Napisz jeszcze,że jeżdżących z wyobraźnią- to zdarza się neizwykle rzadko.. A uraz psychiczny pozostanie przez jakiś czas,trzeba to przejść bo inaczej będzie tkwil w nas od środka.
Czy ja wiem. Jazda z wyobraznia to raczej norma, bez wzgledu na panstwowosc, a jazda bez to raczej wyjatek, niestety przykry. Tak sie sklada, ze od kilku lat regularnie jezdze z biurem podrozy w Alpy Wloskie. Wiadomo gdzie, bo prawie wszystkie te wyjazdy opisalem na KN, moze nawet zbyt drobiazgowo.
Dlaczego z biurem, a nie indywidualnie jak robilem to wczesniej? Pewnie glownie dlatego, ze moje dzieci sa juz wypuszczone w swiat, a jazda samochodem we 2-3 osoby jakos nas nie rajcuje. Mimo wszystko w tym roku wracamy do jazdy samochodowej w wiekszym gornie. Ale do ad remu. W czasie tych 4-5 wyjazdow autobusowych, w terminach ok. poczatku marcowych, jadac z dosc tanim biurem podrozy w zupelnie przypadkowym towarzystwie, nie spotkalem sie z ani jednym przypadkiem chamstwa, wiekszej glupoty (bo mniejsza wykazuje sie od czasu do czasu kazdy z nas), agresji, nadmiernego opilstwa, itp. Owszem, zdarzalo sie wsrod kilku z nich wzmocnic sobie morale czyms mocnijszym w trakcie jazdy, ale nie prowadzilo to do niczego zlego. Podobnie na stoku w zadnym stopniu moi towarzysze podrozy nie wyrozniali sie niczym negatywnym od reszty narciarzy. Ich umiejetnosci, styl jazdy, sposob zachowania nie odbiegal od innych, a nawet powiedzialbym, ze przewyzszal srednia. Kilka, ale to doslownie kilka razy zauwazylem, a scisle wysluchalem, kurwujacych rodakow w kolejce, zachowujacych sie dosc halasliwie i butnie, ale nie byli to uczestnicy naszych autobusow. W sumie nie rozpierala mnie duma z powodu zachowania sie moich rodakow, ale w zadnym stopniu nie dawali powodow do wstydu. Dlatego wpis otwierajacy ten watek uwazam za niesprawiedliwy. Byc moze wynika on z pechowego natrafienia na wyjatkowe niesprzyjajace okolicznosci i ludzi, a byc moze... ze sposobu w jaki oceniamy innych i otaczajacy nas swiat. Zgodnie ze slynnym kuflem z piwem, ktory dla jednych jest w polowie pusty, dla innych - w polowie pelny.
Nieco inaczej wyglada sytuacja na naszych stokach, zwlaszcza na latwiejszych trasach, ale to troche inna bajka i tamat na inne podaduchy.