Na Cantieri byłam, ale nie nazwę się ekspertką. Mój mąż, Wojtek owszem był wiele razy i przażył kilka dość nieprzyjemnych sytuacji. Dwa lata temu,
kiedy jak pamiętacie opady śniegu były ekstremalne wybrał się z kilkoma zapaleńcami i wyparawa mogła skończyć się naprawdę
tragicznie. Sam zjazd po przejściu grani na Presenie budzi respekt, a tunel w tamtym czasie można było pokonać czołgajac się na kolanach.
Ci co byli tam przy normalnym stanie śniegu wiedzą, że sklepienie jest dość wyskoko. Po wyjści z tunelu nie czekał jak zwykle bezpieczny trawers
tylko wąska ścieżka. Wojtek po wyjściu z tunelu ubrał narty podojechał kawałek po ścieżce przez lawinisko. Niestety jedna z koleżanek postanowiła jednak podejść
kawałek i po paru krokach osunęła się na oczach całej sparaliżowanej w tym momencie ekipy. Sunęła tak bezładnie na plecach przez dobre 15 m
i jak później wspominała życie jej przeleciało przed oczami...Jednak cudem się zatrzymała. Sporo czasu zajęło przekonanie jej żeby zrobiła jakikolwiek
ruch aby odwrócić się z pleców na brzuch. Nie było też żadnej opcji bezpiecznego zejścia do niej po tak stromym stoku. Na szczęście od jakiegoś czasu
podstwaowy ekwipunek alpinistyczny na Cantieri jest obowiązkowy i nasza ekipa miała wypożyczone sprzęt, przede wszystkim liny więc powoli jakoś ją wygramolili.
Ale poza tym wszyscy zdrowi ..nie licząc gościa, którego zabrał helikopterek, bo złamał sobie dwie rączki. Niestety nie zauważył liny od prastarego wyciągu.
To chyba już jakieś doświadczenie w kwestii Cantieri jest. Tak na serio to nasz rezydentka Danusia od co najmniej 8 lat siedzi każde 3 miesiące zimowe na Tonale i zna tam każdą dziurę.
Kilka fotek żeby nie było że tam nie byłam.....
chyba sobie jaja robisz, albo jezdzisz na narty z ..........powiem lagodnie, zeby nie obrazic............z ludzmi .......bez wyobrazni..
narty podojechał kawałek po ścieżce przez lawinisko.....................
nie przyszlo do glowy, ze lawinisko w DUZYCH gorach tworzy sie tam, gdzie..................lawiny schodza najczesciej????
Niestety jedna z koleżanek postanowiła jednak podejść
kawałek i po paru krokach osunęła się na oczach całej sparaliżowanej w tym momencie ekipy. Sunęła tak bezładnie na plecach przez dobre 15 m
a kto Jej na to pozwolil???? A w ogole, co tam robila????? oczywiste jest , ze tam nie powinna byc......
Nie było też żadnej opcji bezpiecznego zejścia do niej po tak stromym stoku............
zawsze jest opcja, zwlaszcza z linami - oczywiscie , trzeba wiedziec co sie robi
Na szczęście od jakiegoś czasu
podstwaowy ekwipunek alpinistyczny na Cantieri jest obowiązkowy i nasza ekipa miała wypożyczone sprzęt, przede wszystkim liny więc powoli jakoś ją wygramolili.
czyli typowe husarkie podejscie jakos tam bedzie - na szczescie "glupi" Wlosi wymuszaja jakies cuda - ciekawe, kto z tej ,pozal sie B, ekipy, mial trojce lawinowa
w ogle, z calym szacunkiem, jak widze takie "opowiesci" robi mi sie niedobrze od glupoty ludzkiej na ktora jestem uczulony