Cześć,
Wczoraj uciekłem z roboty i razem z Kwaśnym i Krisem pojechaliśmy w Tatry.
Na ICM-ie wyczytaliśmy, że do południa mgła ale od południa ma iść ku dobremu.
Na Kasprowym okazuje się, że mleko kompletne – zasuwamy więc na Beskid i na czuja wbijamy się w jeden ze żlebów spadających do Doliny Cichej. Żleb okazuje się długi, dość stromy i naprawdę fajowy. W dolnej części żleb przechodzi w kosówki i las mroczny jak w Sherwood – i nim to dojeżdżamy na nartach aż do szlaku idącego dnem doliny.
Dalej zasuwamy za Zawory, stamtąd zjazd „w ciemnosmreczyńskie skał zwaliska gdzie pawiookie drzemią stawy” i za chwilę wspinamy się na grań Kotelnicy, by nią dojść do żlebów opadających w stronę Doliny Pięciu Stawów. Zjeżdżamy lewym Y i pod wieczór docieramy do schronu. Tutaj następuje (wobec wyświetlanej na telebimie informacji o lampie mającej nastać dnia następnego) burza mózgów i zapada spontaniczna decyzja (ku zdziwieniu rodzin i kolegów z pracy, he, he), że zostajemy do następnego dnia. Oczywiście nie przewidzieliśmy takiej akcji i nie mamy nawet zapasowych t-shirtów o szczoteczkach nie wspominając – ale jak przygoda to przygoda
Następnego dnia zamiast zapowiadanej lampy mamy potężne zachmurzenie i zatykający wiatr… No trudno, trzeba wracać do pracy bo robi się mała afera. Ja z Kwaśnym wracamy przez Zawrat, a Krzychu zostaje w Srawach by łoić żleby o różnym dzwinym nachyleniu i szerokości…
Krótka fotorelacja:
Dzień pogodowo zaczyna się mało optymistycznie wobec czego spoglądamy w najbliższą przyszłość ciut niepewnie…
Wreszcie znajdujemy żleb o fajnym nastromieniu
Śnieg rewelacyjny – wiosenny firnik
Zjeżdżamy niestety w kompletnej mgle, licząc że śniegu wystarczy aż na dno doliny
Wreszcie wyjeżdżamy z mgły…
Dzięki czemu łatwiej wybierać linię
Udało się zjechać bez zdejmowania nart (tym razem Zaruski by nam zaliczył) choć nie było łatwo
Szlak w Cichej jeszcze do przefoczenia
Zasuwamy do Doliny Wierchcichej – w międzyczasie robi się zgodnie z naszymi przewidywaniami lampa
Nareszcie Przełęcz Zawory…
Krótka narada nad dalszymi planami…
Padło na Ciemne Smreczyny
Później męczące podejście na Kotelnicę…
…i już można napić się herbatki na grani
Idziemy granią w stronę prawego Y…
…który okazuje się być zamknięty od góry potężnym nawisem – bez liny raczej nie do zjechania
Nic to – idziemy dalej Kotelnicą. W końcu któryś żleb puści…
W końcu dochodzimy do czegoś fajnego - Krzychu na starcie lewego Y
Jako drugi Kwaśny
Na końcu szara masa turystyczna czyli ja
U góry straszą potężne nawisy…
…a na dole straszą lawiniska. Polecam zwrócić uwagę na linię obrywu za naszymi plecami
Linia obrywu zaczyna się kilkanaście metrów nad Stawem – masy śniegu przytłaczają myślowo. Ilu z nas na zjeżdżając na staw czuje się już bezpiecznie…
Pomimo tych mrocznych rozważań buźki uśmiechnięte, bo i dzień był naprawdę udany
Wreszcie dochodzimy do schronu czyli dobrze zasłużonej coli…
…po której to konsumpcji następuje szereg dyskusji, z których wyłania się decyzja – olewamy resztę świata i zostajemy do jutra…
…dzięki czemu możemy zamienić cole na Browarka przy którym barwne opowieści Krisa i Kwaśnego ciągną się długo w noc
Poranek nas oszukał – zamiast lampy paskudne pfe chmurzyska.
