przychodzi nowy kolega, odkopuje stary temat i robi kolejne zamieszanie
Musze wczuć sie w powyzszą rolę, i nie tyle zrobić zamieszanie co nieco wyjaśnić. :-). Mitek ciagle przypomina, że narciarstwo to sport techniczny i jako taki powinien byc opisywany pojeciami technicznymi.
Z uporem będę więc przypominał, że nachylenie to też termin techniczny i jako taki jest on ściśle zdefiniowany. To po prostu tg(kąta nachylenia) wyrażony w %. I tyle wystarczy.
Oczywiście ten tg mozna policzyc dzieląc róznice wysokosci przez odległość w poziomie, ale to już wtórna sprawa. Nachylenie (podobnie jak liczony identycznie spadek terenu - pojęcie z architektury, kartografii, geodezji itp) jest określeniem przyjętym również w wielu innych dziedzinach i wprowadzanie pojęcia o tej samej nazwie a innym znaczeniu ("nachylenie liczone z sinusa") zdecydowanie nie służy dobrze komunikacji.
Jeżeli inzynierskie rozumienie 'nachylenia' nie jest własciwe w narciarstwie to nazwijmy go jakoś inaczej. Dobre jest, być moze, np. (J@n) pochylenie. Lub jakos inaczej.
W ten sposób nie ma szans aby przekroczyć magiczne 100%
Janie, dlaczego tak odrzuca Cię to 100% ? Akurat ta liczba dobrze nadaje sie na graniczną w jeżdzie na nartach. Wszystkie nachylenia 3 cyfrowe to już będą ogrodzone urwiska lub teren jazdy ekstremalnej. A gwałtowne narastanie nachylenia w % przy wiekszych kątach niz 45st dobrze obrazuje równie gwałtownie narastający stopień trudności jazdy, kończac na nieskończonej trudności zjazdu z pionowej skały. :-) .
Może macie inne pomysły na to pochylenie/nachylenie?
PozdrawiamM
Użytkownik mig edytował ten post 19 maj 2016 - 16:04