na początku sezonu wrzuciłem temat jazdy po zlodzonym stoku.Według moich doświadczeń preferowałem jazdę na obu krawędziach z wzmocnieniem nacisku na nartę wewnętrzną i wychodziło mi ta nieżle. Tak mnie kiedyś nauczono co pozostaje w zgodzie z Walterem Kuchlerem (Śmiało na białym
str 133) . Spotkało się to ze zdecydowaną krytyką Mitka. Jako że do eksperta jazdy na nartach mam lata świetlne wyciszyłem się i postanowiłem przekopać ten temat teoretycznie i fizycznie. W tym sezonie
nie miałem zbyt dużo okazji pojeżdzić w takich warunkach ale jednak trochę. Starałem się wykorzystać porady
z książki Ron Le Mastera Narciarz doskonały. Na stronie 107 znajduję "w jeżdzie po lodzie najważniejsze jest aby cały ciężar przenieś na zewnętrzną nartę oraz ugiąć kolana i biodro" .
Zgadza się to w 100% z uwagami Mitka. Moje wrażenie podsumowujące:
-są przynajmniej dwie techniki jazdy po zlodzonym stoku
- pierwsza "moja" pozwalała mi na spokojne pokonanie stoku - przejechanie odcinka
- druga Mitka agresywna pozwalająca na większą prędkość bardzo zdecydowana jazda gdy nie ma się
zakodowanego lęku przed trudnoscią trasy. Na dzisiaj lepiej wychodzi mi metoda Mitka wymaga jednak większego doświadczenia a ostra narta to podstawa.No i nie przesadzać z NW
Tyle doświadczeń w minionym sezonie.
Pozdrawiam forumowiczów a szczególnie Mitka jesteś dla mnie bardzo kompetentnym facetem.