Janku, dużo by pisać. Trochę napisałem we wstępie do każdej galerii. Dodam, że w tym samym czasie wybrała się do Gruzji moja rowerowa znajoma. Indywidualnie, włócząc się po różnych kątach. Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko, gdy podam namiar na jej zdjęcia. Skądinąd nie odważyłbym się (przez grzeczność, nie przez lęk prze mordobiciem ) na takie focenie w zbliżeniu lokalsów: http://bajarkowe.blogspot.com/
Tak, zdecydowanie czuliśmy się tam bezpiecznie. W obu krajach. Ludzie są bardzo przyjaźni, a Polaków bardzo lubią, zwłaszcza w Gruzji. Sporo w tym zasługi śp. Lecha Kaczyńskiego. Podróżować indywidualnie jak najbardziej można. Rowerem bez sensu, przynajmniej na drogach z ruchem samochodowym. Niebezpiecznie, choć widziałem grupy turystyczne na rowerach. Samochodem bardziej, ale trzeba opanować tamtejsze zwyczaje, dość mało cywilizowane na mój gust (np. wyprzedzanie na ciągłej pod górę, na zakręcie jest tu na porządku dziennym, pieszy nie ma żadnych praw, prawo większego i silniejszego, itp.). Można się przyzwyczaić.
Wina? To szeroki temat. To Gruzini jako pierwsi wymyślili ten boski napój. Jakiś czas temu, ok. 6000 p.n.e. BTW, Ormianie twierdzą, że to oni byli pierwsi. Gruzini piją ogromne ilości wina, ale jest to wino półsłodkie, dość słabe, ok. 9-10%. Oczywiście produkują też wina wytrawne, typu 13-14%, ale szczerze mówiąc, te które próbowałem były takie sobie. Najlepsze były właśnie te słabsze, półsłodkie. Myślę, że są i takie porównywalne z dobrymi francuskimi, włoskimi czy hiszpańskimi, ale ja się z nimi nie zetknąłem. Ormianie (Armeńczycy) też produkują i piją sporo wina, ale ich napitek narodowy to koniak. Bardzo dobry BTW.