Niemal kazdy narciarz ma pewien bagaz przekonan, urban legends, przesadow czy jakby to okreslic - teorii nie majacej potwierdzenia w niczym, co przypomina nauke
jezeli takie wywodu czyta "wyjadacz" - wszystko jest OK, bo mw wie, o co chodzi.
ale, gdy dorastajacy (w sensie dosw i umiejetnosci), narciarz przeczyta niektore rzeczy, na pewno sie zagubi.
Bo czego mozna sie dowiedziec….. (nic personalnego, tylko przyklady wziete z glowy) na podstawie lektury pewnego forum to to, ze:
1/ volkl'e to takie kolki trzymane w rekach czarownicy, ktora za Toba biegnie (raczxej leci) i Cie nimi oklada
2/ narty komorkowe to takie, ktore, nie wiadomo dlaczego, wyjezdzaja spod d……. za pomoca dopalacza silnej woli
3/ narty z rocker'em to takie cos, jak niedomaganie w sex'ie - po prostu az wstyd sie do takiego czegos przyznac - za wczesnie skonczy………..zakret i juz jest……plama
4/ narta slalomowa to najwszechstronniejsza narta swiata i nawet Kosmosu,
5/ sa narty, na ktorych wolno jezdzic tylko w Polsce, sa tez takie, co sa produkowane wylacznie na potrzeby "jezdzacych w Alpy"
6/ niektore narty sa na tyle bezczelne, ze az gryza potencjalne ofiary…..albo kasaja/wyjezdzaja w niewaidomym kierunku (niepotrzebne skreslic)
7/ a niektore sa jak lagodne baranki - zachecaja do glaskania i odwzajemniaja sie milym usposobieniem i usmiechem - nie gryza, nie tluka po zadzie i kolanach, nie gubia d…... narciarza itp/itd
Przy zalewie takich info, czlowiek naprawde moze sie zastanowic, czy w ogole mozna jezdzic na nartach i nie zgubic sie w gaszczu
PS text ten to parafraza mojego tekstu z innego f-m - podobal mi sie, dlatego wlozylem go tez tutaj