No dobra – weryfikacja planów; Krzysiek zostaje w Piątce, a my wracamy do roboty
Ostatnie spojrzenie na nasz wczorajszy łup - Lewy Y czyli Usypisty żleb (42°, 470m)
…i za moment (1,5h) zjeżdżamy Zawratowym Żlebem uciekając przed huraganowym wiatrem
Jeszcze tylko zejście w rakach z progu Zmarzłego…
…i już można przypiąć z powrotem narty. Szpula przez Czarny Staw, ostry winkel w lewo i człapiemy pod Gąsienicową Kolejkę, by nią burżuazyjnie wyciągnąć się na Kasprusia. Oczywiście po to, żeby po raz pięćdziesiąty chyba w tym roku zjechać Goryczkową. Góra super, a na dole dużo gorzej niż w niedzielę. Ale dało rady dojechać z jednym tylko zdjęciem nart. Po zjeździe najbardziej bolały mnie zęby od zaciskania…
Kwaśny twardziel – dawaj, dawaj!!!
Zdjął. Cieeeeeeniarz…
Tak to udało się spędzić fajowy dzień w Tatrach, który niespodziewanie rozrósł się do dni półtora…
Śniegu na otwartych polach mało ale w żlebach leży jeszcze sporo – i myślę, że przez jakiś czas da radę jeszcze pozjeżdżać.
Niestety musimy się już nastawić na sporo noszenia nart na plecach.
Za to ten firnik w żlebach…
Pzdr!
Dwa dni w Tatrach...
Rozpoczęty przez
peregrin
, 24 mar 2011 23:11
2 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 24 marzec 2011 - 23:11
#2
Napisano 24 marzec 2011 - 23:22
Bo fantazja jest od tego aby bawic sie na calego
So many angles,so many lines.
#3
Napisano 29 marzec 2011 - 13:48
że się nie boją no lezą i patrzą, gdzie się urywa
Następnym razem proszę o znak sygnał, że jest zrywa z roboty. Koszulkę sobie założę i też się zerwę Choć tyle mojego
nie będę nudzić o podziwianiu i dziękowaniu Wam, bo to jest zupełnie oczywiste
Ola
Następnym razem proszę o znak sygnał, że jest zrywa z roboty. Koszulkę sobie założę i też się zerwę Choć tyle mojego
nie będę nudzić o podziwianiu i dziękowaniu Wam, bo to jest zupełnie oczywiste
Ola
Podobne tematy
-
Wrześniowa lawina w Tatrach
Napisany przez J@n, 22 wrz 2022 w Pozostałe → Góry nie tylko dla narciarzy / forum narciarskie → Rozmowy w stoku- 6 odpowiedzi
- 1738 Wyświetleń
- jan koval
- 24 wrz 2022
-
Tragiczny tydzień w Tatrach
Napisany przez J@n, 05 cze 2012 w Pozostałe → Góry nie tylko dla narciarzy / forum narciarskie → Rozmowy w stoku- Gorący 61 odpowiedzi
- 20808 Wyświetleń
- J@n
- 16 sty 2022
-
posłanka chce budowy "tramwaju" w Tatrach
Napisany przez J@n, 13 sty 2022 w Pozostałe → Góry nie tylko dla narciarzy / forum narciarskie → Rozmowy w stoku- 7 odpowiedzi
- 1525 Wyświetleń
- mig
- 14 sty 2022
-
O Tatrach z nowym managerem
Napisany przez Pit, 16 kwi 2014 w Forum główne → Narty - moja miłość, moja słabość / forum narciarskie- 0 odpowiedzi
- 1329 Wyświetleń
- Pit
- 16 kwi 2014
-
W Tatrach jest miejsce i dla kozic i dla narciarzy
Napisany przez decent, 24 lis 2010 w Forum główne → Pozostałe style narciarskie / forum narciarskie → SKI - Touring- 0 odpowiedzi
- 3388 Wyświetleń
- decent
- 24 lis 2010
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych