Od niedawna mogę w domu oglądać wszystkie publiczne programy francuskiej TV. Państwowe i prywatne, niekodowane. Ok. 40. Wystarczy antena sat., dekoder kupiony we Francji za 50 Euro i voila. Jeśli ktoś jest zainteresowany, powiem co i jak. MSZ, TV francuska, choć nie bez wad, jest o niebo lepsza od polskiej. Ale to inna bajka. Znakomite są zwłaszcza, emitowane na różnych programach, reportaże o pięknych zakątkach Francji, a jak wiadomo, tych nie brakuje. Tym razem oglądałem na 6ter - małym, prywatnym programie, reportaż poświęcony w pierwszej części funkcjonowaniu (od kuchni) najwyższej stacji w Europie, Val Thorens, a w drugiej - stacjom dla bogatych: szwajcarskiej St. Moritz i francuskiej Courchevel.
1. Val Thorens. Funkcjonowanie stacji zapewnia ok. 2500 sezonowych pracowników (w tym zapewne część niesezonowa ). Skupiono się na trzech osobach: pisteur securiste (nawet nie wiem jak przetłumaczyć), który dogląda stanu tras, stawia w razie potrzeby znaki zakazu, sprawdza czy ktoś się nie zagubił i przede wszystkich reaguje w razie wypadku, a tych zdarza się ok. 25 w tygodniu. Drugi to instruktor szkolący dzieci. Pokazano jak takie szkolenie wygląda. Dużo zabawy. Zaczyna się od pługu, jak wszędzie. Bez kijków w pierwszej fazie. Szybko przechodzi się do jazdy równoległej i mocno się do niej zachęca. Na koniec (chyba po 6 dniach) jest mały egzamin, w tym przejazd slalomem. Dzieci dostają tzw. 1-szą gwiazdkę (prawdziwy medal). I wreszcie trzeci osoba: Sara, która prowadzi restaurację (Le Caribou) na wys. prawie 2800 m. Dowozi się tam towar specjalnym pojazdem na gąsienicach a frytki, z racji wysokości i praw fizyki, smażą się wyraźnie dłużej niż na dole. Piękne widoki, żona stwierdziła, że w przyszłym sezonie tam jedziemy. Skoro tak mówi... .
2. St. Moritz, Courchevel. Druga część poświęcono dwóm rywalizującym ze sobą stacjom dla bardzo bogatych. Jeżdżą tam i zwykli śmiertelnicy, ale skupiono się na luksusie i wybranych. St. Moritz jest najstarszą stacją narciarską ( i nie tylko narciarską) w Europie i pewnie na świecie. Od dawna zjeżdża tu śmietanka. A Courchevel jest podobno (powtarzam za TV) największą stacją w Europie. Ponad 600 km tras. Bogactwo aż się wylewa. Własne lotnisko, na którym czeka ok. 10 helikopterów. Pokazano kilka rodzin spędzających tygodniowe wakacje. Jeden z bonzów wenezuelskich zapłacił za rodzinny pobyt ok. 100000 Euro. Pokazano także jak spędza czas angielska rodzina jakiegoś bogatego przedsiębiorcy budowlanego. Zaraz po przyjeździe czeka ich cały sztab ludzi, w tym instruktor dla dzieci, przewodnik górski, itd. Rano po przyjeździe dostarczany jest im nowy sprzęt na miarę, dla całej rodziny. Dzieci przejmowane są przez instruktora, a dorośli panowie ładują się do helikoptera i lecą... na stronę włoską, bo we Francji zakazana jest podwózka helikopterem. I tam, prowadzeni przez doświadczonego przewodnika-instruktora, zjeżdżają pięknymi dziewiczymi trasami. Pokazano też zabawny incydent. W pewnej chwili, w tym samym czasie, na polanie wylądowały dwa różne helikoptery, z dwóch różnych hoteli, z dwoma różnymi grupami. I nasi Anglicy stwierdzili, że panuje tu za duży tłok i poprosili o dalszy lot w bardziej odludne miejsce. Kto zabroni bogatemu.
Użytkownik o_andrzej edytował ten post 24 luty 2017 - 12:23