14 marca 2012 w piotrkowskiej hali 32-letni Igor Gasparowicz
gra w piłkę nożną. - W pewnej chwili czołowo zderza się z zawodnikiem z przeciwnej drużyny. - Piłka zblokowana - wspomina. - Kolano wchodzi w kolano. Słyszę trzask. I czuję potworny ból. Z boiska ściągają mnie na noszach. Nie mogę się podnieść. Dlatego koledzy robią prowizoryczne krzesełko i na nim niosą mnie do domu.
Następnego dnia Gasparowicz jest w szpitalu. Robią mu rezonans magnetyczny kolana. Ortopedzi nie mają wątpliwości: zerwanie więzadła krzyżowego w kolanie. Konieczna będzie operacja.
Kolano jak grzechotka
- Tylko, że akurat awansowałem w
firmie - opowiada Gasparowicz. - Nie mogłem sobie pozwolić na leczenie, które uziemi mnie na pół roku.
Po kilku dniach noga przestaje boleć. Można chodzić. - Kolano było stabilne, więc dałem sobie spokój z leczeniem - opowiada pechowy piłkarz.
Dolegliwość od czasu do czasu o sobie przypominała. Ale nie była na tyle uciążliwa, by koniecznie trzeba było coś z nią robić. - Tylko kolano coraz bardziej chrupało. Prawie jak grzechotka
dla dzieci - wzrusza ramionami Gasparowicz.
Po trzech latach tak się rozchwiało, że zaczęło przeszkadzać właścicielowi. - Już bym na jednej nodze nie ustał - przyznaje. Dlatego zaczął szukać dobrego lekarza. Kolega polecił mu dr Grzegorza Sobieraja, ortopedę ze szpitala w
Brzezinach.
Po badaniach okazało się, że Igor Gasparowicz ma nie tylko zerwane więzadła, ale pogruchotaną przez kości chrząstkę szklistą w kolanie. Dowiaduje się, że uraz jest do naprawienia. Ale trzeba się przygotować na dwie operacje i długą, przynajmniej półroczną rehabilitację. Chyba, że zgodzi się na zabieg nowatorską techniką.
- Zgadzam się - mówi Igor i na początku tygodnia melduje się w szpitalu.
Liposukcja i operacja
We wtorek rano jest wzywany do pokoju zabiegowego. - Pobrali mi 60 mililitrów krwi - opowiada. - I jeszcze zrobili "liposukcję".
- Rzeczywiście, pobraliśmy 100 mililitrów tłuszczu z brzucha - opowiada dr Sobieraj.
Pacjent wrócił do łóżka i zaczęły się przygotowania do operacji. W specjalnej maszynie powstał preparat z wypreparowanych z krwi i tłuszczu komórek.
Gasparowicz: - Około godz. 10 wiozą mnie na salę operacyjną. Dostaję znieczulenie w kręgosłup. Robi mi się bardzo zimno i nie czuję nic od pasa w dół.
Lekarze zaczynają operację. Najpierw naprawiają więzadła. Pobierają ścięgno z uda. Wiercą kanały w kości i je wszczepiają. I zaczyna się odtwarzanie chrząstki.
Powrót do okręgówki
- Mieliśmy ją w sprayu - mówi dr Sobieraj.
W maszynie do której trafiła krew i tłuszcz pacjenta powstała mikstura zawierająca komórki macierzyste tłuszczu, fibrynę i czynniki wzrostu stymulującję regenerację i naprawę tkanek.
- Do maszyny mam podłączony specjalny dozownik - opowiada dr Sobieraj. - Przypomina urządzenie do robienia tatuażu. Dyszę skierowuję na chrząstkę. Nogą naciskam na spust i leci spray. Wygląda jak pianka montażowa. Osiada na chrząstce i "okleja" ją. Tworzy rusztowanie, na którym zbuduje się "nowa" chrząstka stawowa. Normalnie chrząstki nie odrastają, ale po tym co zrobiliśmy, można powiedzieć u pana Igora wytworzy się nowa.
Na razie noga Gasparowicza jest unieruchomiona w ortezie. Nie wolno na niej stawać. Ale już się zaczęła rehabilitacja. Specjalne urządzenie wygina ją o 30 stopni. Kąt będzie rósł do 130 stopni.
- Lekarze mówią, że za pół roku znów będą mógł grać w piłkę - mówi 35 latek. - Na razie nie mam na to ochoty, bo kontuzję wciąż mam w głowie. Ale kto wie, czy jak zacznę kopać z dziećmi, nie nabiorę ochoty na powrót na boisko. Przecież kiedyś grałem w lidze okręgowej.
Zabieg kosztuje 13 tys. zł. W szpitalu w Brzezinach tłumaczą, że jest refundowany przez NFZ, ale tak, że nie opłaca się go robić. Lekarze wyliczają, że Fundusz zapłaci około 12 tys. Mówią, że jeśli zdecydują się kolejne takie zabiegi, to nie będzie ich więcej, niż kilka w ciągu roku.
Dr Sobieraj: - Szkoda, bo możliwość regeneracji chrząstki tą techniką to przełom w leczeniu tego typu schorzeń. Można ją stosować w m.in. kontuzjach barku, czy biodra.