Wardziu zauwaz jak sekunde po starcie "siadasz" na wiesz czym blokujac sobie ruch gora/dol.Zejscie w dol jest zupełnie niepotrzebne zamiast tego ugnij lekko kolana i spróbuj przesunac ciezar ciala na palce poprzez pochylenie sylwetki (nie garbienie sie). Z glebszym zejsciem w dol poczekaj kiedy miniesz linie spadku stoku.
Wiem, że nie był to przejazd technicznie dobry, ale miałem to gdzieś. Za mną stała brygada 20 osób z małymi dziećmi, która miała zaraz startować.
To był dzień, w którym chciałem sobie po prostu pojeździć. Jadąc na nowym stoku, nie mam zamiaru zastanawiać się "czy moje plecy są proste", "czy moja sylwetka jest prawidłowa", "czy ręce mam z przodu", "czy robię wszystko zgodnie z NWN", "gdzie jest linia spadku" i wiele wiele innych myśli, które są w tym momencie mi niepotrzebne i psują tylko przyjemność, z samej jazdy.
Moim zdaniem trzeba umieć rozgraniczyć przyjemność, zabawę i frajdę od treningu, nauki techniki i pracy nad stylem. Nie można ciągle jazdy na nartach postrzegać jako obowiązku nauki, a przy okazji nakładać na siebie niepotrzebnych problemów podczas samej jazdy.
Są dni, kiedy się pilnuję i ćwiczę to co powinienem, ale wtedy jeżdżę w innym miejscu. Tutaj chciałem mieć czystą przyjemność z jazdy, o którą sądzę najbardziej chodzi w jeździe na nartach. (Pamiętajcie, że jeżdżę dopiero od lutego tamtego roku )
Użytkownik Wardziu edytował ten post 08 marzec 2016 - 11:25