138 odpowiedzi w tym temacie

[Osetia]

Paruje wiedza i poglądy w temacie bezpieczeństwa Może sprawdźmy popularność kasków?

Ola

edit: P.S. Oczywiście informacje dlaczego tak/ nie lub inne okoliczności mile widziane

[Pit]

Obawiam się że będą jaja

[kiedar]

Ja i Szokobons w Kaskach, a dlaczego?

Szokobons - bo kazał tato
ja - bo czuje się lepiej w kasku niż bez, oraz mam komfort psychiczny (dla mnie bardzo ważny).

[Łysy]

A opisałem dlaczego w kasku już w tym poście http://www.kochamnar...p...ost&p=20279

[Pit]

Ja w kasku zawsze pierwszy raz na nowym stoku, rozeznanie, sprawdzenie etc. Pózniej niestety już bez, ale jest to spowodowane tym iż mam mega czad czapeczkę, super lanserską i nie potrafię nią nie szpanować na stoku. Jest boska ! Jednak gdybym jej nie miał, to kask, tylko kasek.

Zresztą sami zobaczcie. Ta moja kosztowała prawie 300 PLN, ale warto było !!
Odwiedź moją stronę

Użytkownik Pit edytował ten post 20 wrzesień 2010 - 20:20

[o_andrzej]

A mozna kliknac obie odpowiedzi? Bo to moj przypadek. Jezdzilem i zamierzam jezdzic bez kasku. Kupilem, sprobowalem, ale mi nie pasuje z kilku wzgledow. Przede wszystkim jest klopotliwy w transporcie. Czapke wkladam do kieszeni, z kaskiem - wiadomo. Po drugie, ogranicza sluch, w czapce lepiej slysze, a lubie slyszec jezdzac na nartach. Po trzecie, czuje ograniczenie wynikajace z ciezaru kasku, troche tez ogranicza pole widzenia. A po czwarte, w moim wieku (przekroczona 60-a), w ktorym bylo jakies 46 lat srednio intesywnego jezdzenia, nie mialem ani jednego przypadku, w ktorym kask do czegokolwiek by mi sie przydal. Powiedzmy, z jednym, niewinnym wyjatkiem. Owszem, pomimo calej rutyny i dobrej techniki, zdarzylo mi sie "wykoleic" wielokrotnie. Miewalem tez grozne upadki, po jednym z nich wciaz narzekam na kregoslup (przywalilem biodrem o lod, zaden zolw by mi nie pomogl), ale nigdy glowa nie byla zagrozona. Zakladajac, ze pojezdze jeszcze w najlepszym wypadku ok. 15 lat, nie widze potrzeby zmiany przy przywyczajen. Dzieci odchowane...

Ale kask w zeszlym roku kupilem. Najlzejszy z mozliwych, jakis Blizzard. I nie wykluczam, ze go jednak od czasu do czasu uzyje, gdy np. zainteresuje sie blizej freeride'em. A moze, kto wie, w jakis specjalnych okolicznosciach w zwyklej przywyciagowej jezdzie. Podobnie jest na rowerze. Kasku nie uzywam w normalnej jezdzie, choc nie taka ona normalna i czesto zupelnie niestosowna do wieku. No bo kto to widzial starego 60-latka popylajacego na stromych zjazdach Mogielicy na ten przyklad? Musi zabawnie wygladac. I w czasie takich trudniejszych, bardziej kamienistych gorskich kask zamierzam wkladac. I zapinac go.

By nie bylo nieporozumien. Bron Boze nie jestem przeciwnikiem uzywania kaskow. Dzieci zdecydowanie powinny go uzywac, dorosli wg. uznania. Przy jakichkolwiek watpliwosciach nie powinno sie wahac i kask zalozyc. Uczulam tylko na grozbe mitologizowania kaskow. W wielu dyskusjach, tu i w grupach rowerowych, przyklada sie do niego zbyt wielkie znaczenie lekcewazac przy tym sprawy o wiele dla bezpieczenstwa wazniejsze.

[kika]

Ja bez kasku, chociaż wiem, że powinnam. Próbowałam i wraz z kaskiem wzrasta we mnie uczucie osaczenia. Mam wrażenie ograniczonego pola widzenia i niedosłyszę dosłownie. Inna sprawa, że do czapek też mam słabość.

Podsumowując...w kasku zjeżdżam jeszcze gorzej niż bez, więc bezpieczniej jednak w czapeczce. Ot taka babska logika

Użytkownik kika edytował ten post 21 wrzesień 2010 - 07:33

[Ewa]

Ja też śmigam w kasku, chociaż przez moje pierwsze dwa sezony nie miałam na głowie żadnego uzbrojenia. W sumie to nie myślałam o tym, jednak kilka różnych obserwacji z naszych rodzimych stoków przekonało mnie, że lepiej sobie zafundować dodatkowe zabezpieczenie. Jak się później okazało, przydało się... Miałam wypadek i helmet przyczynił się najprawdopodobniej, że nie było ze mną gorzej... A już przynajmniej mnie nie bolało tak mocno jak się uderzyłam. Nie uważam, że kask jest załatwieniem sprawy, ale pomaga zachować większe szanse ocalenia w razie najgorszego... Napewno nie należę do osób, które zjadły wszelkie rozumy...bo noszą kawałek plastiku...
No a poza tym...moja szanowna połowica oświadczyła, że bez kacholka nigdzie nie pojadę Więc...sami rozumiecie...

