIECI w akcie zabijania??????
1/ czy po pieranie mysliwych ma zwiazek z dominujaca rola kosciola?
2/ czy to jedynie banda zboczencow polaczona wspolnym chlaniem alkoholu?
3/ dlaczego ustawa , ktora niby przeszal, teraz ma byc zmieniona?
I nikt się nie poświęcił i nie próbował odpowiedzieć. Spróbuje ja. Nie jestem myśliwym, obce mi są ich zwyczaje i kultura, osobiście nie zabiłbym żadnego żywego stworzenia, no może poza niektórymi owadami. No chyba, że musiałbym. Ale pamiętajmy, że człowiek poluje na zwierzynę od początku swojego istnienia. Kiedyś z konieczności, dziś z tradycji i przyzwyczajenia. To całkiem spora grupa ludzi, mająca swoje zwyczaje, obyczaje i tradycje. Może się nie podobać, tak jak nie podobają mi się zwyczaje i poglądy niektórych, ale należy ich respektować, bo żyjemy w tzw. pluralizmie. To co nam się wydaje barbarzyńskie, dla nich, myśliwych, niekoniecznie jest takie. Co do psów zgoda, ale obecność dzieci na polowaniach? To rodzaj inicjacji. Przekazywanie tradycji. Tak przynajmniej sądzą myśliwi. Mnie osobiście się to nie podoba. A idąc dalej. Tacy wędkarze. Też polują na żywe stworzenia, też sprawiają ból, też zabijają. A obecność dzieci wędkarzy w czasie wędkowania? Należy je dopuścić czy nie?
Na moje wyczucie (dlatego prosiłem Witka, bo on lepiej czuje te rzeczy) ta sprawa nie jest polityczna. Poprzedni minister Szyszko był myśliwym, więc wspierał bractwo, obecny chyba nie. I m.in. stąd złagodzenie ustawy. Odpadają psy, odpadają dzieci, trudniej będzie zorganizować polowanie (większe uprawnienia właściciela gruntów), itp. Kościół raczej z tym ma niewiele wspólnego. Na pewno alkohol się w tym towarzystwie pije, ale nie jest to podstawa ich działalności. BTW mam dwóch znajomych myśliwych, prywatnie całkiem porządnych ludzi. I myśliwi czasem się przydają. Np. gdy za dużo dzików się panoszy, także w miastach.