Witam Wszystkich po rocznej nieobecności - poniżej krótka (nieststy, na razie tylko tekstowa) relacja z ostatniego tyrolskiego wypadu.
Wybór miejsca w pełni przypadkowy i jak to się często z przypadku zdarza, bardzo szczęśliwy.
Ekipa składała się z sześciu jeżdżących i jednego pełzającego (5 miesięcy). Z uwagi na malucha i wahadłową opiekę rodziców celem było zamieszkanie przy wyciągu. Zarezerwowaliśmy to: http://www.alpengast...inter/home.html
Rejon narciarski wygląda obecnie tak:
Przybyliśmy w sobotę 15 marca – na szczęście ostatni odcinek z Söll do Hochsöll pokonywaliśmy za dnia i w pełnym słońcu. Wąska droga wije się przez las w pobliżu nartostrady Z Hohe Salve. Na całej około pięciokilometrowej długości totalne oblodzenie, na szczęście łańcuchy zrobiły robotę.
Hotelik okazał się położony perfekcyjnie – wysokość 1150 m, na pośredniej stacji gondoli na Hohe Salve. Obsługa hotelu składała się niemal wyłącznie z Wegrów. Jedna z uczestniczek naszej wyprawy zna ten język – od razu nastąpiło zbratanie i zapewniło nam to codzienną porcję palinki od taty Przeoczonym mankamentem miejsca było to, że pokoje nie mają łazienek – okazało się jednak, że nie stanowiło to żadnego problemu – mieliśmy całe piętro dla siebie – intymna atmosferę, czystość i brak łazienkowych kolejek. Maluch i tak kąpał się w wanience. Tu zaznaczę, że takie pustki w tym hotelu są sytuacja niezwykłą. W dzień naszego przyjazdu opuszczała go wielka grupa Niemców; w dzień przyjazdu przyjechała kolejna, podobna. Trafiliśmy w okienko, które ktoś w ostatniej chwili zwolnił. Jeśli ktoś nie musi mieć koniecznie łazienki w pokoju i sauny w piwnicy, ceni zaś optymalne położenie umożliwiające codziennie pierwszeństwo na stoku – miejsce uważam za optymalne. Jeszcze o jedzeniu: dużo i smacznie, a do tego załoga kuchni była gotowa spełniać nasze małe prośby/sugestie (np. do wyboru były szpecle tyrolskie lub kotlet cielęcy z frytkami – na prośbę frytki poszły w odstawkę i jedliśmy kotlety z wielką kupą szpecli , itp.). Na koniec rozdziału, o cenach: pokoje dwuosobowe, 440 €/osobe/7 nocy w wersji HB. Uważam, że bardzo rozsądnie wycenione.
Jazda… no cóż, pięknie było, dużo, intensywnie… nasze ulubione stoki to północna strona Hohe Salve oraz (mój faworyt) trasa 11 na północnych zboczach Choralpe (ponad 1000 m przewyższenia, szeroka, godny spadek, pusto). Jednego dnia tak mi się tam spodobało – idealny śnieg, pustka, słońce…, że zrobiłem ją 9 razy z rzędu delektując się coraz lepszym wyborem trajektorii zjazdu i coraz większym ogniem w udach – cudo! Przyjemnie można się pobawić między Fleding a Gampenkogel – jest tam najwyżej położona dolinka regionu, a w niej snowpark i np. śmieszna trasa z obfitością skoków – coś a'la cross. Stronę góry Astberg i Hartkaiser odwiedzaliśmy mniej (raz tylko) – bardziej płasko, więcej ludzi (choć wciąż mało – nie-ferie, nie-sezon, nie-St-Anton…). Przez 6 dni jazdy zrobiliśmy około 360 km tras i około 70 km przewyższenia – gwoli zobrazowania potencjału terenu do wy- lub nawet za-jeżdżenia się.
Jak już było opisane i dyskutowane w temacie dotyczącym tego rejonu – nie jest położony najwyżej; mimo tego, warunki pogodowo-śniegowe mieliśmy świetne. Na wszystkich trasach dostatek naturalnego śniegu i tylko popołudniami na zjazdach w doliny robiła się breja – na szczęście mieszkaliśmy w połowie wysokości.
Za jakiś czas urządzimy sobie afterparty z wymianą zdjęć – po tym coś tu wkleję.
Pozdrawiam