Szanowny znawco. Mógłbym się przyczepić do co drugiego zdania które napisałeś. Co do Portillo i co do pozostałych miejscówek o których piszesz - i ciągnąć flejma/kłótnie przez miesiąc.
Napiszę tylko że musiałbym nie być przy zdrowych zmysłach by proponować komuś w Polsce Portillo *na trasy*. :-))))
Serdeczne pozdro!
RU
Portillo na trasie
To co szokuje w Portillo to liczba czarnych tras. I mówię tu o takich prawdziwych czarnych-czarnych a nie o jakichś włoskich-czarnych albo ciemno-bordowych. Po prostu czarnych jest ponad połowa a reszta to czerwone. Niebieska jest chyba jedna czy dwie – i to bardziej na zasadzie łącznika między czarnymi trasami, albo zjazdu do samego dołu. Tu po prostu jest stromo i bardzo stromo. Nie kojarzę miejscowości w Alpach gdzie byłoby wszędzie TAK stromo jak w Portillo. Na tych najstromszych trasach mamy do dyspozycji specjalne czteroosobowe bardzo szybkie wyciągi talerzykowe: taki „kwartet” talerzyków jest tylko jeden na całym wyciągu, porusza się w przód i tył, i jest uruchamiany na życzenie przez operatora. Wjazd trwa kilkadziesiąt sekund i jest naprawdę szybki. Po wjeździe poprzeczka z talerzykami wraca na swoje miejsce na dole. Ponieważ chętnych jest bardzo niewielu – większość czasu wyciąg stoi. Nie ma żadnych kolejek, po prostu podjeżdżasz, wpinasz się, kciuk w górę do obsługi i ziuuuum na górę. Nie widziałem tego systemu nigdzie w Europie
to jest to, co napisales o Portillo
a ze znawca od Am PLD I PLn jestem - na pewno tego nie ukrywam.
Nie musisz uzywac slowa znawca - chociaz w tym przypadku obrazliwe nie moze byc, bo znam praktycznie WSZYSTKIE osrodki w Am Pld I Pln (USA I Canada) - to co napisalem, nie jest skierowane do Ciebie - po prostu, bylo by mi zal np ludzi z Polski, ktorzy by wydali duzo pieniedzy, zeby poleciec do Portillo - kiedy jest duzo innych miejsc, bardziej ciekawych (nie mowiac o terenie, ktory w Portillo jest OK, ale nic poza tym - zaznaczam, ze Ty piszesz o trasach w Portillo a nie backcountry).
My spedzilismy jeden dzien w P I to bylo akurat tyle, ile nalezy - nalezy "zaliczyc" P, ale z zachwytami to bym sie powstrzymal....
Jak bede mial troche czasu, to przeczytam nastepne relacje - podoba mi sie jezyk - na pewno nie bede komentowal miejsc, w ktorych nie bylem...
PS - my mamy takie zboczenie, ze szukamy WYLACZNIE steep and deep - jestesmy na pewno wybredni.....
PS 2 : na klotnie niemam czasu - ale nie moge zostawic ludzi bez innego spojrzenia na P
Wlasnie przeczytalem Twoj wpis nt Alaski - TO JEST TO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
podoba mi sie kazde slowo - od wyszkolenia pilotow, do opisu samotnosci w gorach
z tymi misiami lekka przesada, bo zwykle w zimei nie sa zbyt ruchliwe....
Mialem szczescie znalezc sie w heli na Chugach po snow-storm, ktory przyniosl 76 cali - w pierwszym heli. mialem takze to nieszczescie patrzec, jak lawina stara sie dogonic moja corke I nic nie moglem zrobic - na szczescie lawina opkazala sie zbyt mala......
Co dziwniejsze - jak jestes na Alasce, myslisz, ze nie jestes w USA...........
nawet Alyeska ma swoje dziczyzny........