[Mitek]

Cześć
Praktycznie zawsze:
 SKI_1881.jpg   175,29 KB   73 Ilość pobrań
Czasami jak zimniej:
 skanuj0009.jpg   113,49 KB   78 Ilość pobrań
Ale są sytuacje:
 SKI_1451.jpg   104,61 KB   78 Ilość pobrań
czy:
 DSC00023.JPG   41,99 KB   71 Ilość pobrań
wtedy:
 DSC00022.JPG   44,92 KB   67 Ilość pobrań
zawsze.
Pozdro

[Pit]

Po drugie, ogranicza sluch, w czapce lepiej slysze, a lubie slyszec jezdzac na nartach.

Są kaski i to bardzo dobre, które nie ograniczają słuchu kompletnie.

[Narciarz]

Po drugie, ogranicza sluch, w czapce lepiej slysze, a lubie slyszec jezdzac na nartach.

Są kaski i to bardzo dobre, które nie ograniczają słuchu kompletnie.

A nawet można sobie dodatkowo z tyłu głowy dopompować usztywnienie w celu poprawienia lepszego trzymania i komfortu.

Załączone pliki

•  capalina_free_1.JPG   276,54 KB   29 Ilość pobrań

[Pit]

Dokładnie tak jest. O taki przykład mi chodziło, widziałem kilka w tamtym sezonie gdy szukałem dla siebie kasku narciarskiego i przypadły mi do gustu. Niestety były lekko za małe więc kupiłem jakiś taki brzydki, ale pasował na głowę/łeb.

[J@n]

moja szanowna połowica oświadczyła, że bez kacholka nigdzie nie pojadę Więc...sami rozumiecie...

i to jest ARGUMENT

kliknąłem w kasku bo czasami jeżdżę w kasku - w grudniu zawsze, bo zimno

[fan]

Ja w kasku zawsze pierwszy raz na nowym stoku, rozeznanie, sprawdzenie etc. Pózniej niestety już bez, ale jest to spowodowane tym iż mam mega czad czapeczkę, super lanserską i nie potrafię nią nie szpanować na stoku. Jest boska ! Jednak gdybym jej nie miał, to kask, tylko kasek.

Zresztą sami zobaczcie. Ta moja kosztowała prawie 300 PLN, ale warto było !!
Odwiedź moją stronę

też lubię Piotrze swój kask

[AdamSlask]

Moja głos - w kasku, dlaczego - z przyzwyczajenia, po prostu nigdy nie jeździłem bez I dodatkowo tak jak pisał Kiedar, jest to swego rodzaju komfort (dla mnie).

[kiedar]

Kask ma same zalety i tylko jedną wadę:

może się coś do niego przyczepić, jak małe (patrz 1) to spoko, ale jak coś dużego (patrz 2) to zupełnie niewygodne to to jest

[Pazur]

Latareczkę z sobą wozisz?

[peregrin]

Cześć!

Ja tam w kasku chadzam - używam wspinaczkowego o taki właśnie, super lekki (250g) i z dobrą wentylacją (do podchodzenia jak znalazł). Na ostrą zimę mam taki narciarski - ale troche mnie wkurza bo nic w nim nie słychać...

Ogólnie kask fajna rzecz; w moim przypadku zakup amortyzuje się dość szybko

zresztą nie tylko w moim: mój górski partner Kwaśny, który dość ostro łomocze po żlebach i jeździ naprawdę świetnie, największą glebę (po której do dziś ma wgniecenie na kasku) zaliczył... na czerwonej 1 na Chopoku

nie znasz dnia ani godziny...

pozdrowionka!

[Tadeusz T]

Dwie zimy temu jeździliśmy z synem na Pilsku. Któregoś dnia pod wyciągami leżał dorosły młody człowiek przykryty płótnem. Obok płakał jego ojciec. Wstrząsające przeżycie. Nie wiem czy jeździł w kasku. Nie wiem czy jeśli nie, to czy kask by pomógł...
Przed następną zimą poszliśmy kupić sobie kaski. Starszy syn w kasku jeździ od dawna.

Te kaski to wybierałem ze trzy lata. Tylko wcześniej motywacji nie miałem, źle mierzyłem (bez gogli) i podchodziłem do kasku jak pies do jeża. Ogólnie szukałem wymówki żeby nie kupić.
Ale w końcu wybrałem świetnie. Cały ostatni sezon w nim jeździłem. (młodszy syn też) Już sobie nie wyobrażam, że można jeździć bez. Wygodnie, jak zimny dzień to w nim ciepło, jak ciepły to otwieram przewiew i też jest super. Lepiej niż w czapce. No i ma logo "KochamNarty"!!! Jedyny mankament to wielkość i że nie można go zwinąć jak czapki .
Pozdrawiam i zachęcam do kupna wszystkich co jeszcze nie mają motywacji....
Tadek

Załączone pliki

•  1247_kask_KN.jpg   593,21 KB   37 Ilość pobrań

Użytkownik Tadeusz T edytował ten post 22 wrzesień 2010 - 00:14

[Pit]

Tak sobie myślę, gdybym znalazł jakiś lanserski, niebanalny kask, to może faktycznie na łeb wkładałbym ?
Ten mój to jakiś taki byle jaki, dla niepoznaki, jak talerz u Mietka naczelnika podczas obiadu w stołówce.