Byłem w styczniu 2008 r., opisywałem na prsz, ale może komuś się przyda. Dla mnie podstawową zaletą jest czas dojazdu, pozwalający na jednodniowy wypad: wyjechaliśmy z domu o 6.45, kilkanaście minut po 11 byliśmy na miejscu (w tym przejaz przez Szczecin ok. 40 minut, dwa krótkie postoje i jedno zawracanie, bo w Telnicach oznakowanie kiepskie). Powrót jeszcze szybszy, równe 4 godziny, bez postojów. Nie szalałem - 120-140 na autostradzie.
Ośrodek znalazłem na holidayinfo.cz. Umieszczone tam dane odnośnie pojemności parkingu (500 aut) okazały się mocno przesadzone - w mojej ocenie co najmniej pięciokrotnie.
Sam ośrodek jest taki trochę dla nikogo. Niby trasy urozmaicone, za to krótkie. Niby sporo łatwych - ale żeby się do nich dostać, trzeba się zabrać mocno szarpiącym talerzykowym wyciągiem (Rudny, mnie - 65 kg - podrywał w powietrze), w początkowej części, czyli gdzieś w 1/3, bardzo stromym.
Właściwie tylko rodzice z raczkującymi na nartach dziećmi mają sprawę jasną: Meva i Kasparek, do których trzeba podejść lub podjechać i tam zostać.
Jeśli ktoś się wybierze, doradzam bardzo dokładne przestudiowanie mapy ośrodka - z poprawką, że niektóre odcinki prowadzące według niej w dół mogą w rzeczywistości prowadzić pod górę (i na odwrót).
Mają jedną trasę, której nie ubijają ratrakami. Ale żeby się do niej dostać, trzeba z najdłuższego wyciągu wypiąć się mniej więcej w 3/4, już na prawie płaskim odcinku (są drogowskazy). Aha - mam wrażenie, że na mapach stojących przy wyciągach jej nie ma... (Decinak, nr 12 na holidayinfo). Sama trasa wyglądała zachęcająco, ale jazdy nie próbowałem - śnieg był już mocno zryty, ani puch, ani świeży.
Przy okazji przekonałem się, że trasa otwarta wcale nie musi oznaczać przygotowanej, przynajmniej w całości. Na czarnej należało się wypinać mniej więcej w połowie - do jazdy zostawał łatwy odcinek (stromy i nic poza tym). Górny, ciekawszy, był zryty do gołej ziemi.
Przetarty do ziemi był też górny odcinek jednej z czerwonych tras (Nova, w prawo z wyciągu Rudny). W sumie stoki sympatyczne, ale krótkie.
Żonie i synowi fajnie się jeździło na Cvicnej Louce - ale żeby tam dotrzeć, musieliśmy trochę popracować kijkami. Można zjechać, ale albo którąś z czerwonych, albo niebieską - jednak tu trzeba wcześniej się wypiąć z orczyka. Na płaskim, więc nawet początkujący nie powinni mieć problemu.
Kolejki na dole były spore, ale i tak sobie pojeździłem. Kiedy rodzina miała dość, zostało pół godziny do zamknięcia wyciągów - a większość innych też miała dość, zjeżdżałem na dół i byłem pierwszy do orczyka. Zdążyłem ze sześć razy obrócić
Zadni Telnice (okolice Usti nad Łabą)
Rozpoczęty przez
JarekS
, 12 mar 2009 13:07
Brak odpowiedzi do tego tematu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych