Dziś to wszystko spowszechniało całkowicie.
Cytat wyrwany z calosci ale oddaje dobrze moj stosunek i znajomych do aut, ktorzy sie przesiedli z 4 na 2 kolka (z motorem lub bez).
Kiedys czlowiek sie cieszyl jak wsiadal do auta (malucha tez lubilem), dbal o samochod, pucowal co weekend, przegladal magazyny motoryzacyjne etc.
Teraz po kilku latach spedzonych tu na wyspie, nie specjalnie przywiazuje juz wage do mocy, przyspieszenia,
przyczepnosci etc, za to bardzo szkoda mi czasu spedzonego w bezruchu.
Mimo luksusow jakie auta teraz zapewniaja jednak wole spedzac czas w innych miejscach niz stojac w korku.
Wazne zeby auto sie nie psulo, mialo wystarczajaco duzo miejsca a jednoczesnie dalo sie nim zaparkowac na coraz ciasniejszych parkingach. A ze takich aut jest teraz wiele wiec ciezko o to jedno ulubione.
Jakbym mieszkal w USA czy mial krete gorskie i czeso sliskie drogi w Alpach to co innego.
Teraz szybciej na miejsce jestem w stanie sie dostac transportem publicznym, czy rowerem.
Dziennie wymijam tych biedakow sflustrowanych w swoich BMW X5, porszakach przejezdzajac pustym bus lane, czy sciezka na rowerze.
W ciagu ostatnich 6 miesiecy wiecej kilometrow zrobilem na 2 moich rowerach niz 2 samochodami ktore posiadam....
Posiadanie samochodu jako status symbol mnie nie bawi, tak jak nie nosze zegarka na rece, bo i po co skoro mam to w telefonie, komputerze etc?
Fajnie by bylo znow polubic jakies auto, ale biorac pod uwage fakt ze samochodow przybywa szybciej niz drog, parkingow a na odludzie sie nie przeprowadzam to raczej sie to nie stanie.
Użytkownik JacK edytował ten post 18 październik 2013 - 14:10