Tego wyjazdu w ogóle miało nie być...
DSC_0078.JPG 163,59 KB 3 Ilość pobrań
Nie ten czas, finanse przeznaczone na coś zupełnie innego, obawa, że nigdy jeszcze nie było się w tych rejonach... I to słodko-gorzkie postanowienie, że w przyszłym sezonie to już na pewno pojedziemy na narty gdzieś w Alpy.
Co więc musiało się wydarzyć, żeby wyjazd doszedł jednak do skutku? Otóż proszę państwa, wystarczyło wejść na niniejsze forum i pokazać mojej "drugiej połówce" jedną z relacji opisujących któryś z alpejskich wyjazdów. Słowiańska krew zawrzała. Oto pojawiła się okazja, by ugasić frustrację wywołaną fatalnymi tegorocznymi warunkami na małopolsko-podkarpackich stokach. Jeszcze wtedy nawet nie podejrzewała - ja z resztą również - że dane jej będzie zobaczyć na przykład coś takiego:
WP_20140404_003.jpg 129,61 KB 2 Ilość pobrań
(Trasa z Pradalago "Variante Genziana". Widok z lewej na słynną "autostradę" z Monte Vigo do Madonny - "Malghette")
Albo takiego:
WP_20140404_025.jpg 72,57 KB 2 Ilość pobrań
(Odpoczynek na Pradalago)
W ciągu kilku następnych dni, usłyszałem: "Jedziemy na narty w Alpy, już zapłaciłam". "Gdzie?" - zapytałem z niedowierzaniem? "Do Val di Sole" - padła odpowiedź okraszona niewinnym uśmiechem. Przyznam, że nie lubię niespodzianek. Zwłaszcza takich, które wyrywają mnie z życia i obowiązków aż na 10 dni... Pakowałem się na ten wyjazd z mieszanymi uczuciami. Nie za późno? Będzie w ogóle po czym jeździć? Jak sobie damy radę? Takie zwykłe pytania "alpejskiego" świeżaka...
Organizacja: wyjazd organizowany był przez jedno z biur podróży z Rzeszowa. Podobno jeżdżą od lat. My nie znaliśmy tak nikogo. Jak to będzie? Jacy ludzie? Wytrzymają z nami/my z nimi aż 10 dni? Okazało się, że jedziemy w grupie niespełna 30-osobowej. Wyjazd godz. 17. Noc w autokarze minęła... integrująco Ranek przyniósł takie oto widoki:
WP_20140329_005.jpg 111,77 KB 2 Ilość pobrań
WP_20140329_007.jpg 93,02 KB 2 Ilość pobrań
DSCF4869.JPG 160,7 KB 2 Ilość pobrań
DSCF4873.JPG 128,91 KB 2 Ilość pobrań
DSCF4874.JPG 195,24 KB 2 Ilość pobrań
DSCF4875.JPG 144,03 KB 4 Ilość pobrań
Na miejscu zameldowaliśmy się ok godz. 12.30 w sobotę.
Fucine: tak nazywała się mała miejscowość, w której biuro znalazło nam nocleg. A oto zdjęcie hotelu:
DSC_0002.JPG 231,73 KB 3 Ilość pobrań
Hotel może nie był bardzo wystawny, jego styl ironicznie określiłem "wczesny berlusconi" Ale dosyć przytulny i co najważniejsze schludny i czysty. Osobiście dobrze się tam czułem i nie znajdowałem żadnych braków. Organizator zapewnił nam 2 posiłki dziennie. Podobnie jak z zakwaterowania, również z kuchni byłem zadowolony. Niewapliwą zaletą tej miejscowości jest jej usytuowanie: leży ona na skrzyżowaniu dróg prowadzących w kierunku: Passo Tonale (20 minut autokarem), Peio Fonti (15 minut), Marilleva 900 (10 minut).
W sobotę wieczorem jeszcze spotkanie organizacyjno-integracyjne, a nastepnego ranka kierunek Tonale. Ale o tym już następnym razem...